Od dłuższego czasu miałem problem z dyskiem (nie byłem pewny, tak podejrzewałem), objawiający się trudnościami z uruchomieniem. Czasem komp startował za pierwszym razem, niekiedy wymagało to więcej prób - laptop wisiał na logo Lenovo, a dysku w ogóle nie było słychać (stąd wysunąłem hipotezę, iż to jego wina). Dzisiaj dodatkowo uraczył mnie konkretnym błędem:
Oczywiście przepinałem go do innego laptopa i generalnie niczego to nie zmieniło - ten sam komunikat. Sprawdziłem też mojego laptopa aplikując mu inny dysk i wstaje normalnie.
Do kosza z nim? Najwyższy czas nowy kupić? Czy to coś innego?
Jakby kogoś to interesowało, to mowa jest o tym cudzie:
Oczywiście sprawdzone, zapomniałem napisać. Na moim laptopie nawet nie mogę się do niego dostać (panel wyboru pojawia się dopiero po logo Lenovo, na którym się zatrzymuje), a na drugim nie wykrywa.
Jak ten dysk Ci się zachowuje (kręci się, jakieś dźwięki?) Dobrze by było, jakbyś go gdzieś podpiął przez SATA i pokazał jak jest rozpoznawany przez MHDD lub Wiktorię. Te programy pokazują rejestr stanu, więc będziesz miał odpowiedź na wiele pytań.
To SSHD, więc może też mieć problem z fleszką.
Zachowuje się jak napisałem, całkowita cisza. A przynajmniej moje ucho niczego nie słyszy.
Rozumiem, że musiałbym podpiąć do PC jako drugi dysk, bo nie wiem jak inaczej miałoby to wyglądać. Problem w tym, że nie mam nic więcej jak dwa laptopy, w każdym po jednym gnieździe.
Chyba się skończy na kupnie jakiegoś dysku, niebawem pewnie założę nowy temat
Prawdopodobnie siedzi NAND. Naprawa, to trochę poważniejsza sprawa i wiąże się z ingerencją w oprogramowanie wewnętrzne, więc jak dla samego dysku, to skórka za wyprawkę, chyba że masz na nim coś ważnego.
256 myślę będzie optymalne patrząc na to, że teraz miałem 500 i generalnie połowa wolnego, chociaż posiadałem multiboot i kilka gier. Jak już zmieniam to oczywiście tylko SSD wchodzi w grę. Cena? Nie wiem w sumie ile kosztują dyski o takich pojemnościach, średnio się sprzętem interesuje. 300 wystarczy?
A znacie to: Bo Ci skórę wygarbuję…?
Do mnie tak nieraz nauczyciele mówili…
Aż się normalnie staro poczułem:)
TLC nie bierz, chyba że faktycznie nie przewidujesz nic ważnego na nim trzymać. Wtedy możesz liczyć na to, że przy odrobinie szczęścia wysypie się przed upływem gwarancji i dostaniesz nowy:).