Dzielenie dysku na partycje

Witam. Zakupiłem laptop z windowsem. Przy pierwszym uruchomieniu nie musiałem podawać klucza win, mam chyba zainstalowane wszystkie sterowniki (były już zainstalowane z windowsem).
Problem w tym, że posiadam tylko jedną partycję C (dysk 500 GB).

  1. Jak zrobić drugą, czyli D?
  2. Czy da się bez formatowania dysku i utraty danych?
  3. Widzę, że w systemie jest „zarządzanie dyskami”. Czy tym programem da się to zrobić?
  4. Czy jest sens dzielenia dysku na dwie partycje? W przyszłości zamontuję dodatkowe 500 GB.

PS: Dodam, że będę instalował gry z serii tj. gta, wiedźmin, assassin, far cry.

A po co?

Da się.

Tak.

Nie.

W praktyce wygląda to tak, że potem mamy zawaloną jedną partycję, a druga pusta, albo przerzucamy dane z jednej na drugą, bo się miejsce kończy. Jak przywracasz system w 10 to i tak się zapyta, czy dane usunąć, i zrobi katalog windowsOLD, więc sobie dane można przerzucić.

Są sytuacje, gdy przydaje się druga partycja, ale przeciętnemu użytkownikowi sprawia to więcej kłopotów niż daje zalet. Np. udostępnianie danych w sieci firmowej, albo kopie bezpieczeństwa w postaci obrazu partycji itp.

4.Jeżeli jest dysk ssd to nie ma sensu. W przypadku HDD jeżeli na dysku jest tez system to ma sens podzielenia na 100 na system i pliki 400 potem np przy kupnie ssd pod system wystarczy sklonować pierwsza partycje i jest git.

2.Da się.

1 i 3 są zewnętrzne programy i mozna użyć zarządzania dyskami

Ewentualnie jak lubisz porządek to tez możesz dzielić partycje innych zastosowań nie widzę.

240 GB na gry i system Ci chyba wystarczy? Ja bym dysk podzielił.
AOMEI Partition Assistant 9.2.1 i podzielisz dysk jak chcesz bez utraty danych.

PPM zarządzaj dyskami i przejrzyj opcje ja kiedyś tym dzieliłem. Nigdy jedna partycja, na system wystarczy 150 Znam te metody z jedną partycją jak wejdzie ci jakiś syf to tracisz całą zawartość. Posiadanie kilku partycji to tak jak w mieszkaniu jest kuchnia, sypialnia itd. w określonym celu.

Jaki jest sens dzielenia dysku na partycje, szczególnie tak małego? Nie robię tego od lat (10?). Tylko problemy z tego wynikają typu na jednej partycji mamy pełno miejsca a na drugiej się kończy.

Do ogranizowania rzeczy na dysku służą foldery.

Jedyny argument jaki widzę, to że ułatwia to trochę sprawę przy reinstalacji (formacie), ale:

  1. Nie wiem jak Wy, ale ja robię to bardzo rzadko, raz na kilka lat
  2. Można przerzucić rzeczy na jakiś zewnętrzny dysk, NAS’a itp. Większość programów i tak trzeba przeinstalować. Dokumenty itp. wystarczy trzymać w jednym miejscu to łatwo je zgrać. Zresztą obecnie i tak większość jest synchronizowana z jakimś dyskiem chmurowym i sama się pobierze po reinstalacji.

Zaszłość dzielenia dysków na partycję wynika głównie z:
1/ na początku fizycznej przestrzeni (czyli najczęściej C…) standardowy dysk talerzowy jest po prostu „szybszy” - tj. czas dostępu i transferu danych,
2/ wynikało to też zwyczajnie z tego, że dyski były bardzo drogie a podział na partycje umożliwiał formatowanie przy zalecanej mniejszej wielkości klastra. Kiedyś nie przechowywało się na domowych komputerach muzyki, filmów itd (duże pliki) a bardzo małe, ale za to bardzo dużo ich było, więc im większa partycja i przy tym zalecane większe klastry, tym więcej traciło się na pojemności (w czasach dysków 80GB i mniejszych robiło to różnicę).
Teraz wydaje mi się, że nie ma sensu dzielić na partycje szczególnie małych dysków SSD, no chyba że ktoś się upiera np. na dwóch różnych systemach operacyjnych z dwoma różnymi systemami plików. Jak wspomniano, jak urządzenie umożliwia, to lepiej dołożyć sobie dodatkowy dysk (nawet jakiś większy talerzowy), lub kupić coś na USB 3.0, czy dysk sieciowy (NAS).

Dane też łatwiej odzyskać jak jest bez partycji.

Nie ma sensu dzielić SSD na partycje.

W temacie sensu dzielenia.
Ja dalej dzielę i widzę w tym sens. Przydzielam maksymalne zasoby jakie przewiduję przydzielić poszczególnym zastosowaniom. Dzięki temu wiem co się rozrosło i zajmuje za dużo miejsca i wymaga wyczyszczenia i nie ma sytuacji, że np jeden program zajmie sporo miejsca na dysku i przez to nie będę mógł wykonać aktualizacji systemu lub braknie miejsca na projekt.
Dane lubię też trzymać na osobnej partycji bo jednak czasem aktualizacja może pójść nie tak (zwłaszcza w W10). Co jakiś czas zdarzają się przypadki, że aktualizacja W10 nie zachowała plików użytkowników. Oczywiście jest to jakiś mały odsetek wszystkich aktualizacji, ale jednak wolałbym nie stracić swoich danych.

Myślę, że odpowiadając na pytanie czy jest sens dzielić można powiedzieć, że to zależy.

Dzięki za odpowiedzi. Postanowiłem nie dzielić dysku na partycje. Po stwarzam sobie foldery i wszystko dokładnie poporządkuje.

Tworzenie osobnej partycji ma sens przy powolnym internecie (poza miastem, lte itp.) dla graczy steam. Bibliotekę steam umieszczasz na osobnej partycji i w przyszłości przy reinstalacji systemu nie musisz pobierać wszystkich gier na nowo, tylko pokazujesz steamowi gdzie je masz.

Nie prościej stosować szczególny plik czyli folder i quoty?
Jak wadliwa aktualizacja Windows wpływa na foldery na tej samej partycji?

To jest fajny ficzer Windowsa, ale przyzwyczajony do Linuksa też użyłbym osobnych punktów montowania zamiast kontroli systemowej :wink:

Przy jednej partycji jest identycznie. Tworzysz sobie katalog w danych użytkownika i pakujesz tam gry. Po reinstalacji po prostu przenosisz z windowsold do nowego i wskazujesz w programie.

Tak. Można nawet zainstalować system bez formatu tylko ręcznie usunąć wszystkie katalogi z partycji (poza ścieżką do steam) z systemu zewnętrznego, ale takie rozwiązanie dla ZU moim zdaniem jest trudniejsze i bardziej podatne na jego błąd.
Poza tym, formatowanie partycji czasem jest potrzebne kiedy wirus siedzi na poziomie systemu plików wykorzystując podatności NTFS.

Przy przywracaniu systemu do stanu początkowego robi się to wszystko automatycznie w 10.
Sam tworzy katalog windowsold i wrzuca wszystko od nowa. Potem wybierasz sobie jedynie co ci jest potrzebne i przenosisz, a resztę usuwasz, a jak nie usuniesz, to się samo usunie po 28 bodajże dniach czy jakoś tak.

Ale wtedy i tak trzeba formatować cały dysk i usunąć partycje, więc co za różnica?

To wszystko prawda o ile ma się wolne kilkadziesiąt giga na dysku, ale nie rozwiązuje problemu z wirusami, których nie widzi system, bo wykorzystują podatności systemu plików. Pisał o takich nawet kiedyś @wielkipiec chyba? :thinking: Oczywiście to są tak egzotyczne sytuacje, że można je pominąć.

edit.
Nie edytuj postów jak odpiszę, bo nie dostaję powiadomień, więc nie mogę się ustosunkować. Tym razem siedziałem w temacie to widziałem :wink:

Ogólnie polega to na tym, że plik jest tak spreparowany, że siedzi w jakichś metadanych czy bóg wie gdzie, nie znam dokładnych technikalii, ale jest fizycznie w jakimś miejscu partycji, więc chyba formatowanie konkretnej partycji powinno pomóc. Nie będę dalej brnął w temat, bo kompletnie go nie znam i się bardziej wygłupię :wink:

W takich sytuacjach wywala się partycje, zeruje dysk i dopiero stawia system na nowo. Tak na wszelki wypadek. Przynajmniej ja bym tak zrobił.