Dziwne zachowanie komputera po kilkukrotnej awarii prądu

Witam serdecznie,

Generalnie jestem producentem muzycznym i byłem w trakcie tworzenia nowego projektu, gdy nagle prąd w domu się wysypał… Ostatnio to niestety norma. Mój dostawca energii to Energa - nie polecam jeśli ktoś nie lubi awarii prądu w godzinach popołudniowych.

Pierwszy brak prądu trwał parę minut, a gdy wrócił szybko odpaliłem komputer ponownie, aby sprawdzić, czy będę w stanie jakoś odtworzyć backup projektu w Fruity Loops, który utraciłem wraz z awarią (niestety dopiero, co go zacząłem i nie zapisałem).

PC był na etapie bootowania, gdy po raz kolejny wywaliło prąd… Lekko zdenerwowany postanowiłem tym razem poczekać, aż zasilanie się ustabilizuje i dopiero wtedy włączyć mojego „staruszka” ponownie. Po kilkunastu minutach bez awarii uruchomiłem PC, ale monitor nie wyświetlał obrazu. Postanowiłem sprawdzić kable, docisnąć je, ewentualnie wypiąć i wpiąć, ale to nic nie dawało. Pozostało nacisnąć przycisk restartujący kompa i tu, po raz pierwszy się zdziwiłem, bo zawsze ten proces odbywał się „gładko”, czyli po naciśnięciu przycisku procedura startowa zaczynała się od razu, a tym razem minęło parę dobrych sekund zanim PC się wyłączył całkowicie by po paru sekundach uruchomić się ponownie, ale w dalszym ciągu bez obrazu na ekranie. Może to po prostu wina braku obrazu i wtedy PC trochę inaczej się restartuje?

Tak, czy inaczej zaniepokoiłem się, że być może coś się uszkodziło przez nagłą utratę prądu, tym bardziej, że komputer był w trakcie uruchamiania się, gdy po raz kolejny odcięło mu zasilanie. Tak się składa, że mam w domu zapasową kartę graficzną, ale nie byłem do końca pewny, czy jest na pewno sprawna. Podłączyłem ją, ale dalej to samo - zero sygnału do monitora. Moja domyślna karta graficzna, której używam to Radeon HD 4850, a sygnał leci do ekranu za pośrednictwem odskulowego sygnału CRT. Karta ma także wyjście HDMI, więc zdecydowałem, że sprawdzę ją na TV, ale w dalszym ciągu to samo - zero obrazu, a lampka pokazująca pracę dysku jakby umarła. Wiatraczek karty graficznej działał poprawnie, wszystkie podzespoły także wyglądały na „zdrowe”.

Tak jak wspomniałem, mój PC to kilkunastoletni „staruszek” i czasami zdarzało mu się restartować sam z siebie albo mieć problemy z bootowaniem, ale to raczej były chwilowe akcje i po restarcie przechodziło. Postanowiłem, że poczekam i dam mu czas :grinning: Po godzince odpaliłem go na nowo, ale w dalszym ciągu wyskakiwał na monitorze komunikat „Monitor is going to sleep” i nie było obrazu.

Kolejnym krokiem który podjąłem, aby zdiagnozować problem było odłączenie wszystkich podzespołów oprócz procesora, bo po zdjęciu radiatora musiałbym rozprowadzić pastę termo ponownie, a nie mam jej w zanadrzu. Odpiąłem ponownie kartę graficzną (próbowałem nawet zmienić slot, bo mam dwa), wszystkie piny zasilające od zasilacza, kości z pamięcią RAM, napęd oraz dysk i podłączyłem je ponownie jedno po drugim. Odpiąłem także baterię BIOSU na 10 minut przy wyłączonym zasilaniu i wpiąłem ją z powrotem i uruchomiłem komputer z nadzieją, że ruszy. Tak się jednak nie stało.

Mam aktualnie 4 GB pamięci RAM DDR2. Dwie kości GEIL PC2-6400 DDR2 800Mhz o pojemności 1 GB + 1 kość Kingston 1 GB 667 Mhz + 1 kość firmy Trinity także 1 GB 667 Mhz. I tutaj stało się coś dziwnego. Otóż dostałem niedawno tę kość Trinity od mojego kumpla, który złapał się za głowę, gdy zobaczył, że pracuję w tych czasach na PC z 3 GB RAMu :grinning: i postanowił mi sprezentować nieużywaną kość. Parę dni temu ją podłączyłem i uruchomiłem komputer, ale tylko w celu weryfikacji, czy wstanie, bo nawet nie mam 64-bitowego systemu, więc nie odczytał on 4 GB tylko 3 GB. System uruchomił się i go wyłączyłem, a komputera użyłem dopiero dzisiaj po południu.

Wyobraźcie sobie, że PC nie chce się zbootować i nie wyświetla obrazu, gdy w slot są wpięte dwie kości GEIL + pamięć Kingstona. Najpierw odpiąłem całkowicie te dwie kości 667 Mhz, bo te GEILa mam od początku używania tej maszyny, więc byłem pewien, że one działają poprawnie i ku mojemu zdziwieniu PC wstał, jak Feniks z popiołów. To dziwne, bo tego zestawu GEIL + jedna kość Kingstona używałem przez parę dobrych lat i nic się nie działo. Parę dni temu wpiąłem 1 GB tej firmy Trinity, do której miałem lekkie wątpliwości, ale teraz po diagnozie komputer wstał mając wpięte 2x GEIL + kość Trinity. Aktualnie sprzęt chodzi poprawnie. Sprawdzałem temperatury Speedfanem, wszystko w normie. Zrobiłem też parę resetów i za każdym razem wstaje. Dopiero gdy wpinam kość Kinstona brak obrazu i dziwne rzeczy z resetem.

Jak myślicie, czy to wina tej kości RAM? Trochę dziwne te objawy jeśli to wina RAMu. Brak obrazu? Głośniczka na płycie głównej niestety nie mam, aby sprawdzić, czy po podłączeniu tych Kinstonów wydaje jakieś dzwięki.

Generalnie cieszę się, że znalazłem rozwiązanie i mogę korzystać ze sprzętu, ale zastanawia mnie dlaczego akurat po wpięciu kości Kinstona, która działała pare lat teraz komputer się wysypuje. Czy pamięci muszą działać w tym samym taktowaniu? Bo Geila mają 800 Mhz, a te pozostałe, które dostałem od kumpli mają 667 Mhz. Może to powód niestabilności?

Bardzo proszę o pomoc, bo PC używam tylko i wyłącznie do produkcji, nie gram na nim. Jedynie przeglądam Internet.

Może być to wina płyty głównej, ramu albo i zasilacza. Może też to być opcja niekompatybilności płyty z Ramem. Musiałbyś znaleźć manual płyty głównej i zobaczyć jakie i ile kości obsługuje na raz, co jeżeli masz dual channel itp. W komputerach z tamtych lat praktyka była aby wszystkie pamięci były w jednym taktowaniu, w teorii powinny dostosować się do najwolniejszej pamięci ale sprzęty z przed ponad 12 lat mogły nie być takie kumate.

Dziękuję bardzo za objaśnienie. Mam instrukcję od mobo, więc sprawdze dokładnie i dam znać

Udostępniasz swoje kawałku z. FL Studio?