Co do konserwantów to sprawa wg mnie prosta i racja jest pośrodku. Kiedyś nie było konserwantów takich jak je znamy obecnie, nie było terminów przydatności do spożycia wytłoczonych na opakowaniach. Ludzie często jedli żywność po terminie i się truli.
Z drugiej strony dziś jest łatwo dostępna żywność długoterminowa z dużą ilością konserwantów i jeżeli tylko taką wybieramy, to możemy przesadzić. Trzeba się też obserwować, bo tolerancja na dodatki jest różna u różnych ludzi. Wszystko dla ludzi, zdrowy rozsądek i powinno być OK.
Z racji na to, że jest to już drugi albo trzeci „offtop”, to ja wrócę do pierwszego „offtopu” i zapytam, czy lepsze mleko spienione dyszą czy dobrym spieniaczem? Stawiałem na dyszę bo myślałem że będzie różnica w smaku, ale z tego co widzę dobre spieniacze elektryczne są polecane a z dyszą nie zawsze jest tak łatwo.
Najśmieszniejsze jest to, że każda, absolutnie każda rzecz, ma gdzieś jakieś forum zrzeszające hobbystów. Szukałem kiedyś latarki. Tzw. czołówki. Na jeden wyjazd z namiotem na 3 dni. Konkretnie to googlałem gdzie jest jakaś marketowa promocja, żeby zamiast 23zł zapłacić coś bliżej 10. Okazuje się, że latarki mają forum. Na forum dowiedziałem się, że najtańsza latarka która świeci, kosztuje 200zł. Ale to i tak badziew, bo w razie jakbym wpadł do jaskini i czekał dwa tygodnie na pomoc, to wodę mogę lizać ze ścian, ale latarka zgaśnie mi po 7 dniach nieustannego świecenia. A to przecież absolutnie nieakceptowalne. Tańsze w ogóle nie wchodzą w grę, bo przecież przy 100 lumenach zgubię się w ciemności. Będę widział tylko na 5 metrów zamiast na kilometr. Na dodatek nie da się tańszych w ogóle używać, bo kąt świecenia w każdym egzemplarzu różni się o parę stopni, czyli to musi być badziew. Całkowicie dyskwalifikujący jest fakt że raz w roku będę musiał zmienić baterię, a w wypadku gdybym wpadł do oceanu to przeciekają po godzinie. Mieli też dział DYI w którym pokazywali np jak użyć sprzętu pomiarowego za 5tys zł żeby ustalić jak zmienić fabryczny rezystorek coby latarka miała pół lumena więcej. I do tego odpowiedzi na kilkanaście stron z gratulacjami i bluzgami na producenta że sam na to nie wpadł. Latarkę kupiłem w końcu za 9zł w pierwszym lepszym markecie. Nie wpadłem do jaskini ani do oceanu a baterie wymieniłem po roku.
A ja wywaliłem sporo latarek na śmieci. Główne problemy to brak kontaktu z powodu złej konstrukcji. Najgorsze to były z „amelinium” W końcu mam jedną Osram, taka malutka z tworzywa, szczelna ze 60 lumenów i jako podręczna sprawdza się od kilkunastu lat. Druga to czołówka z Dekathlon. Stosuje na rower i do biegania. To druga, pierwsza wytrzymała 6 lat, ta jest nowa, kosztowała jakieś 60zł i ma wbudowany akumulatorek i USB-C. OK 100 lumenów.
Jak wpadnę do jaskini to mam power bank 30000 więc trochę pociągnie.
Ps. sądzisz, że mógłbym w którejś wymienić jakiś rezystorek i mieć z niej świetlny miecz albo chociaż laser?
Dlatego ja zawsze czytam porady i dzięki nim sam zaczynam uświadamiać sobie czego naprawdę potrzebuję. Czasami porady są pomocne, zapobiegają kupieniu kiepskich rzeczy. Czasami porady zbliżone są do „efektu audiofila”. Każdy przypadek inny.
jeżeli to nie jest śmieszkowa pasta to osobiście latarki za 9zł bym nikomu nie polecił, bo co dobrego można zrobić za 9zł? No chyba że tekst ma z 20 lat i wtedy 9zł to było jeszce coś
Wybaczcie że odgrzebuję temat, ale myślę że warto. Generalnie próbowałem wielu sposobów na kawę aeropress, ekspres automat, kapsułki, sypana itp.
Postanowiłem wypróbować kawiarkę. Używam od paru dni i muszę powiedzieć że kawa z kawiarki jest wyjątkowa. Wyciąga więcej aromatu i smaku niż automat. Jeżeli lubisz intensywną aromatyczną kawę to bardzo polecam, zwłaszcza że cena dobrej kawiarki jest bardzo niska.
Tak, wielu producentów tak ma w instrukcji. To kwestia wypośrodkowania. Ubita, jest mocniejsza, ale i bardziej przypalona. Bardzo mocne ciśnięcie, może zatkać odpływ. Podobnie jak dodatki w postaci przypraw, absolutnie nie dodawać przypraw przed tylko po zrobieniu kawy. Trzeba znaleźć umiar, i to też kwestia kawy i grubości zmielenia.
Czyli jest to sposób na regulowanie mocy kawy i trzeba sobie to opracować pod swoje gusta. Ważne ze jak juz się ubija to z wyczuciem. Raczej lekko przyklepać.
Ja np. mocno ubijam, lubię siekierę.
Zupełnie inaczej z expresu, tutaj wolę mniej mocną.
Kwestia temperatury, trochę inny smak jest. Trudno powiedzieć który lepszy. Zresztą z innej kawiarki i expresu też będzie inny.
Poczytaj na forach, kawa to jest odlot, ludzie dyskutują o bzdetach na temat jej robienia i są całe awantury. Czyli tak normalnie.