Witam, czy ktoś na forum ma pojęcie jak ustawić halizarda(High Availability), tak aby maszyna wirtualna po utracie połączenia jak i po niespodziewanym wyłączeniu VM mogła wrócić do normalności i przywrócić dostępność usług?
Sam testowałem to rozwiązanie z Xenserverem, jednak odpuściłem je sobie ze względu na to jak mocno modyfikuje ono instalację i jak (stosunkowo) kiepsko wspierany jest cały projekt - mam na myśli jego popularność i liczbę korzystających użytkowników. Całość oparta jest o DRBD, z którego potrafi korzystać też Proxmox - linuksowy HV oparty o KVM. W ich wydaniu cały proces jest dosyć dobrze opisany, nie modyfikuje aż tak znacznie systemu i wielu użytkowników wykorzystuje go w produkcji, rzuć okiem tutaj: https://pve.proxmox.com/wiki/DRBD
Testowałem taką konfigurację swego czasu, z tym, że nie w prodkcji - mimo wszystko działało jak trzeba.
Warto dodać, że HA z tylko dwoma node’ami to oficjalnie nic dobrego, że powinno mieć się trzeci serwer aby uniknąć tzw. split-brain w DRBD i tak dalej, ale co to dla lubiących przygody?
Jest też StarWind Virtual SAN®, ale w już sama wstępna konfiguracja (przynajmniej dla XS) w ich wydaniu wydaje mi się bardziej skomplikowana niż przybicie galaretki do ściany… Oferują to samo dla MS Hyper-V: https://www.starwindsoftware.com/starwind-virtual-san-hyper-converged-2-nodes-scenario-2-nodes-with-hyper-v-cluster
Jeśli zdecydujesz się na któreś i je wypróbujesz, to daj znać jak Ci poszło, bo ten temat mocno mnie ciekawi.