Tak masz rację, ale powiedz ilu krajom które nie były komunistyczne udało się dogonić lub zrównać z poziomem AIWA czy kilku innych kliku rozpoznawalnych marek ?
Pomogę:
Japonia
Aiwa (Audio)
Sony (Audio, telewizory, walkmany)
Panasonic (Audio, telewizory, magnetowidy)
Technics (Sprzęt audio hi-fi, gramofony)
JVC (Audio, wideo)
Pioneer (Audio, wzmacniacze, głośniki)
Kenwood (Audio, wzmacniacze, radia samochodowe)
Sharp (Telewizory, magnetowidy, sprzęt audio)
Toshiba (Telewizory, magnetowidy, audio)
Sanyo (Audio, wideo)
Stany Zjednoczone
Bose (Audio, głośniki)
Harman Kardon (Audio, wzmacniacze)
JBL (Głośniki, sprzęt audio)
Polk Audio (Głośniki hi-fi)
McIntosh (Wzmacniacze, sprzęt audio high-end)
Advent (Głośniki, sprzęt hi-fi)
Niemcy
Sennheiser (Słuchawki, mikrofony)
Telefunken (Audio, telewizory, magnetofony)
Grundig (Magnetofony, sprzęt audio, telewizory)
Dual (Gramofony)
Blaupunkt (Radia samochodowe, sprzęt audio)
Wielka Brytania
Bowers & Wilkins (Głośniki)
Quad (Wzmacniacze, głośniki)
Cambridge Audio (Wzmacniacze, odtwarzacze audio)
Tannoy (Głośniki)
Linn (Gramofony, sprzęt hi-fi)
Holandia
Philips (Audio, magnetofony, telewizory, pierwsze odtwarzacze CD)
Francja
Thomson (Magnetowidy, telewizory, sprzęt audio)
To raptem 6 krajów można postawić naprzeciw gdzie i tak przewodzi Japonia i US.
To zapytam gdzie reszta tych zajebistych nie komunistycznych krajów z tamtych czasów ?
Gdzie ich sprzęt ?
Większość ludzi nawet nie wie, że nasz sprzęt trafiał na brytyjski rynek, często pod marką Elizabeth, która była jedną z bardziej rozpoznawalnych.
Ponad 50% sprzętu miała rebrand bo na zachodzie bali się panicznie bloku wschodniego a to wpływało na sprzedaż.
Z tego wynika że gdyby nie zależność od ZSRR to chyba Polska by dzisiaj mogła być mocarstwem w miejsce Chin.
Ale z drugiej strony gdyby nie Hitler to Polska też by sie sporo rozwinęła.
A jeszcze lepiej gdyby nie zabory to może mielibyśmy jakieś kolonie do ograbienia przez szlachte
To było tylko moje skojarzenie z ich symboliką
Z tego co opowiadali starsi, niesienie czerwonej flagi zamiast polskiej na pochodach uczniowie uznawali tak jakby za obciach.
ps. ale to jest właśnie to o czym wcześniej pisałem. W PRL rozumiano, że rodzima gospodarka jest przestarzała i dlatego inwestowano np w zakupy licencji za granicą tak aby nasz przemysł mógł produkować zaawansowane produkty. I z tego wzięło się zadłużenie w USD.
To, że ty nie znasz, nie oznacza, że nie były znane. Po prostu znasz polskie, bo to sprzęt z lokalnego rynku, tak samo w innych krajach znane są marki rodzime. Nie wszystkie były tak popularne i miały tak wysoką produkcję, że znał je cały świat. Często kraje specjalizowały się w produkowaniu innego sprzętu np. Szwedzki Electrolux. Pojazdów itd.
Ta linia to tani scalak STK, z prostą, hybrydową końcówką mocy, który jak na owe czasy całkiem ładnie sobie grał i pokazuje, że cały blok wschodni nie był w stanie nawet takiego układu wyprodukować. Myśmy musieli praktycznie wszystko importować, bo nie było gdzie kupić poza zachodem.
I teraz pomyśl, przy ówczesnym kursie dolara i wartości złotówki, pensjach wynoszących ułamek tego co na zachodzie, jak opłacała się produkcja z zachodnich części i sprzedaż za złotówki na rynku krajowym?
A skąd, to już był moment, gdy kupowano komponenty, bo u nas brakowało technologii. Inwestowaliśmy lata wcześniej, kupiliśmy technologię produkcji tranzystorów, czy głośników. Potem było coraz gorzej, nawet zakup technologii nic by nie dał, to tak jakbyś chciał afryce sprzedać technologię produkcji Ryzena i co oni by sobie z tym zrobili? Szałas wybudowali na sawannie i młotkami klepali procesory?
Ale to samo dzieje się teraz na całym świecie. To dotknęło nie tylko kraje socjalistyczne, komunistyczne (tak jest skromna różnica) ale i rozwinięte kraje demokratyczne.
Co z tego, że teraz jesteśmy krajem demokratycznym.
Jakoś nie potrafię pokazać rodzimego producenta który robi coś jako własna myśl techniczna a do tego większość komponentów jest wytwarzana w PL.
Bo socjalizacja europy jest teraz tak bardzo posunięta, że za chwile chleb będzie się opłacało piec w Chinach.
Jakim trzeba być kretynem, aby przy jednoczesnym nakładaniu ograniczeń i podatków na rodzime technologie i produkcje, uzależniać się całkowicie od surowców, które są w europie niedostępne?
Moment, gdy powstawały u nas firmy tego typu już minął i od lat wszystko przenosi się na wschód. Teraz mamy działania Unii, które są samobójcze. Z jednej strony robią co mogą, aby produkcja czegokolwiek była nieopłacalna, z drugiej starają się ograniczyć import tanich produktów z poza Unii.
W tej chwili wygląda to tak, że zamiast kupić tanie auto z Chin, kupujemy to samo auto, z tych samych Chińskich komponentów, tylko gorsze i droższe.
Oczywiście pełna zgoda, lubimy wskazywać na to najlepsze. W internecie nie brakuje filmów, gdzie można obejrzeć totalną biedę w każdym okresie czasu. Z drugiej strony dlaczego nie inspirować się tym, że ktoś robi coś dobrze. Nawet jeżeli nie możemy go doścignąć.
Zresztą przed wojną duże miasta u nas wyglądały bardzo OK
No właśnie, to tylko u nas były problemy z podstawowymi artykułami jak spożywka czy papier toaletowy. W tamtych krajach do samego końca komunizmu półki sklepowe były pełne.
A dla mnie to jest zagadka.
Fakt były kartki na wiele produktów, bony na buty, papier.
Nawet paliwo do swojego magicznego pojazdu WSK kupowałem na kartki.
Ale jakoś głodnych ludzi nie widziałem, stołówki szkolne, bary, restauracje bez problemu serwowały jakieś tam potrawy. Nawet budy z zapiekankami, hotdogami, frytkami działały normalnie.
Nie przypominam sobie, że z powodu braku papieru abym podcierał d… gazetą.
Największy deficyt to widziałem w napojach słodzonych, piwo i wódka. No i słodycze.
Co zarazem powodowało, że stawały się walutą do załatwiania pewnych spraw błyskawicznie
Bez przesady, na Węgry wozilo się np. dresy, kryształy, krem Nivea. Nie był to taki hit jak Kenty i Biseptol w Rumunii, ale sprzedawało się dobrze.
Ale faktycznie mieli lepiej, wynikało to z tego, że u nas komuna wymyśliła sobie rozwój przemysłu ciężkiego, czyli węgiel, stal.
Z PL do NRD woziłem Farelki (dmuchawy ciepła), lizaki, papierosy ale te z kopem (klubowe, mocne, extra mocne), a jako te lepsze Carmeny i Wiarusy. Przebitka była 2-3x.
Z NRD do PL, kawa, cygara, cygaretki, karty do grania, drobne części do simsonów i MZ, wszelkie czekolady.
Sprzętu audio nie opłacało się u nich kupować, pełno tego stało w sklepach ale cena powalała z nóg nawet Niemców.
Bo mieliśmy pecha. Zaciągnęliśmy dług w obcej walucie (czyli takiej, której nasze ówczesne państwo nie emitowało i nie kontrolowało) i trafiliśmy w trakcie spłaty tego długu na potężny kryzys i historycznie rekordową podwyżkę stóp procentowych przez emitenta waluty w której spłacaliśmy dług. Z tego powodu, produkowane w Polsce towary, zmuszeni byliśmy sprzedawać za granicę (aby pozyskiwać zagraniczną walutę potrzebną nam do obsługi długu) przez co nie było towaru na rynku wewnętrznym. Potem, dodatkowo zostaliśmy dobici sankcjami.
Oczywiście, choć nie tylko to. Sam system nie premiował dobrej roboty, do tego mieliśmy wielkiego „brata”, który miał swoje interesy i te jego interesy musiały być też naszymi, choć takimi nie były. Polska nigdy też nie otrzymała należnych reparacji za II WŚ, a za to, co otrzymywaliśmy, często musieliśmy płacić ZSRR, choćby ogromnymi transportami węgla poniżej kosztów samego wydobycia (to wcześniejsze lata powojenne).
Były też takie sytuacje, jak ta z 1949, gdzie ZSRR (który miał być takim pośrednikiem, pomiędzy Niemcami a nami w przekazywaniu reparacji) pokrywając 10% reparacji wysłał do Polski… 6 000 000 (6 milionów) książek z dziedziny marksizmu-leninizmu.
Popatrz jaki wredny pożyczkodawca.
Pożyczył nam dolary ale złotówek w ramach spłaty nie chciał brać.
A to była taka solidna waluta.
Jak to na banknotach było wydrukowane? Bilet Narodowego Banku Polskiego. Bilet.
Nic dziwnego że pozyczkodawca wolał zwrot długu w walucie a nie w biletach
W całym bloku socjalistyczny było gorzej niż tam, gdzie był kapitalizm.
Najsmutniejsze jest to, że zawsze najbardziej obrywali ci mniej zaradni. Opowieści jak to socjalizm pomaga tym mniej zaradnym to bajki dla dzieci. To właśnie ci mniej zaradni jedli mięso raz na tydzień i poscierali tyłki gazetami.
Wystarczyło wpuścić odrobinę kapitalizmu i nagle ludzi stać na wybór papieru toaletowego i mają 20 rodzajów parówek w sklepie.
Najzabawniejsze jest to, że prywatne sklepy czy warsztaty są ok. I nikt nie ma wątpliwości, że są lepiej zaopatrzone, że ceny są pomiędzy nimi konkurencyjne itd. ale lekarza wolą po staremu.
To co było w bloku wschodnim to też kapitalizm, tylko w innej formie. Ten kapitalistyczny w podstawie system, nazywał siebie „socjalizmem”. Orwell o tym doskonałą książkę napisał: „Folwark zwierzęcy”.
ps. ćwiczenie: Chiny obecnie to jest kraj kapitalistyczny, który opisuje siebie jako „komunistyczny”. Realnie to gospodarka kapitalistyczna będąca pod całkowitą kontrolą partii.
Polak, jeżeli rząd coś nakazuje czy ogranicza, zrobi wszystko, żeby być na nie. Chińczyk uzna, że rząd został wybrany z pośród najzdolniejszych ludzi w kraju. Nawet jeżeli decyzje czy ograniczenia są dla niego w jakiś sposób niewygodnie, to będzie ich przestrzegał (oczywiście jest jakaś granica ale w większości), ponieważ myśli bardziej jako kolektyw.
Znowu uogulniając,
Myślę, że i Polak i Chinczyk robią tak, ponieważ mają powody. Polak obserwuje jak do rządu trafiają niekompetentni ludzie, natomiast Chinczyk jest dumny z rozwoju gospodarczego swojego kraju.
Jak działa system w Chinach? Czytałm, że rząd zarządza majątkiem oddając go w gospodarowanie przedsiębiorczym ludziom. Jeżeli wyróżniasz się inicjatywą i obrotnością, to możesz dostać w zarządzanie ziemię, fabrykę itp itd i czerpać z tego (często ogromne) zyski.
Jeżeli się nie sprawdzasz, nie rozwijasz, nie masz wyników, to zostanie ci to zabrane i przekazane komuś innemu.
Czyli mamy tu rząd składający się z wyróżniających się i często wybitnych jednostek (nie tylko politycy ale też ministerstwa itp) i wykonawstwo w postaci prężnych przedsiębiorców, którzy jednak nie mają nic dane.
Myślę że żadna z powyżej cytowanych nazw nie pasuje do tego ustroju.
Wiedza z podkastów https://chiny24.com/ - nigdy nie byłem w Chinach - jeżeli ktoś wie inaczej to oczywiście chętnie skonfrontuję.
Proszę cię. Kapitalizm masz wtedy, gdy potrzeba na rynku maseczek. Więc jest brak. Kapitalista bierze dwie kobity i szyją maseczki. Sprzedaje je po 200zł sztuka. Zarabia na nich sporo więc zatrudnia kolejne kobity. Potem kupuje maszynę. Pojawia się konkurencja itd. w konsekwencji szybko mamy masę maseczek za grosze. Teraz trudno już się utrzymać na rynku. Zaczynają zbankrutować. Zostają ci, którzy mają najtaniej, najlepiej itd tak jak oczekuje rynek, reszta zbankrutuje i może zająć się czymś innym.
W socialiźmie odezwą się głosy, że nie godzi się maseczki po 200zł, spekulacja skandal. Więc na szybko się je sprowadza, albo robi państwowy zakład. W konsekwencji zostaje się z kosztowną inwestycją, albo tysiącami zbędnych maseczek za które płaci naród. Wszystko finansuje się z kredytu.
Za komuny gnojono kapitalizm w każdej postaci.
Socjalizm to zniewolenie w czystej postaci.
Trzeba pamiętać o jednej zasadniczej różnicy pomiędzy Polakami a Chińczykami.
Wiara.
W PL zasadniczo przyjmuje się, że większość to katolicy. W CH nie jest to tak postrzegane.
W PRL każdą wiarę traktowano jako ‘zło’, zawsze w jakiś sposób utrudniano, próbowano niszczyć a nawet karać jak ktoś dostępował sakramentów.
W CH podchodzą do tego inaczej, tam nie ścigano za wiarę ale wyrobiono sposób kontrolowania.
A wiara to jednak potężna siła co widać było jak Papieżem został Polak. Bo od początku wiadomo dlaczego akurat Polak.