Witam
Mam internet na infrastrukturze ETTH “E-wro”, wykupionej przez dialog a potem przez netię. Łącze DSL 50/5. Router Tp-Link WR-741ND. Do poniedziałku rano internet działał podpięty do routera bezproblemowo. Wpisane login i hasło po PPPOE. Rozgłaszał internet LAN’em do stacjonarnego komputera i WiFi do smartfonów, laptopa i na tablet.
Problem zaczął się z wielką awarią internetu od Netii w poniedziałek rano 24.102016 - Całkowity brak internetu. Po zgłoszeniach, telefonach, reklamacjach i testach odezwali się do mnie, że zgłoszenie ‘masowej awarii’ zostało rozwiązane - mimo to nadal internetu nie miałem. Po ich telefonie do mnie poprosili żebym podłączył kabel bezpośrednio do komputera. Wziąłem laptop podłączyłem, wpisałem login i hasło… eureka internet jest. Podłączam router, robię factory reset, wpisauję login i hasło… connecting… i wisi… nie działa. Klonowanie MAC z laptopa pod którym działom po kablu nic nie dało. Myślę router ma awarię. Kupię nowy jutro ale coś mnei tknęło. Poszedłem do sąsiadów z zamiarem sprawdzenia go. A tutaj ZONK. Też mają netię, też mają TEN SAM PROBLEM. Internet wrócił “po kablu” jak bezpośrednio podłączą pod laptopa a na ruterach nie. Kurde co się dzieje. Jedziemy do Sąsiada 3 piętra niżej. Ten sam problem. 3 rutery padły w TYM SAMYM momencie? Co netia odwala? Od sąsiada z dołu wiem, że u niego w pracy internet po ruterach innych niż NetiaSpot przestał działać. Mogli zablokować jakoś inne routery niż swoje? Przecież to absurd!
Po kolejnym kontakcie z netią: “Jeżeli problem jest z ruterem innym niż NetiaSpot to nie mamy na to żadnego wpływu.”
szlag mnie trafia skoro 3 routery działy bezproblemowo i nagle naraz się zepsuły? Jak kupię nowego i na nim też nie będzie działać to co? Znowu moja wina?
Ma ktoś w tym rozeznanie? Podobnym problem lub szerszą wiedzę?