Kupiłem właśnie swoją wymarzoną działkę budowlaną, całe 12 arów ![I chciałbym na wiosnę rozpocząć powoli ją ogarniać. I tu mam pierwsze pytanie i wątpliwość i chciałbym poprosić o poradę osób, które były w podobnej sytuacji.
Działka, którą kupiłem jest niemal w całości pokryta samosiejkami sosny i brzozy. Są to drzewa, które mają maksymalną średnice może koło 10cm. Jednak działka pokryta jest cała (coś jak ta na zdjęciu poniżej, zdjęcie jest z internetu).
Planuje kupić piłę spalinową i wyciąć wszystkie drzewa, wiem że pracy dużo ale nigdzie mi się nie spieszy. Jednak napotkałem różne opinie w internecie. Niektórzy piszą, że najlepiej wyrywać od razu z korzeniami jakimś traktorem, jedni mówią by wycinać jak najbliżej ziemi i potem zalewać roundupem. Co polecacie? Jak to zrobić by miało ręce i nogi, ale samemu bez wynajmowania firm zewnętrznych?
I przy okazji, czy może mi ktoś polecić jakąś piłę, która sprawdzi się do takiego zadania? Nie chciałbym wydawać niewiadomo ile pieniędzy, a piła potrzebna mi jest do ogarnięcia dzialki i potem przyda się do kominka. Więc zakup sprzętu za 2500zł średnio mi się widzi !
Do takich małych sosenek piłę? Bierzesz szpadel, podkopujesz na jeden sztych z jednej strony i wyrywasz ręcznie całe drzewko. Sosna, zwłaszcza tak młoda nie ma głębokich korzeni. Z brzozami trochę gorzej, bo już dość wysokie, dodatkowo brzoza ma dużo bocznych korzeni. Ręcznie powinieneś sobie poradzić, tylko się trochę namęczysz. Traktor + linka zawsze da radę, lub mała koparka dla wyjątkowych leniuchów. Babranie się w chemikalia to raczej nie dla mnie, no ale co kto lubi. Przy okazji: pamiętam za dzieciaka jak ludzie ręcznie wykopywali sosnowe pieńki w lesie po zrębie, często więcej niż metr w średnicy, potem końmi się je wyciągało i na miejscu siekierą rąbało. Drewno z korzeni i pnia bardzo dobrze się pali. Co do pilarki… byle nie chiński noname. Każdy Stihl czy NAC się nada do użytku domowego, byle nie przesadzać z rozmiarem i mocą piły. Do okazjonalnego cięcia nie jest potrzebna ciężka piła, od tego tylko ręka będzie bolała.
Do takich pizdryków nie trzeba zezwoleń. Sosnę bez zezwoleń można ciąć gdy ma poniżej 50 cm w obwodzie na wysokości 5 cm. Doczytaj tak dla pewności, dość dobrze wyjaśnione:
Ta, tylko upewnij się że nie masz tam nic innnego albo na planach - bo potem trzeba udowadniać, że nie jesteś wielbłądem. Czasem… lepiej zgłosić i żeby przyjechali i wydali oświadczenie, lub ciche przyzwolenie (tj. brak odpowiedzi w dwa tygodnie).
Wyciąć jest chyba najprościej, a jeśli nie chcesz pozostałości po pniach to albo wyrwać, albo siekiera i przecinać korzenie. RounUp niepotrzebny, to są drzewa, które jak zetniesz na równo z ziemią to nie odrosną, a jest to środek bardzo szkodliwy, rakotwórczy, który na długie lata pozostaje w ziemi. Na pewno nie chciałbyś, aby ktoś potem, zwłaszcza z rodziny miał doczynienia z tą ziemią, lub potem posadzisz tam warzywa, lub drzewa owocowe. Trzeba poświęcić trochę czasu i będzie porządek. Warto dokładnie sprawdzić, czy aby wszystkie drzewa na pewno można wyciąć bez zezwolenia, aby przypadkiem nie znalazł się jakiś sąsiad, który uprzejmie doniesie do odpowiednich organów bo wtedy ewentualne koszty mogą być naprawdę duże.
Nie wiem jak działka, ale piły łańcuchowe polecam Oleo-Mac. Kilka miałem i te są bardzo trwałe, stosunkowo tanie i solidne. Na pewno nie warto kupować tanich sthilów, o wynalazkach w rodzaju NAC i inne badziewie nawet już nie wspominając.
Przyjaciele mieli taką samą sytuację. Najpierw przepiłowali drzewa, a potem je wyrwali, ale po co dodatkowa praca? Konieczne jest jednak wyjaśnienie pozwolenia niezależnego domu z bali.
Także wnioskuję, że zorganizowanie traktora jest w zasięgu pytającego. To jest do dobra metoda. Nie trzeba się kopać z korzeniem, co jest bardzo upierdliwe.
Oczywiście trzeba się zastanowić czy wymagane pozwolenie czy nie, ale o tym już powiedzieli wszystko przedmówcy.