Jak z pracą dla informatyków?

Witam, mam 16 lat, i Idę do szkoły ponadgimnazjalnej, a dokładnej liceum na profil matematyczny z fizyką i informatyką. Słyszałem, że jak się chce raczej w hardware robić(tak jak ja), to lepiej odc do technikum, ale technikum w którym jest “technik informatyk” jest takie średnie,a może i gorzej więc odpada. Chciałbym się więc zapytać jak jest teraz z pracą dla informatyków, czy jest na nich popyt, czy nie. Czy po studiach trzeba robić dodatkowe kursy, czy coś? Z tego co mi się wydaje, to popyt na programistów jest, ale mi to jakoś nie przypadło, i trochę czarna magia. Za to hardware umiem i lubię. Może jakieś porady, czy coś? Od razu dziękuję nawet za samo przeczytanie tego tasiemca :slight_smile:

http://www.dobreprogramy.pl/Informatyk-w-malym-miescie-czyli-jak-to-sie-zarabia-na-poczatku-kariery,Blog,73780.html

W ogóle zaglądaj na bloga, masz tam dużo pokrewnych lub tożsamych wpisów, dotyczących interesującego Cię zagadnienia…fajnie napisanych, warto się zapoznać…

Musisz się zastanowić co dokładnie chcesz robić w tym IT - w sytuacji, gdy nie jesteś fascynatem, gdy nie masz jakiegoś ukierunkowania bardzo ciężko będzie Ci wyskoczyć poza pewien pułap finansowy, czy pozycji zawodowej. Co do typowego “technik informatyk” - jasne, że nadal będzie na to jakiś popyt, ale to się mocno zmienia. Rynek jest dość mocno nasycony komputerami, które są teraz wyjątkowo proste w konfiguracji i nie wymagają tyle uwagi jak 10-20 lat temu. Z dziedzin to jak wspomniałeś nie jest jeszcze nasycony rynek programistów (ale musisz być w tym dobry), oraz sieciowy (nie chodzi o układanie kabli, ale o warstwę logiczną).

Co do “doszkalania” - liceum/studia dadzą Ci namiastkę wiedzy i informacje czego uczyć się dalej samodzielnie. Już na pierwszym/drugim roku powinieneś  gdziś próbować dorabiać (tzn. pracować dla jakiejś firmy, nawet na ćwierć etatu) - doświadczenie to podstawa i będziesz miał przewagę nad niektórymi “+4 lat doświadczenia”. W IT trzeba się uczyć całe życie.

Jak lubisz hardware to może lepiej elektronika? 

W obecnej elektronice też jest bardzo dużo programowania. W tym temacie polecam blog naczelnego elektronika Dobrych Programów (@Cyryllo): http://www.dobreprogramy.pl/cyryllo

Elektronika też mnie interesuje, akt jest w tym samym technikum. Gdybym mieszkał wioskę dalej to bym miał super dojazd do ogromnej ilości szkół (Rzeszów) a tak to tylko 2 licea (zaskakująco dobre) i trzy technika z czego 1 odpada bo to jakieś handlowe itp, a następnie 2 bo nieciekawe kierunki, i zostaje to najgorsze chyba w którym są fajne kierunki. W mojej sytuacji tylko liceum zostaje. Programowanie nigdy mnie nie pociągało, i jedyne co robiłem z nim związanego to edycje modyfikacji do pewnej gry bazujące tej jakby na HTML’u i było względnie proste. Photoshopa ogarniam w stopniu chyba podstawowym, i nawet niezły jest, ale niezbyt mnie kręci…

Nie możesz dojeżdzać wioski dalej? 

W lecie jest jeszcze Ok, ale w zimie byłoby i wiele trudniej, bo mam koleżankę, która tak robi i musi w zimie wstawać bardzo wcześnie, i wiele więcej, że powiedziała mi, że drugi raz by tak nie zrobiła. Drugim przykładem jest brat kolegi, zrezygnował po 3 miesiącach dojazdów.

Jakbym miał jeszcze jakiego skutra, to bym tak zrobił, a wstawanie 40 minut wcześniej już dla samego dojścia na przystanek robi swoje, a do tego trochę dłużej się jedzie, plus komunikacja miejska i się robi niezłe zamieszanie

Wszystko zależy od tego, czy… Tobie zależy. Nie będę tutaj zasdzić frazesów jak starty dziad jak to “mój ojciec na piechotę w zimie chodził do szkoły 11km w jedną stronę”, albo jak ja pracowałem w czasie studiów na nocki, kończyłem zmianę i jechałem prosto na uczelnię. Nie ma nic bez wysiłku, sorry. Jak Ci zależy, w wakacje możesz pracować, za rok zrobisz prawo jazdy, kupisz jakiegoś gruchota i dojeżdżać do szkoły. Wiem, że w wieku 16 lat to dość abastrakcyjne wyjść poza pewne schematy myślenia, ale może się tak stać, że np. na studia będziesz musiał wyjechać do innego miasta, czy kraju - co wtedy?
Co do szkoły: w mojej klasie z technikum do Wrocławia dojeżdzało z 10 osób. Część mieszkała w bursie, część codziennie musiała najpierw pksem dojechać na stację pociągu, potem na Dworzec Główny, potem tramwajem do szkoły. Dojazd w jedną stronę czasem po kilka godzin.
Jak to mawiają Anglicy: “It’s up to you”.

 

Przez 4 lata wstawałem o na busa o 5:30 prawie co dzień do technikum. Czasem warto się pomęczyć trochę, drugą moją opcją była szkoła bliżej ale gdzie za przeproszeniem “wszystko i nic”. Z moich znajomych dużo osób tak postąpiło, nikt nie żałował. Wszystko kwestia samozaparcia.

Do lipnego technikum, bym nie szedł. Jeśli planujesz potem studia i masz do wyboru sensowne liceum z dobrym dojazdem i  to moim zdaniem źle na tym nie wyjdziesz. I to pomijając 40 min na dojazd do technikum dochodzi przecież rok dłużej w szkole. A przez 3 lata liceum możesz się zainteresować jakimiś praktyczniejszymi zagadnieniami na własną rękę. 

Dzięki. Zostanę przy liceum. Dziękuję wszystkim za pomoc. Jeśli ma ktoś cię do dodania, to z chęcią przeczytam.

Wiem, że to odległa przyszłość - ale pomyśl co po liceum. 4 lata zlecą migiem. 

Jakie 4 lata :slight_smile: nie ten “ustrój”  szkolnictwa :slight_smile: Po tym profilu (mat-fiz-inf) będę mógł chyba na wszelkie techniczne studia iść.

Czasem dobrze nie zdać do następnej klasy, po co sobie skracać młodość :wink:

Głupota, po to są studia…

To był żart.

Z opowiadań siostry która jest na drugim roku, to niezłe cyrki bywają :smiley: