do serwisowania sprzętu styka gimnazjum, liceum/technikum i…chęci. Cholernie dużo chęci.
Zacznę od tego że byłem troszkę młodszy, zaczynałem się bawić komputerami. Czytałem dużo, w gimnazjum dorobiłem
się swojego, i na nim testowałem miliony systemów, softu, i noce przed komputerem. Później hardware liznąłem i najbardziej mi się spodobało, ale kłopot był w tym że chciałem to robić ale w sumie potrafiłem peceta złożyć, a uczyć w szkole się nie chciało.
udało się wreszcie po znajomości, przebywać w serwisie. Po skończeniu szkoły, zacząłem się dokształcać zaocznie, w szkołach dla dorosłych, a w tygodniu spędzałem długie godziny w serwisie, czasem po nocach się siedziało. Miałem się uczyć, w sumie nadal się uczę.
Pecet opanowany, diagnozować usterki przyszło łatwo, ale czas wziąć się za laptopy, pełnego tego. Książka o elektronice na stół, w przerwie w odkręcaniu nie zliczonej ilość obudów, tak by nic nie łamać, zawsze wychodziło, a laptopy nie sprawiały problemów czytało się i bawiło elektroniką i lutownicą.
Po jakimś czasie laptopy rozkręcałem sprawnie, i czasem zdarzały się trudne przypadki, ale tak długo męczyłem aż dałem radę, wreszcie rozkręcanie laptopów nie sprawiało większego problemu.Wymiana podzespołów matryc, taśm itd poszło gładko.
krótkie szkolenie doświadczonego kolegi o ESD, i ubranka załatwione, miejsce prace wydzielone, czas na samodzielność.
Zaczęło się uczyć zasady działania płyt głównych, układów zasilania, układów zabezpieczeń, przetwornice, klucze jak to działa, dlaczego po co. Mnóstwo tego, ale po woli po objawach potrafiłem wstępnie określić uszkodzenie. Pierwsze pomiary, i wypracowanie swojego schematu wstępnej i dokładnej diagnozy.
W między czasie, stos płyt z szrotu, lutowanie gniazd, później kondensatorów, klucz, przetwornic, i powoli BGA.
Cały czas technikę poprawiać trzeba, cały czas się uczy.
Kolega wyżej podał ciekawy dzień serwisanta. Powiem Ci z mojego punktu widzenia.
8:30. Odpalanie laptopa, kawa, szybko przegląd wiadomości, klient pocztowy i program do zgłoszeń serwisowych[program w którym są wszystkie naprawy/zgłoszenia, z możliwością edycji komentarzy podczas naprawy, zmiany statusu generalnie wszystko co potrzebne do prowadzenia serwisu]
Wstępna lista na dziś, przegląd zgłoszeń. I tutaj zależy jaki schemat wymyślisz twoja sprawa, chyba że ktoś z góry coś narzuci.
Cała sprawa wygląda tak, że musisz do odpowiednie godzin złożyć zamówienia, powiadomić klientów, zależności o której godzinie mogą odbierać telefony. Czy w systemie są szybkie usterki typu matryca, to do 12 robię listę zamówień co m się uda ogarnąć. Później według priorytetów zaczyna się diagnoza.
laptop nie włącza się, pomiar prądu, rozkręcanie, pomiary, podstawianie, lutowanie wstępna diagnoza, zmiana status
i tak kilka laptopów. Powiadamiasz klienta, zmieniasz czy akceptują koszta bla bla bla bla bla
Do tego przyjmujesz nowe zgłoszenia, kurierzy przywożą z dalszych okolic laptopy do naprawy, tu przygotujesz wysyłki, zamawiasz kuriera. Pilnowanie czy jakaś chemia się nie kończy, w jakim stanie jest sprzęt serwisowy czy nie wymaga serwisu i tak dalej.
jak dobrze pójdzie wychodzisz o 17, może być że wyjdziesz o 20, bo klient nasz Pan. Może się zdarzyć że przyjedziesz do pracy na 6 rano, bo na 13 zamówiony jest kurier po laptopy które są już naprawiony, np układy BGA zalutowane, a teraz trzeba poskładać, po testować, spakować. Trzeba wypić 3 kawy do tego, i odebrac milion telefonów bo Pan władek nie umie włączyć internetu 