Jak zwykły programista może chronić swoje prawa autorskie?

Takie BSA postrzegane jest jako strażnica prac autorów, ale chyba niewielu ludzi wie, że jest to organizacja (firma?), która zrzesza jedynie gigantów. Wydaje mi się, że jeżeli podejmują pewne działania promujące legalne oprogramowanie to – owszem – robią to także z korzyścią dla małych twórców. Jednak jeżeli mają działać podejmując już konkretne kroki prawnie to robią to już tylko w interesie swoich zleceniodawców.

Zastanawia mnie sytuacja kiedy mamy do czynienia z kontrolą przeprowadzoną czy to inicjatywy BSA czy przy ich udziale. Czy taka kontrola ogranicza się do sprawdzania oprogramowania tylko pod kątem licencji ich zleceniodawców, ignorując całą resztę?

Moje pytania i wątpliwości przedstawiam na forum publicznym, gdyż gdy zwróciłem się z nimi do BSA zostałem spuszczony w kozecie – czyt. brak odpowiedzi.

Sam piszę i sprzedaję swoje programy i jestem przeświadczony, że jeżeli sam nie zadbam o swoje interesy (tylko jak???) to nie uzyskam wsparcia praktycznie u nikogo. Można swoje programy zabezpieczać, ale – jak wiadomo - łamane są nawet zabezpieczenia Microsoftu, nad którymi siedzi sztab programistów opłacanych milionami dolarów. A potem zostaje tylko droga prawa i wsparcie innych. Microsoft ma BSA i kapitał, a mniejsi … ?

Ta cała ochrona praw autorskich to jest jedna wielka Ściema

i służy jedynie wydrwigroszom rodem z podrzędnego bazaru

-twórca i defacto pomysłodawca jest wykorzystywany poprzez

konieczność odsprzedaży /względy materialne/ wyniku pomysłu

a dalsza realizacja jest już czynnością handlową żądnych

zysku wyjadaczy

uważam, że tą problematyką powinien zająć się Rząd poprzez

ustanowienie kurateli nad twórcami

skoro monopol na alkochol, papierosy i tym podobne dobra

jest możliwy -to prace twórców powinny mieć równierz włściwy wymiar

Mi się też tak wydaje,artyści muszą sami sprzedawać płyty,aby coś z tego mieć,pocztyaj o przemyśle muzycznym,RIAA ograniczono fundusze na ściganie piratów,zauważ jeśli jest jakaś sprawa o naruszenie praw autorskich zawsze poszkodowany jest gigant,zwykły może dochodzić swoich praw,ale nie wiem,czy coś z tego bedzie miał,musisz być chyba pracownikiem Adobe,MS,Corela,IBMa.

A niektórzy liczą na dotacje,np. autor programu free Commander,program jest darmowy,ale autor liczy na dotacje,jako zapłata za czas poświęcony na pracę nad programem,i efekt tego jest taki,że moim zdaniem program jest grożnym konkurentem Total Comandera,gdybym miał wybierać kupiłbym freeCommandera,nawet jeśli trzebaby było za niego zapłacić,może autor nad tym pomyśli,np. oferując podręcznik dla początkujących i puszczając program za 20 zł,byłaby to duża konkurencja dla komercyjnych programów