Nie inaczej. Sam wiele razy takie sytuacje widziałem na własne oczy. Przepustowość łącza ta sama a na dwóch komputerach jakby ładowanie stron zupełnie inne. I wydawało się jakby ten gorszy komp był podłączony do zupełnie innego łącza.
Sam też wiele razy uważałem, że Hz w ekranie to mit i że nie ma znaczenie czy to 60Hz czy 120Hz. Różnica jednak jest ogromna. Mam smartfona 120Hz i tak był ustawiony fabrycznie. Przestawiłem na 60Hz i od razu miałem wrażenie jakbym zmienił smartfona na o kolasę gorszego. Płynność przewijania stron, przechodzenia przez menu dało się zauważyć jakby klatkowanie. Na 120Hz przy przewijaniu stron tego efektu nie ma.
Może do porównania lepiej użyć telefonu co fizycznie ma blokadę na 60 Hz i 90 Hz?
Gorzej jak takich już Samsung nie robi.
Zgadza się, że sieć nie ma aż takiego znaczenia. Robię deweloperkę aplikacji webowej z rozbudowanym panelem zarządzania. Na jednej ze stron jest wiele widżetów ostro wykorzystujących Javascript, rozbudowane pola wielokrotnego wyboru itp. Strona idzie z wirtualnej maszyny, czyli narzutu sieci praktycznie nie ma. Na starszym sprzęcie te widżety malują się jakieś 3-5 sekund. Gdy zbyt szybko zacznę przewijać, to tych niżej nie będzie. Na nowym strona po prostu się pojawia.
Warto zaznaczyć, ze szybszy procesor to nowszy sprzęt więc również szybsza pamięć. Takie czasy, że przeglądarka to niemalże wirtualna maszyna ze sporymi wymaganiami.
No właśnie ja to robiłem na Samsungu S21. Adaptacyjne 120Hz lub sztywne 60Hz. Taki mam wybór w opcjach. I na adaptacyjnym 120Hz wwszystko pięknie wygląda, animacje a przewijanie stron w dół jest niesamowicie płynne. Na sztywnym 60Hz widać delikatne klatkowanie. Można się do tego przyzwyczaić i potem nawet tego nie zauważać. Bo to nie jest coś co kompletnie nie pozwala cieszyć się z użytkowania urządzenia. Jednak jak długo mam ustawione 60Hz (bo oszczędzam baterię) a potem przełączę na adaptacyjne 120Hz to różnica jest ogromna. Sam wcześniej to 120Hz w telefonach uważałem za głupią sztuczkę marketingową teraz jednak gdy sam mam telefon w którym można włączyć 60 i 120 i porównać już to odszczekałem.
Nie interesowałem się tematem, ale kiedy czytam „adaptacyjna” częstotliwość odświeżania, to się zastanawiam co marketingowiec miał na myśli. Czy znany u samsunga mechanizm dodawania międzyklatek poprawiający wrażenie płynności na telewizorach, czyli de facto poprawianie płynności klatkujących animacji, czy faktyczne generowanie obrazu o takiej częstotliwości, ale tylko w specyficznych sytuacjach - jakich?
Kolejną rzecz mówiącą, że jest to tylko marketingowy bulshit udowadniasz sam. Nie możesz z tego normalnie korzystać, bo telefon za krótko trzyma na baterii. No ale zaraz, czy aby nie wybrałeś samsunga bo ma lepsze bebechy, ekran, baterię etc?
ps.
Klatkowanie animacji we flagowcu, to mnie zaskoczyłeś
A czy to nie jest tak, że Samsung celowo trochę pogorszył „user experience” przy 60 Hz, aby przy 120 Hz spotęgować wrażenie płynności.
Testowałem 90 i 120 Hz i w wielu przypadkach faktycznie jest różnica, ale czy to jest warte szybszego rozładowywania baterii, tego nie jestem pewny.
Adaptacyjna w tym wypadku oznacza, że soft telefonu na podstawie zawartości ekranu dobiera różne odświeżanie. Jeśli wyświetlasz statyczny tekst (np. czytasz artykuł) to po prostu spada częstotliwość odświeżania w celu oszczędzania energii.
Ogólnie jak człowiek się przyzwyczai do wyższych Hz to potem można odnieść wrażenie, że obraz w 60Hz „klatkuje”
W erze „przewijańców”, gdzie zawartość doczytuje się przy przewijaniu w dół i modzie na szybkie, krótkie informacje, to raczej adaptacyjne dobieranie odświeżania na nie wiele się zdaje. W opcjach programistycznych wystarczy włączyć nakładkę, która pokazuje bieżące odświeżanie i szybko można się przekonać, że większość czasu przy obecnym stylu konsumowania treści, odświeżanie utrzymuje się w tych górnych widełkach.
Też się właśnie zastanawiam jak to sobie samsung wymyślił. Przecież ściana tekstu na kilkucalowym ekranie to jest raptem akapit tekstu. To ile można to czytać…