Jak masz kiepski zasięg to martw się, żeby w ogóle LTE działało, a nie 5G. W tym celu zewnętrzny modem LTE, prosty w instalacji będzie taki jak podałem, powinien dać radę do jakichś 5-8 km od nadajnika, o ile po drodze nie będzie znacznych przeszkód, czyli wiadomo, instalujemy na dachu najlepiej, a może nawet jakiś maszt.
Natomiast punkty dostępowe, tu sprawa jest prosta, dajesz takie jak opisałem wyżej, konfiguruje się w routerze z LTE CAPSmana, dołącza punk pierwszy, sprawdza gdzie jest pokrycie i kolejny dodaje tam, gdzie niema. CAPSman sam przełącza urządzenie jak wędrujesz po domu, więc mimo kilku punktów jesteś w jednej sieci WIFI.
Alternatywa, to zabawa z antenami kierunkowymi na konkretne pasma, te wszystkie 800/900/1200/2100 mają tak podły zysk (producenci podają sumaryczny z każdej częstotliwości), że to co zyskasz zostanie w kablu.
Zwykle przy kiepskim zasięgu daje się coś na ok. 1800 czyli np. ATK400, albo jak jest dramat to 800/900. Ale wszystko to załatwia zwykle wskazany wyżej Mikrotik i ma w sobie znośną antenę i niema potrzeby stosowania kabla antenowego, więc niema straty sygnału.