Ostatnio, a konkretnie od czwartku, mój komputer odmawia posłuszeństwa i nie chce się włączyć.
Sprawa wygląda tak, że w czwartek gdy klikałem przycisk na obudowie lampeczka zapalała się na sekundę (co znaczyło, że komp się włącza)i gasła. Po kilku próbach poczułem straszny smród spalenizny dochodzący z wnętrza komputera. O dziwo po odczekaniu kilku minut komputer włączył się normalnie bez żadnych problemów.
Wczoraj wszystko było w porządku, natomiast dzisiaj zdarzyła się kolejna dziwna sytuacja, a mianowicie klikam przyciska na obudowie komputer normalnie się włącza, pokazuje się moja tapeta, wszystkie ikonki i komputer sam się restartuje. Ta sytuacja nastąpiła 3 razy, a gdy się odpalił zużycie procesora zwariowało,
było w granicach od 0% przez 49% do 75% ! Chwilę po odpaleniu miałem wrażenie, że któryś z wentylatorów nie daje rady, ponieważ komputer był dużo głośniejszy niż normalnie.
Dodam, że mój komputer ma 6,5 lat i wymieniony RAM, kartę graficzną i zasilacz (530W).Nie szukajcie winy w wymienionych częściach wszystkie pasują i pracują idealnie.
Jak myślicie co może być przyczyną takiego zachowania :?: Może czas na nowy komputer :?:
No będą tam szukać przyczyn, bo skoro był wyczuwalny smród spalenizny no to nie ma innej opcji, a to że wstał - widać nie spaliło się na tyle, żeby uniemożliwić uruchomienie komputera.
Co sprawdzić? Nie wiem, możesz jedynie pooglądać czy się wszystkie wiatraczki kręcą, czy kondensatory nie są napuchnięte - ale to i tak nic nie da, najpewniej byłoby złożyć coś nowego, bo inwestowanie chociażby złotówki w stary sprzęt jest mocno nieopłacalne.
Znaczy teraz tej spalenizny nie ma, była tylko w czwartek i to był swąd spalenizny połączony z takim lekkim dymkiem wychodzącym z wentylatora po lewej stronie mojego kompa (czyli albo procek albo płyta główna).
Teraz już nic nie śmierdzi wszystko jest OK pod względem zapachu spalenizny i dymów z wnętrza kompa.
Więc że tak zapytam: w czym problem? Komputer działa, nie dymi, nie śmierdzi - wszyscy są zadowoleni… :roll:
Powtórzę jeszcze raz: skoro coś się spaliło - to należy sprawdzić (organoleptycznie) - co (albo przynajmniej w którym miejscu) uległo spaleniu. Ale zrobisz jak chcesz - nie oczekuj że ktoś ci zdalnie wskaże co to było.
Veers, nie przeczytałeś chyba mojego pierwszego posta do końca. Fakt komputer działa, ale sam się restartuje i wyłącza ( lub nie chce się włączyć wcale). Zaraz sprawdzę wnętrze kompa i przy okazji zobaczę czy się w ogóle włączy.
Nie - to ty nie przeczytałeś ZE ZROZUMIENIEM mojej odpowiedzi. (choć mógłbym w sumie dopisać, że głupotą jest włączanie na siłę czegokolwiek co się w jakimkolwiek stopniu spaliło - może ta informacja byłaby dobitniejsza …)
Zasilacz, radiator procesora, kości RAM i masa nie używanych kabli od zasilacza (żeby nie było - te kable są ułożone chaotycznie, ale nie dotykają żadnego podzespołu)
Sądząc z ilości zalegającego kurzu, oraz z podanych objawów - można zaryzykować stwierdzenie, że problemem jest albo zasilacz, albo stabilizacja napięcia CPU. (… choć równie dobrze, mogła się np. spalić karta dźwiękowa czy 100 innych elementów …). Przyjrzyj się elementom na samej górze płyty głównej - koło 4 pinowego złącza zasilania.
Hmmm sądząc z twoich wypowiedzi to myślę, że czas zainwestować w nowy sprzęt… Cóż, nie znam się na wnętrzu komputera aż tak dobrze więc wątpię abym cokolwiek znalazł, bo nawet nie wiem co to jest to 4 pinowe złącze i gdzie się znajduje w moim komputerze… Nawet jeśli poszedł zasilacz lub cokolwiek innego to chyba nie opłaca inwestować w 6 letniego kompa, co myślicie?