Witam was forumowiczów, opisze swój problem dotyczący mojego komputera.
Od kilku tygodni nie chce się włączyć, sprawdzałem kondensatory wszystko ok, tak samo jak mój zasilacz (sprawdzany u kolegi). Gdy chodził mi komputer to podłączyłem niechcący kabelek do stacji dyskietek pod płytę główną “USB” i wtedy zaczął się nie włączać. Nie wiem czy spaliłem całą płyte czy co :(. Proszę o pomoc Dziękuje.
Hehe, ale “pojechałeś”? Nie mów że ten zasilający wepchnąłeś do USB na płycie :P. Jeżeli tak to mogłeś usmażyć mostek, albo chipset. Sprawdź jeszcze zasilacz tak dla pewności bo mi się zdaje że płyta do wymiany.