Mam plytę ECS K7S6A i procek Athlon xp 2000+, 256 ram, gfx 440,itd.
Procesor właśnie niedawno kupilem bo miałem wcześniej Durona 700, po początkowych problemach w ustawieniach w biosie w końcu ustawiłem na 133/133 i widział mi nareszcie jako 1,66 mhz, bo na początku widział go jako 1,24 mhz.
Chodziło wszystko dosyć dobrze, tylko że co jakiś czas (1-2 dni) przy włączaniu kompa się nie uruchamiał i musiałem (tak mi powidział kolega) resetowałem bios i wtedy zaczynał się uruchamiać tylko że musialem znowu przestawiać w biosie żeby widział procka jako 1,66 mhz.
Jednak wczoraj po ostatnim wyłączeniu kompa, już się nie włączył z powrotem i nie pomaga reset biosu, wyjmowanie baterii, nic.
No i oczywiście nie wiem o co chodzi, czy się coś popsuło ???
Objawy są takie że kręci się tylko wiatraczek procesora i poza tym nic, no jakaś lampka czerwona na płycie.
Nie wiem czy to ma znaczenie ale nie wiem czemu ale jakieś ok. 3 godz. przed feralnym zdarzeniem ustawiłem w biosie napięcie na 1.85 a było wcześniej default.
Mogę powiedzieć że zasilacz chodzi, przynajmniej wiatraczek się kręci.
Ale nie na duższą mete. A Atlony to po sciągnięciu radiatora palą sie jak kotleciki na ogniu. Może obluzował ci sie radiator no i sie po prostu zjarał procek bo nie było dobrego odprowadzania ciepła.