Witam. Od niedawna w ogrodzie zaobserwowałem owady z rodziny pluskwiaków - kowala bezkskrzydłowego. Owady te chodzą całymi gromadami, zwane czasami “tramwajami” ze względu na sposób w jaki kopulują: jeden włazi na drugiego i tak chodzą. Przebywają głównie u pni lipy i akacji. Nie śmierdzą, nie włażą do domu, a co ważne nie niszczą upraw. Ale nie chce, żeby pseudo karaluchy łaziły mi po ogrodzie. Jak się ich pozbyć? Trułem je trutką na szczury i Roundapem, próbowałem nawet opalać dezodorantem z ogniem i alkoholem, ale tylko przyniszczyłem krzew a to nic nie dało… w sieci nie mogę znaleźć info nt. ich zwalczania… pomóżcie
rolkass nie wiem jak Ty, ale ja nie zamierzam żyć z krewnymi karaluchów… jak to wygląda jak przychodzą znajomi a tam pełno tych czerwonych tworów. Dlatego śmierć im. Przed chwilą dosłownie polałem ich gromadę rozpuszczalnikiem i podpaliłem. Płonęły aż miło he he. Może się france już nie pokażą.
fiesta masz rację z punktu humanitarnego widzenia. Mimo to, nie chcę, żeby na krzewie rosnącym kilka metrów od domu, gdzie mam huśtawki, skalniaczki i inne duperele łaziły mi miniatury karaluchów… tego nie ma 5 czy 10 sztuk, ale całe watachy, aż czerwono pod drzewem. Jutro muszę je dokładniej polać benzyną i podpalić, bo za dużo przeżyło :?