Idziesz do kilku większych banków, prosisz o przygotowanie oferty, porównujesz je na spokojnie w domu, z najlepszą idziesz do swojego banku i pytasz czy ją przebiją, albo zrobią porównywalną i tyle. Nie wierzę, że taki doradca wynegocjuje coś więcej, ale wszyscy których znam radzili sobie sami, wiec to tylko moje podejrzenia.
Zawsze możesz po swoich negocjacjach zgłosić się jeszcze do takiego doradcy i sprawdzić czy obniży koszty.
Popieram w 100% wypowiedź @anon741072 .
Myśmy z żoną sami załatwiali takie rzeczy. Wbrew pozorom nie jest to takie straszne. Ważne by porównywać kredyt na tych samych warunkach np. 20 lat, raty stałe/malejące, kwota np 300k. I tak naprawdę wszystko ładnie widać
Najlepiej samemu poszukać. Podstawowym celem doradcy jest dostanie prowizji od banku z którym podpisujesz umowę. Nie znaczy, to że całkowicie wpuści cię w maliny, ale pewnie samemu znajdziesz coś lepszego.
Poszukaj też w mniej znanych bankach. Swego czasu wzięliśmy bardzo korzystny kredyt hipoteczny w banku spółdzielczym (BPS).
Nic nie szkodzi jednak żeby działać dwutorowo. Weź oferty od doradcy i jednocześnie sam poszukaj. Dodatkowa zaleta jest taka, że ci wytłumaczy jak to wszystko działa i jakie są zmienne, jeśli masz wątpliwości.
Ja nieśmiało tylko zasugeruję jeszcze przed podpisaniem dokładnie przeczytać umowy, a jak nie rozumiemy, to wydać 200 zł i niech jakieś prawnik nam przeczyta. Zdarza się, że czasami bank stosuje klauzule niedozwolone w umowach i inne kruczki. Kiedyś Getin miał chyba o to UKIK na głowie i płacił kary.
I warto również pytać, jak wygląda wcześniejsza spłata.
Np. może się nie opłacać przez pierwsze 2-3 lata spłacać więcej, ale potem można wpłacić na raz powiedzmy 20 TPLN i zrobić przekalkulowanie kredytu (spada okres kredytu i/lub raty, ale ludzie w banku za bardzo tego nie sugerują żeby robić bo na tym bank traci)
Jest coś takiego jak forum kredytowe - piszesz nowy temat o warunkach kredytu który potrzebujesz. Zgłaszają się różni doradcy którzy mają w swojej ofercie różne banki. Wybierasz najkorzystniejszą ofertę. Prowizji doradcy nic nie płacisz, on ją dostaje od banku. Jak ktoś będzie próbować naciągać, inni doradcy szybko to wyłapią i zdemaskują nieuczciwego konkurenta. Skorzystałem i super na tym wyszedłem, pomimo tego, że pierwszy bank odrzucił mój wniosek. Doradca szybko złożył wniosek w innym banku i poszło.
Byłem w tym banku już wcześniej i wówczas zaproponowano mi gorsze warunki. Doradcy udało się znaleźć promocję na którą się kwalifikowałem która pozwoliła dostać 2000 zł cashbacku na założone konto, więc całkowity koszt kredytu spadł mi o te 2 tysiące i ostatecznie okazał się jeszcze lepszy niż pierwotna opcja która została przez inny bank odrzucona.
Czyli oferta taka sama, tylko dostałeś 2k rabatu w zamian za założenie tam dodatkowego ROR. Kartę płatniczą też ci wcisnęli, za którą musisz płacić? A nie podpisałeś przypadkiem zobowiązania do przelewania tam wypłaty?
Znam takie oferty, siostrę też tak wkręcili
Kartę płatniczą wcisnęli, oczywiście zastrzegłem tego samego dnia - za radą doradcy Minimalna wpłata co miesiąc na konto pewnie też była, nie pamiętam w tej chwili, bo kredyt nie był duży i mocno go nadpłacałem. W rezultacie po 3 latach mieszkanie było spłacone (kredyt na 5 lat). Więc można powiedzieć, że byłem słabym klientem dla banku Widzę, że się mocno zapierasz, że doradcy są be. Ja nie piszę nigdzie, że warunki miałem lepsze niż jakbym wszedł z ulicy. Problem jest taki, że umówienie się na rozmowę w sprawie kredytu hipotecznego w każdym banku w którym byłem (Millenium, ING, Pekao, mBank i chyba jeszcze jakiś) to była godzina - dwie godziny straty z życia. A jakbym nie mieszkał w centrum Gdańska to jeszcze musiałbym każdorazowo dojechać… Dlatego uważam, że doradca wybrany przeze mnie z puli to był najlepszy wybór, bo porównanie różnych ofert było proste, formalności uproszczone, możliwość podpytania o niejasne punkty w umowie też. Więc suma sumarum nawet jeśli miałem warunki “z ulicy” to miałem też człowieka który mnie przez to łatwo przeprowadził i nic mnie nie kosztował. A ile dostał z tego tytułu od banku to mnie nie interesuje - mam nadzieję, że sporo
Dobra, a teraz wujek Dawid przyjdzie i popsuje wam teorię.
Dlaczego przy kredycie warto iść do doradcy, a nie kopać się samemu:
Rating - każdy spacerek do banku w celu uzyskania oferty zmniejsza ocenę wg. BIK-u - chore, ale tak jest;
Czas - wypełnianie takich samych formularzy w kilku bankach, zamiast w jednym miejscu;
Koszt - doradcy kredytowi dostają prowizję od banku, a dodatkowo często mają lepsze warunki niż klient z ulicy, tj. o ile nie idziesz po raz trzeci po kredyt na pół miliona w górę to w sumie ciężko dostać kredyt na warunkach lepszych niż doradca kredytowy, który ma duży przemiał.
Teraz TnT:
jeśli w jakimś banku macie konto to będzie prościej uzyskać kredyt na dobrych warunkach;
generujcie obrót na koncie, wpłacenie 10 tyś w poniedziałek, przelanie na drugie konto w tym samym banku we wtorek, wypłacenie w bankomacie w środę i powtórzenie tej operacji w piątek z jakiegoś magicznego powodu powoduje w większości banków zwiększenie wiarygodności klienta.
Wnioski o ten sam rodzaj kredytu (np. kredyt gotówkowy) złożone w krótkim czasie (do 14 dni) są traktowane jako jedno zapytanie kredytowe. Przy poszukiwaniu kredytu możesz więc porównać oferty bez obniżania swojej oceny punktowej.