Panie i panowie mam absurdalne brzmiące, aczkolwiek bardzo poważne pytanie. Zakładam działalność gospodarczą i przy okazji staram się o dotację. Wszystkie maszyny w firmie będę stawiać na Linuksie.
I tu rodzi się pytanie (ze względu na wieści jakie do mnie dotarły). Czy urząd skarbowy użycie darmowego oprogramowania może uznać za przychód (np. porównując jego ceny z płatnymi odpowiednikami)? Jeśli tak, to czy dotacja z mojej strony dla twórców oprogramowania można potraktować jako opłatę za nie (oprogramowanie)?
Choć to jest według mnie absurd totalny (to trochę tak, jakbyś kupił na firmę Dacię i fiskus by Cię ścigał, bo przecież Mercedes kosztuje 3x tyle), ale w PRL chyba już nic mnie nie zaskoczy
Dokładnie rzecz ujmując jest to wolne i otwarte oprogramowanie, a nie darmowe. Więc na dobrą sprawę możesz dodać lub zmienić parę linijek kodu i traktować je jako własne.
Temat widzę wraca jak bumerang. Z jednej strony możesz kupić sprzęt i Windowsy, których nie musisz instalować, ale czasem mogą się przydać. Prawda jest taka, że niekiedy Windows niestety jest potrzebny, chociażby po to, żeby coś przetestować. Innym rozwiązaniem, to kupno sprzętu z preinstalowanym Linuksem. Oczywiście jeśli masz taką możliwość. Przynajmniej z laptopami można tak zrobić, jak samodzielnie składasz zestaw, to już ciężej o preinstalowanego Linuksa.
Najlepiej zapytaj w US i najlepiej jak będziesz miał odpowiedź na piśmie. Zastanawiam się czy US w ogóle się tym interesuje, bo jak kupujesz serwer i stawiasz na nim Linuksa, to co wtedy?
Nawet odpowiedź na piśmie z US-u nic Ci nie daje. Takie pismo to interpretacja pracownika US nie wykładnia.
Pytanie tworzącego temat jest o tyle zasadne, że kiedyś smutni panowie podczas kontroli skarbowej w kilku firmach stwierdzili, że OpenOffice (czyt. dawno to było) jest nieopodatkowanym przychodem i przywalili mandat i (z tego co pamiętam) 75% wartości pakietu Office od Microsoftu Skończyło się na premii za pozytywny wynik kontroli skarbowej, zmarnowaniu czasu przedsiębiorców i pieniędzy podatników na bieganinę żeby to odkręcić.
Wiążąca i ostateczna jest interpretacja Ministerstwa Finansów - instytucji nadrzędnej. Treść przytoczyłem wcześniej.
Oczywiście nie jesteś kolejnym bajkopisarzem i masz odpowiednie linki ze szczegółami tej sprawy?
Ja wiem o JEDYNYM takim przypadku, w 2000 r. gdy Urząd Skarbowy uznał, że podatnik musi zapłacić podatek z racji używania bezpłatnego Linuksa oraz Star Office. Po tej dosyć głośnej akcji Ministerstwo Finansów wydało swoją interpretację, zwalniającą z opodatkowania oprogramowania na licencji GPL i podobnych.
Oznacza to tyle, że kontrola idioty zakończy się pozytywnie jak będzie urzędnik chciał. Wystarczy, że natknął się wcześniej w swojej pracy na kogoś kto miał zafakturowany zakup Debiana na allegro (mimo, że to tylko opłata za dystrybucję) - potem załatwiaj tłumaczenie licencji od Royal-Mail-Streamer i udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem. Od jakichś 10 lat nie słyszałem o takim przypadku, ale…
Wcale nie oznacza i wcale nie wystarczy, że jakiś urzędnik to zakwestionuje. Interpretacja jest jasna i nie ma miejsca na “widzimisię” urzędnika. Każdy przypadek jest analizowany bo tak działają urzędy skarbowe, sądy, które każdą sprawę z definicji analizują pojedynczo i zgodnie z obowiązującym prawem. Poza tym decyzja urzędnika nie jest ostateczna i każde odwołanie zakończyć się może tylko jednym oczywistym werdyktem. Dowodem na to jest brak jakichkolwiek takich przypadków poza tym jedynym, sprzed ponad 15 lat, gdy jeszcze nie było tego orzeczenia i obowiązywała dowolność interpretacji.
…ale nie przeszkadza ci to w wymyślaniu jakichś bajeczek o kilku firmach z 75% podatkiem za Openoffica, jakichś bredni o premiach dla urzędników, odkręcaniu sprawy, marnowaniu pieniędzy podatników.