Niekoniecznie żarcik, bardziej wiedza, jak niektórzy ludzie zarabiają na życie, używając jej, np. do pisania lub przepisywania tekstów, wprowadzania danych liczbowych i tym podobnych, co w efekcie sprowadza się do ogromnej ilości kliknięć w klawisze, i tak co dzień, przez cały rok, bo taka jest ich praca (niekoniecznie twórcza, ale zawsze znojna, a czasami wręcz nudna), …i nie kończą w psychiatryku.
Liczba sensownych tekstów nie ma tu nic do rzeczy, bo tekstów można stworzyć wiele, ale w tej liczbie, wszystkie bez sensu, co nie zmniejsza liczby wciśnięć klawiszy.
Nawet wypisywanie bzdur wymaga mimo wszystko klikania w klawisze.
A gracze? w wielu grach trzeba się naklikać i to sporo.
W zdaniu które użyłem:
„Mając na uwadze te proporcje, określenie, że moja klawiatura „nie była też intensywnie używana” jest jak najbardziej uzasadnione i odpowiada rzeczywistości, i przy nim pozostanę.”
kluczowe znaczenie ma fragment: „Mając na uwadze te proporcje…”
Tak więc, dalej pozostaję przy swoim…
Jak ktoś z nudów umiera to znaki liczy. Zawsze to jakieś zajęcie.
Raczej robią kopiuj-wklej i liczy aplikacja webowa/word/writer/notatnik (opcjonalnie skryptletem).
Nawet można próbować w ABP określić dokładną ilość znaków:
#?##post_1 .regular > .cooked > p:-abp-contains(/[\w\W]{4343}/)
Jak komuś nie przeszkadza problem z odświeżaniem strony, by zobaczyć kiedy przestanie znikać tekst (gorzej jak funkcja zaimplementowana w JavaScript strzeli focha z jakiegoś powodu).
Jedynie notatnik przy znakach końca linii może wymagać zmiany na tryb Unix lub stary Mac OS, by uniknąć odejmowania 17 od przykładowego postu #1.
Z pomocą opcji cytuj lub trybu raw można odkryć, że forum ukryło 13 znaków (jednym z nich może być raz podwojona spacja po linku, 8 to może być efekt zmiany URL na zawartość tagu <title>
strony lub innego meta tagu - opcjonalnie link to kopiuj-wklej myszki i lepiej odjąć 31 z automatu, w ABP się to czasem zdarza a w uBO rzadziej i często filtr jest wtedy mało wydajny i ma zbyt długi czas wykonania).
Samo się nie zrobi. Nie ważne jak. Najpierw moze i aplikacja ale potem lepiej na piechotę sprawdzić. A nuż się pomyliła.
No nie! Kolega jest jak widzę, niezastąpiony promowaniu, niekoniecznie ciekawych koncepcji.
Mam na myśli to:
„puści jeden - dwa wzory przez synonimizator…”
Zważywszy na owoce jakie wydaje tzw. „synonimizacja tekstu”, rzecz sama w sobie nie będąca żadną nowością, znana już w późnych latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, występująca wtedy w postaci tabelki, będąca przyczyną niezwykłej uciechy, z niej korzystającym, bowiem doskonale się nadawała do parodiowania ówczesnych przemówień, włodarzy PRL-u.
https://mfiles.pl/pl/index.php/Uniwersalny_kod_przemówień
Teksty jakie powstają z zastosowania tej koncepcji, zawsze dają teksty niezwykle miałkie, ubogie, wręcz bezwartościowe, za to wydające się (niektórym) jako wzniosłe, patetyczne i nawet bardzo …mądre (ale to jeszcze mniejszej grupie, niż ta poprzednia).
Dzisiaj powinno się postrzegać je, jako „mowę trawę” albo: austriackie gadanie, koszałki-opałki, dyrdymały, klituś-bajduś, duperele, hocki-klocki, tere-fere, ple-ple, tureckie gadanie, duby smalone, banialuki, pierdogluty, trele-morele, gadka szmatka, bzdury.
Co kompleksowo i z nawiązką realizuje to coś, występujące powszechnie i znane jako: „nowomowa”
Ale w jednym się zgodzę, korzystanie z synonimizacji tekstu, oszczędza intelekt (co jest niezwykle istotne, zwłaszcza przy jego niedoborach, gdy potrzeba go racjonalnie używać, aby nie zbrakło) no i przede wszystkim klawiaturę, bo ileż to wielotomowych dzieł można stworzyć i wysłać do drukarni tworząc je pomiędzy śniadaniem a obiadem, i mając do dyspozycji 4,5 tys. kliknięć w klawiaturę…
Nie, Kolega tylko uświadamia Ciebie, że kilkaset tekstów dziennie, po 4500 znaków to dostaniesz z z synonimizatora, czego nie promuję.
Chcesz dowód?
Ano proszę!
Czas pracy 8hx60 minut = 480 minut
Średnia prędkosc pisania na komputerze = 160 znaków
60 x 160 = 76.800 znaków
76.800 dzielone przez 4500 znaków, daje nam 17,1 tekstu.
Oczywiście te 17,1 tekstu napiszesz bez szukania źródeł, bez wyjścia do łazienki i bez jakiejkolwiek przerwy.
Czyli
istnieją tylko w Twojej głowie.
Czyli co?
Czyli to, że taka „praca” jest bezwartościowa, bo jej owocem są śmieci (w tym przypadku tekstowe)
Co się tyczy zawartości w głowach, a dotyczącymi pojęcia o pracy (jako ludzkiej twórczej(oby) a najczęściej tylko zarobkowej działalności) zawartość zasobów kolegi, sprawia wrażenie, jakby zostały zbudowane spotami reklamowymi i filmikami o niej na YT, i oderwanymi od życia przemyśleniami.
Podobny „ciężar gatunkowy i znajomość rzeczy” mają pojęcie i wyobrażenia Kolegi o tym jak ludzie muszą pracować, mają słowa przypisywane Marii Antoninie: „S’ils n’ont pas de pain, qu’ils mangent de la brioche!” (całkiem niesłusznie, bo powiedziała je Maria Leszczyńska, kiedy ta pierwsza, miała raptem 10 lat, gdy już wspomniał o tych słowach (powiedzeniu) w swojej książce „Wyznania”, Jean-Jacques Rousseau)
Czyli synonimizujesz kolejny post.
Twierdziłeś, że Twoja klawiatura jest mało używana, bo są ludzie piszący po kilkaset tekstów po 4500 zzs dziennie. Więc udowadniam Ci, że jest to fizycznie niemożliwe (może 20 dobiją), zważywszy na możliwości ludzkiego ciała.
… a ciężar gatunkowy polecanych ciastek Marii Antoniny zostaw do „precelka” dla lokalnej kawiarni.
00:36:38 ta kilkusekundowa wypowiedź, jest chyba najlepszą na odpowiedzią na jachiraryzację tej dyskusji, do jakiej sprowadza tę rozmowę, szanowny Kolega.
„Nie odpowiadaj głupiemu”?
Ja tu widzę postawę typu:
OK, z mojej strony koniec już oftopu, bo matematyka pokazała, kto powinien wrócić do szkoły i podszkolić się z matmy.
Doprawdy, doceniam to, że w tym wątku, szanowny Kolega, zrobił jeden rzeczowy wpis, dotyczący wyboru klawiatur, za który bardzo dziękuję, ze smutkiem natomiast zauważam, że pozostałe treści, to już tylko taka infantylna, intelektualno-oracyjna masturbacja, nic nie wnosząca to poruszanego tematu, luźno i zbytecznie powiązana z wątkiem, a przede wszystkim go rozwadniająca, skłaniająca być może nawet do podejrzeń, pojawienia się trudności z intelektualnym ogarnięciem znaczenia, niezbyt długiego i nie tak bardzo skomplikowanego logicznie zdania, a wyrażającego, mój opis rzeczy. Zagadką jest, dlaczego szanowny Kolega wkłada w to, tyle trudu i zaangażowania, czyżby zamiłowanie, hobby? Ale to jest tylko retoryczne pytanie, i nie oczekuję na nie odpowiedzi (i nie tylko w tym aspekcie). Żegnam (w tym wątku).
Pozwolicie ze się wtrącę do tej jakże zajmującej dyskusji, dotyczącej matematyki.
Czegoś nie zrozumiałem.
Na sekundę, minutę, czy też godzinę?
Przy założeniu ze na minutę to mamy 9600 a nie 76 000
Celna samokrytyka.
A tak przy okazji, co jesli zamiast 160 potrafisz 998 znaków wystukać.
Wtedy 8 godzin (nikt nie pisze ze non stop, doba jest dłuższa) to 497040 znaków a to oznacza ze takich tekstów jest ~ 106 po 8 godzinach.
http://www.szybkiepisanienaklawiaturze.pl/test.htm
Muszę powiedzieć, że mam trochę podobne opinie na temat klawiatur. Moim skromnym zdaniem klawiatury mechaniczne nie są bezproblemowe. No może poza klasykami gatunku, które faktycznie działały świetnie (miałem i wywaliłem na śmietnik jakieś 15 lat temu ).
Moja przygoda z mechanikami zaczęła się od tandety, czyli Hykkera z Biedry. Hykker był na switchach Unionbest Blue. Switche te po dość krótkim czasie zaczęły działać jak chciały. Co prawda nie było dubli, ale zwyczajnie tekst się nie wpisywał. Kaszana. Zamiast klawiaturę wyrzucić na śmietnik, gdzie jej miejsce, postanowiłem ją łatać (tak ładna biała była…). Kupiłem stację lutowniczą i odsysacz elektryczny i parę gateronów brown (bo te były najtańsze na alledrogo w danym momencie). Gaterony nie miały problemów.
Ostatecznie się zdenerwowałem i kupiłem Razer BlackWidow Stelth z lombardu (wersję z 2014 roku). Jako, że jeden klawisz nie działał, a obudowa była napalona petem, całość kosztowała mnie 40zł z wysyłką. Na początku myślałem, że może nawet ta klawiatura da radę, ale nie pisało mi się na niej dobrze z powodu układu (klawisze funkcyjne po lewej). Beznadziejne dziurawe oprogramowanie przelało czarę goryczy. Przelutowałem przełączniki (Razer Orange) do Hykkera.
Bajka. Żadnych problemów, żadnych błędów. Nic.
W między czasie kupiłem używanego SPC z Kailh Blue za jakieś 90 zł. Po paru miesiącach użytkowania też nie widzę problemów ze switchami (keycapy są za to dość słabe). Klawiatura przyszła do mnie z źle zmontowanym zaczepem spacji i musiałem przelutować tego switcha, by to poprawić. Nic dziwnego, że właściciel chciał się jej pozbyć.
Innymi słowy switch switchowi nie równy.
Z mojego doświadczenia klawiatury nie są zupełnie bezproblemowe i warto mieć tanią stację lutowniczą (która przydała mi się już parę razy). Inna sprawa, że nie bawiłbym się nigdy w Logitechy z ich Romer-G, niekompatybilnym z Cherry MX. Robienie własnego standardu śmierdzi mi trochę scamem.
A jak chcesz się bawić w naprawę, to najlepiej kupić zdechlaka i wylutować co trzeba:
https://allegro.pl/oferta/klawiatura-mechaniczna-gamingowa-logitech-g513-11469844551
Koszt 60zł + wysyłka + robocizna.
No chyba, że chodzi o dwa switche, to Pause i SrlLock (+ ewentualnie jakieś fukcyjne) nie muszą być niezawodne i można je przelutować w ramach klawiatury.
vries
O ile mnie pamięć nie myli, to już dwa lata temu, gdzieś czytałem, niestety nie pamiętam gdzie to było, w każdym razie chodziło o to, że te Romery-G to jakoś tak są w szczególny sposób zamontowane, że ich wymiana jest szczególnie utrudniona lub nawet niemożliwa.
Jeśli chodzi o trwałość „mechaników” to mam w rodzinie użytkownika „Corsair K70 Low Profile” (nie MK2) i dwuletnia klawiatura spisuje się znakomicie, na różnych forach, ale zagranicznych, ludzie piszą, że mają 4-5 letnie klawiatury (mechaniki) i nie mają z nimi problemów, ale są to w większości głosy, użytkowników Cherry.
Jeśli chodzi o naprawę, tej mojej, to w tej chwili nie mam takich planów, poza tym koszty zdobycia nowych mechanizmów nie będą niskie, pomijając szczegół, że nawet nie mam pojęcia gdzie takie zdobyć, to do Ligitecha G413 inne niż Romer-G nie pasują i wszystko wskazuje, że byłaby to nieopłacalna zabawa. Do takich potyczek z klawiaturami jak Twoje, to chyba szczególnie nadają się niektóre HyperX, tam dopiero można poszaleć i złożyć sobie klawiaturę na dziesiątki sposobów, kupuje się samo „body” a resztę trzeba też dokupić, ale możliwości daje to ogromną liczbę, różne przełączniki, klawisze, co kto zamarzy. Ale pewnie trzeba za to słono zapłacić, samo „body” kosztuje nieco ponad 300 zł.
Ciekaw jestem Twojego zdania na taką rzecz Stacja do smarowania przełączników Glorious PC Gaming Race Lube Station - Hard-Pc.pl przyznam, że wizja, w ogóle, potrzeby tworzenia takich rzeczy jest nieco przygnębiająca, na ogół wystarczało zdjęcie klawiszy i wyczyszczenie wszystkiego pod nimi, teraz smarowania itp. No cóż, świat i klawiatury idą z postępem.
Bzdura, są przylutowane na dwóch nóżkach, jak wszystkie inne switche. Zaczepy zdają się trochę gorsze, ale switch spokojnie powinno się w ten czy inny sposób wydłubać. Zasadniczo tak naprawa jest banalna w wykoaniu o ile posiada się stację i elektryczną zasysaczkę (te bez podgrzewania dla mnie są bardzo upierdliwe w obsłudze, ale też działają).
Jak zdobyć części pisałem wyżej.
Osobiście uważam, że jest to droga zabawka. Niektórzy lubią sobie sprawiać takie zabawki, bo klawiatura to dla nich hobby. Ja też swojego moda do Hykkera zrobiłem raczej w ramach zabawy, a nie oszczędności czy wyższej potrzeby.