Witam
Od kilku dni walczę z bardzo niepokojącym problemem, który uniemożliwia mi pracę.
Jestem posiadaczem komputera Mac Pro 3.1, aktualna konfiguracja to jeden dysk HDD 500GB, grafika Radeon HD 2600XT oraz 16GB RAM (4x 4GB), pozostałe urządzenia, takie jak dyski, interfejsy audio itp. są dopinane przez USB i FireWire.
Mój problem polega na nagłych restartach w losowych momentach, niezależnie od obciążenia procesora, oraz pamięci (potrafi strzelić focha nawet na wygaszaczu).
Po każdym restarcie wentylatory rozpędzają się jak przy normalnym uruchomieniu (standardowo dla maca - krótkie przyspieszenie wentylatora, gong i start systemu), jednak nie wyłączają się po chwili a losowo przyspieszają i zwalniają w bardzo nieregularny i niestabilny sposób (bez gongu, z ciemnym ekranem), po czym albo następuje kolejny restart, albo zostaje odtworzony dźwięk startowy, przywita mnie ekran ładowania i zrestartuje się po raz kolejny (po czym znowu wentylatory działają długo i bardzo niestabilnie).
Raz na kilka-kilkanaście uruchomień komputer pozwoli mi pracować nawet przez 2-3 godziny, jednak z duszą na ramieniu, gdyż w każdej chwili może się znów zrestartować.
W folderze Logów nie widnieje zapis z ani jednego restartu, mimo, że do tej pory nie oszukując było ich już kilkadziesiąt.
Przed restartem nie są zgłaszane żadne błędy. Ot, w środku pracy nagle robi się ciemno, startują wentylatory i zaczyna się pasmo restartów
Próbowałem następujących rozwiązań:
-
Reset PRAM/NVRAM - bezskutecznie
-
Uruchomienie komputera bez żadnych urządzeń peryferyjnych (nawet już w akcie desperacji bez monitorów) - bezskutecznie
-
Uruchomienie komputera bez jednego risera (cztery kości RAM w jednym riserze) - bezskutecznie
-
Żonglowanie kośćmi RAM w jednym i dwóch riserach - bezskutecznie
W ostatnim czasie nie instalowałem nowego oprogramowania, które mogłoby cokolwiek wykrzaczyć, to samo tyczy się sprzętu. System do tej pory działał stabilnie.
Niestety, postawienie systemu od nowa nie wchodzi w grę, gdyż również by mnie to uziemiło. W grę wchodzi duża ilość niezbędnego oprogramowania, które trzeba na nowo aktywować i skonfigurować (przenoszenie licencji, zabawa z kluczami hardware’owymi i bibliotekami zajmującymi w sumie kilkaset GB - kompletacja i personalizacja softu zajęła mi bardzo dużo czasu), więc wolałbym, żeby to była jedynie ostateczność.
Czy jest jeszcze jakiś sposób, który mógłbym wypróbować, czy już muszę szykować się na wymianę jednostki?