Ktos kupowal ostatnio mieszkanie? Postawiliście na rynek wtórny czy jednak na deweloperskie?
No i czemu taka decyzja?
Wtórny, zazwyczaj mieszkania od developera są sprzedane już zanim powstaną. A jak zostają to albo takie, na które nikogo nie stać albo jakieś wybrakowane.
Z drugiej strony znaleźć mieszkanie z wtórnego, aby było dokładnie takie jakie chcemy, to też bardzo ciężko.
Na setki ogłoszeń, które oglądałem w moim mieście, znalazłem tylko jedno, które podobało mi się w 100%. W innych już musiałbym coś zmienić, a to łazienka nie taka, a to kuchnia nie taka, itd.
Żona czy sam?
Przede wszystkim ustal priorytety w kolejności od najważniejszego. U mnie to była lokalizacja, co z góry wykluczyło rynek pierwotny. Moje pierwsze mieszkanie było od dewelopera i poza tym, że stan techniczny budynku był lepszy innych plusów do tej pory nie znalazłam. Za to ogrom minusów. Ale każdy z nas ma inne potrzeby i to czego chcesz musisz sam określić.
Ja takich problemów (jak na razie nie miałem). Żyję w mieszkaniu odziedziczonym w spadku.
Ale jakbym miał kupować - to raczej zależałoby to w pierwszej kolejności od lokalizacji mieszkania. A więc wybrałbym lokalizacje a dopiero potem w tym rejonie dowiadywał się jakie są opcje kupna. Czy są tam nowe mieszkania, czy tylko używane. Bo nie chciałbym na przykład kupować mieszkania we Warszawie nowego ale o 20 km oddalonego od miejsca pracy gdzie na dojazd stojąc w korkach traciłbym tylko czas.
W dzisiejszych czasach chyba bym się nie zdecydował na mieszkanie, no chyba, że jako dodatkowe. Ale podobne pieniądze kosztuje dom, a komfort bez porównania.
Wszystko ma swoje wady i plusy.
Dom mimo ogromu zalet ma też wady. Wszystko wkoło domu, dach, instalacje, media (woda, gaz, ogrzewanie, prąd itp) musisz remontować i organizować we własnym zakresie. W mieszkaniu robi to spółdzielnia więc nawet o tym nie myślisz. No i domy zwykle budowane są na obrzeżach miast. Jak ktoś lubi miejski gwar i być w centrum miasta to trudno raczej tam o dom.
Mam jedno i drugie, dom wychodzi i tak taniej. Co do gwaru, cóż, może i są ludzie którzy to lubią, jednak dom daje możliwość wyboru, trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś lubi wycie syren, hamowanie autobusów i darcie mordy na ulicy, ale oczywiście są zapewne wyjątki.
Natomiast myślę, że wadą może być czas potrzebny na dotarcie z domu na miejsce np. pracy. Z drugiej strony pokonuje często 50 km do racy i trwa to krócej niż w przypadku siostry która jedzie raptem przez pół miasta. Tak czy inaczej, potrzebny jest pojazd.
Czasami się zastanawiam czy jest coś czego ty nie masz.
Oczywiście, basenu nie mam, Maserati i Porsche też nie mam. To pierwsze zbyt kłopotliwe w utrzymaniu, a auta zbyt drogie, za biedny jestem. Aczkolwiek, kto wie, może kiedyś się ciężką pracą dorobię, chociaż leniwy jestem i nie mam jakoś aspiracji posiadania lepszych pojazdów.
Wiesz jak jest, ludzie często stawiają na dom, a sytuacja w rodzinie tak się układa, że zostaje mieszkanie po przodkach. Jeśli niema potrzeby, to raczej nikt nie sprzedaje, bo raz można wynająć, dwa przydaje się np. dla dzieci. W takiej sytuacji jest pewnie mnóstwo osób, które zdążyły wcześniej pójść na swoje i jakoś tam sobie poukładać życie.
Zależy jak żyjesz. Mieszkam w mieszkaniu w bloku i wymienione przez Ciebie rzeczy występują, ale jak człowiek wychodzi z domu o 7 i wraca zazwyczaj grubo po 20 to nie ma to dla niego większego znaczenia
Moje miasto chyba mieści się w Kambodży, nie w Polsce, bo doświadczenia mam inne:
- kamienica, ściana frontowa kamienicy nad skrzyżowaniem rozpada się, tynk (i cegły) leci latami na ulice, a szanowni sąsiedzi chcą remontować… zawilgoconą piwnicę. Zarządca natomiast “słucha głosu większości”.
- blok z wielkiej płyty, ale nie leningrad. Okazało się, że podmyło najpewniej fundamenty i płyty w piwnicy zapadają się, a kanaliza chyba uszkodzona i przecieka. Zarządca: “Państwo wiedzą ile to kosztuje?!”.
To chyba już lepiej samemu o swoje dbać, nie żyć w takiej komunie …