Dziś padł mi dysk twardy, lecz nie zdążyłem powyciągać z niego wszystkich danych, które potrzebowałem.
Wczoraj słyszałem dziwne stuknięcia, kiedy dysk nie pracował, nie były one częste, ale tak
w ciągu godziny zdarzały się 3 lub 4. Zacząłem więc przenosić pliki, było ich sporo, bo wykorzystane miejsce było w 80% z 2TB. Niestety dziś podczas kopiowania plików dysk nagle zamarł, zaczął wydawać dziwne dźwięki i po restarcie komputera system jak i bios już go nie widziały, a dysk po włączeniu zasilania wydawał kilka stuków, dziwny dźwięk (jeśli mi się uda, to postaram się go nagrać).
Dysk był w miarę młody, bo kupiony około 2.5 roku temu, nigdy nie upadł, nie doznał jakiegoś wstrząsu, do wczoraj trzymał bez problemu normalne prędkości odczytu i zapisu.
Jest jakiś cień szans, że udałoby się go jeszcze na kilka godzin reanimować? Myślałem nad wymianą PCB, ale czy dałoby to jakiś efekt, bo z tego co widzę takie płytki nie kosztują 20zł.
Dysk, który padł to Seagate Barracuda ST2000DM006 z płytką PCB 100762568 REV A.
PCB możesz wymieniać, ale to co piszesz, tzn. “stuki-puki” wskazuje na silniczek/głowicę raczej. Musiałbyś dostać drugi model dawcy i przełożyć. NIe musze mówić, ze w domowych warunkach wyważenie i skalibrowanie tego jest praktycznie nieosiągalne. Szczególnie jak ktoś robi to pierwszy raz.
Innymi słowy, albo rezygnujesz z danych, albo inwestujesz cały świąteczny prezent w odzyskiwanie danych.
A ja dodam do tego mało profesjonalną i nie wiem czy skuteczną w dzisiejszych czasach poradę, ale sam taką kiedyś zastosowałem, na szczęście z dobrym skutkiem.
Zamroziłem dysk (przez dobę) w zamrażarce do -40°C, w worku foliowym, do dysku wcześniej podłączyłem przejściówki, a do worka wpuściłem suche powietrze (z suszarki) i zakleiłem. Potem wyjąłem, podłączyłem i działał jak nowy… przez około 20 minut. Potem padł kompletnie. Ale najważniejsze dane zostały w 100% odzyskane.
Metody nie polecam, bo… wiadomo, ale jak i tak ma iść na śmieci, to czemu nie spróbować?
PS. Też Seagate. Potem miałem problemy z dwoma innymi dyskami, też Seagate. Nie mam już ani jednego dysku Seagate w komputerze. Ciekawe dlaczego…
Nie zaszkodzi przełożyć płytkę. Dysk wydaje dźwięki jakby nie mógł się wypozycjonować, więc jest cień szansy, że to problem ze sterowaniem, a nie mechaniką.
Dziś przyszła mi płytka o tym samym numerze. Dysk jest już po części wykrywalny przez PC, ale w Crystal Disc Info widnieje jako ST2000DM001, a mój dysk to ST2000DM006 i dysk jest niby widoczny, ale dalej nie mogę się do niego dostać. Podobno trzeba jeszcze przylutować BIOS ze starej płytki na nową.
Pytanie może mało związane z komputerami, ale może polecacie jakąś dobrą, ale w miarę tanią lutownicę, która poradziłaby sobie z tak małym układem?
Panie… jak BIOS, to może lepiej programator, nie lutownica?
… albo najprościej… zobacz, czy jest sposób na “flashowanie BIOS do HDD”, coś tak wgrywanie do kart graficznych może istnieje. Jak dojdziesz do lutowania, to stawiam 99 do 1, że padnie.
Nie znam się na naprawie dysków i mówię jak podawali w instrukcji, gdzie kupowałem płytkę i tam było napisane, aby podmienić BIOS z nie działającego dysku na ten działający, w komentarzach też było napisane, aby pamiętać o podmianie BIOSu