Naruszenie drobnych postanowień EULA a ich konsekwencje

Witam.

Niezmiernie interesuje mnie sprawa naruszenia drobnych postanowień EULA w oprogramowaniu. Jak powszechnie wiadomo, EULA czasem ma dość restrykcyjne zapisy i niekiedy absurdalne określenia. Jako przykład dam ostatnio czytaną przeze mnie EULA do gry Gears of War. Jest tam napisane, że gra może być zainstalowana tylko na moim komputerze, tylko ja w nią mogę grać i nikt inny nie może obserwować mojej rozgrywki. Wiadomo, że pierwszej kwestii z zasady nie powinno się naruszać, ale co z drugą i trzecią? Co wtedy - automatycznie mój egzemplarz staje się kopią piracką, czy może zwyczajnie łamię postanowienia bez konsekwencji, a może jest to nawet zagrożenie procesem? (choć oczywiście wiadomym faktem jest, że nikt tu nikomu nic nie udowodni).

Tak samo odniósł bym się tu do EULA w OS, np. Windows 7, która to zabrania instalacji na dwóch komputerach, jeśli nawet z pierwszej się nie korzysta i się ją usunie, a drugą normalnie aktywuję przez telefon. I znów - czy staję się piratem (pomimo naklejki, faktury, certyfikatu), czy łamię jedynie postanowienia (i gryzie mnie potem sumienie 8) ), czy M$ zwyczajnie może wtedy pociągnąć mnie do odpowiedzialności? (znów, bez możliwości udowodnienia).

EULA działa na zasadzie zaufania, czy jak? :wink:

Nie piszesz o jakiej wersji licencji, więc nie można udzielić Ci jednoznacznej odpowiedzi.

Wszystko jak najbardziej do udowodnienia, to tylko kwestia ochoty właściciela softu na to :stuck_out_tongue:

he, he, UELA działa jak najbardziej na podstawie prawa, bo jest UMOWĄ CYWILNO-PRAWNĄ… :smiley:

Rzecz jasna chodzi o wersję OEM.

Bardziej mnie jednak interesuje EULA w grach. Bo kurczę boję się, że wpadnie policja, gdy moja siora przyjdzie popatrzeć, jak gram :smiley: <żart>.

Wychodzi na to, że standardowo EULA to tylko takie zapiski, które każda osoba łamie już podczas wkładania płytki z grą do napędu, bo nie po to kupuje się coś za 100zł, by potem zasłaniać pokój parawanem przed innymi, żądnymi chęci popatrzenia, jak gram, kumplami :wink:

Bo jeśli ktoś popatrzy albo pogra, lub co gorsza, pożyczy ode mnie grę, to staję się piratem, który za produkt zapłacił? #-o heh.

przy OEM - jest wyraźnie w EULI MS mówione, że oprogramowanie jest przypisane wyłącznie do danego PC, i nie może być przeniesione na inny PC.

A co do zapisów w EULA-ch, to pamiętaj, ze oczywiście mogą się zdarzyć jakieś głupoty, wynikłe z tłumaczenia, albo, tego, że pierwotnie program przeznaczony był na jakieś inne rynki, gdzie obowiązują inne prawa niż w Polsce. Jest więc tak, że jeśli postanowienia EULI są sprzeczne z ustawodawstwem danego kraju, to są nie ważne (z reguły jest taki akapit w samych EULA-ch). Ten zapis to prawdopodobnie jakieś niezbyt fortunne tłumaczenie oryginalnej EULI zabraniającej publicznego wykorzystywania gry. Jasne, że w rozumieniu bezpośrednim to nonsens, ale co zrobić. Umowa to umowa - można ewentualnie tylko nie użytkować takiej gry - przymusu przecież nie ma. :smiley:

Skoro w zapisach EULA może się znaleźć tyle nieścisłości (np. sytuacja z zapisem przy Safari, że nie można jej zainstalować na innym komputerze, niż Mac) i można ją dość swobodnie interpretować (złe tłumaczenie, ustawodawstwo, jakieś dodatkowe akapity dodające kolejne zaprzeczające sobie wpisy) to po co właściwie coś takiego jest, skoro zazwyczaj, cytując Ciebie, “w rozumieniu bezpośrednim to nonsens” :wink:

Dokładnie. Ale w takim razie złamanie tego zapisu i powszechna aktywacja OEMa na innym systemie robi z posiadacza pirata? System jest piracki (a jednak aktywny)? Może taki koleś stanąć przed sądem (choć nic mu się nie udowodni)? Śmieszne to.

Właśnie, odnosząc się do mojego pierwszego postu, EULA to niby umowa, ale cóż to za umowa, którą wszyscy, jak leci, łamią (bo na pewno nawet w 100% legalny user złamie jakiś drobny zapisek w tym długaśnym tekście).

W skrócie opisał Ci to Agntx , dokładniej masz to opisane na stronach Microsoftu:

Źródło: http://www.microsoft.com/poland/licencj … y/oem.aspx

Pozdrawiam!

Cały czas krążymy wokół “nie można, nie wolno, nie wypada” itd, posiłkując się oczywistymi zapiskami.

Ale, tak już z grubej rury, bo robi się nudno :wink: : Co, jeśli EULA zostanie złamana i to świadomie (czyli daję patrzeć na grę osobie z zewnątrz lub aktywuję OEMa na innym kompie)? Wtedy mimo wydanej kasy, łamię prawo i jestem piratem? Czy po prostu “zwyczajnie” łamię EULA bez bezpośrednich konsekwencji?

Jak już cytujemy o systemie operacyjnym: a co, jak się ją przeniesie?

Bo kurczę, na razie to koledzy zarzucacie mi oczywistymi prawidłami ze sztywnych zapisków licencyjnych, ja zaś chcę tzw. “życiowego podejścia” czyli tego, z jakim spotykamy się na co dzień :slight_smile:

Ale pomyśl sam, kto Ci wytoczy proces za oglądanie gry z daleka, najpierw ktoś to by musiał udowodnić, poza tym taki zapis jest tylko zabezpieczeniem producenta, który może ale nie musi dochodzić swoich roszczeń. Jakie mogą być konsekwencje? Od żadnych do kar pieniężnych czy pozbawienia wolności ale to wyłącznie w przypadku posiadania nielegalnych kopii. Zależy od tego czy producent wytoczy Ci proces cywilno-prawny i będzie się ubiegał o odszkodowanie, oczywiście to się tyczy tylko złamania warunków licencji, w przypadku posiadania nielegalnych kopii systemu tu już dochodzi jeszcze sprawa karna, chyba że się mylę to proszę mnie poprawić.

W życiu jest taka, są zasady i często się je łamie, nie ma co się przejmować takimi zapisami jak niemożność oglądania przez kogoś jak gram, bo nikt tego nie udowodni to po pierwsze a po drugie nikt nie jest w stanie dotrzymać tego postanowienia, podejrzewam że niejeden sąd by Cię uniewinnił z tak bezsensownego zapisu. Licencja to prawo do czegoś, EULA to umowa taka sama jak zawierana w każdym innym wypadku i złamanie choć jednego punktu zawsze grozi jakąś karą.

Jeśli świadomie łamiesz jakieś postanowienia licencji, które są oczywiste lub niezbędne do zachowania licencji to musisz się liczyć z konsekwencjami a jakie będą to ustali sąd. Wielokrotnie się słyszy, że Microsoft aktywuje system OEM na nowym komputerze lub po wymianie płyty głównej, Microsoft w tym wypadku również nie dotrzymuje warunków licencji. Pomimo, że system będzie aktywowany i dla Microsoftu legalny i w ogóle w porządku to tylko dlatego, że sam się na to zgodził ale tak na prawdę taki system jest nielegalny.

Pozdrawiam!

pytasz co grozi za naruszenie postanowień licencji. Ano, zależy jakich, w jakim celu, jednorazowo, czy wielokrotnie i inne takie tam. Poczytaj sobie ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, szczególnie:

Rozdział 7 Przepisy szczególne dotyczące programów komputerowych Art.74. do 77.

Rozdział 8 Ochrona autorskich praw osobistych Art. 78.

Rozdział 9 Ochrona autorskich praw majątkowych Art. 79. do 80.

Rozdział 14 Odpowiedzialność karna Art. 115. do 123. {mało śmieszne punkty…}

To, że przechodzi aktywacja (która jest narzędziem pomocniczym…) nie znaczy wcale, że system jest legalny. Korzystanie z programu musi być po prostu legalne w świetle prawa.

Jeśli zainstalujesz OEM na innym komputerze, to spokojnie system może przejść aktywację - bo automat jest głupi, i nie wie, czy zmiany sprzętowe wynikają z przeniesienia systemu na inny komputer czy zmiany są w obrębie komputera, do którego jest licencjonowany system. Najwyżej zablokuje, a osoba przenosząca system zadzwoni, odpowie na pytania i aktywuje system.

I w ten sposób system jest nielegalny, właściciel oryginalnego systemu, instalujący i właściciel drugiego kompa naruszają prawo autorskie - powiedzmy Art.117 - no i mamy propozycję dwu albo trzech lat plus wynagrodzenie dla producenta x3. Oczywiście przesadzam, ale tak teoretycznie mogło by być - choć zwykle w prostszych sprawach jest propozycja kilku - kilkunastu tysięcy do zapłacenia…

To po to założyłeś wątek, zeby było wesoło.

:x

Co z tego że Ty chcesz, jak tak nie jest. Wielokrotnie piszesz że pewne rzeczy są nie do udowodnienia, pomimo tego że są (i nie mówię tu o graniu czy oglądaniu rozgrywki przez osoby trzecie). Skoro Ci nie odpowiada EULA na którą się godzisz instalując soft na Twoim sprzęcie to po co go kupujesz i instalujesz??

Tak jak opisali koledzy, łamiąc postanowienia EULI (szczególnie dotyczących OS M$) posiadasz legalny “inaczej” system. I nic tego nie zmieni, nawet życiowe podejście.

Według mnie sprawa jest prosta… łamanie EULA jest powszechne… chociażby przenoszenie licencji OEM z komputera na komputer czy np. instalowanie systemu w laptopach z czystych nośników OEMowych… Takie systemy można aktywować ale w świetle EULA są już nielegalne… Użytkownik takiego systemu sądzi, że ma legalny system (bo się aktywował) a tak naprawdę ma już pirata. I może żyć w tej nieświadomości aż do zmiany sprzętu na nowy z legalnym systemem i nic mu nikt za to nie zrobi… ale może mieć pecha i trafić na kontrolę z BSA i wtedy już tak różowo nie będzie. Do czego zmierzam? Do tego, że złamanie EULA ZAWSZE skutkuje utratą licencji ale prawie nigdy nie zostaje to wyegzekwowane.

Nasunęło mi się takie obrazowe porównanie: jeżdżąc samochodem praktycznie cały czas łamiemy przepisy (kto z nas jeździ 50 km/h w obszarze zabudowanym?) ale ukarani zostajemy dopiero wtedy, gdy nas na tym przyłapie policja…

:roll:

zasady przenoszenia licencji wyjaśnione zostały w tym temacie:

przekazywanie-praw-wlasnosci-oem-vista-office-t324584.html

I nie ma znaczenia czy OEM był preinstalowany przez firmę, czy zainstalowany samodzielnie po zakupie OEMa np w sklepie.

Moim zdaniem ma bardzo duże znaczenie. Przede wszystkim w zapisach umowy dla productnów systemów nie ma nic o przeniesieniu systemu na inny komputer

Aktywując taki system “żenisz” go z bebechami komputera na wieki wieków. OEM to OEM. Koniec. Kropka.

:roll:

… a jak ma być mowa o przenoszeniu, skoro jest to licencja zezwalająca producentowi komputera na instalację systemu… A ewentualne przenoszenie systemu jest przecież domeną użytkownika komputera… któremu zabrania tego akceptowana przez tegoż użytkownika EULA…

Najprościej mówiąc:

W polsce obowiązuje domniemanie niewinności. Czyli to skarżący musi udowodnić że złamałeś umowę.

Jeżeli mu się nie uda to w świetle prawa jej nie złamałeś.

Trochę to brutalne ale tak już jest i przekonało się o tym wiele firm/osób.

Zobacz co się dzieje kiedy zrywasz umowę z operatorem - jeżeli uda ci się przed sądem udowodnić że miałeś powód (np. zmiana regulaminu) - wszystko jest ok i umowa nie została naruszona.

W polsce (i raczej na całym cywilizowanym świecie) nie tyle umowa jest ważna ile wyrok sądowy w spornych kwestiach.

Liczy się tylko prawo i jego interpretacja.

2 ludzi może “złamac” warunki umowy io stanąć przed sądem - jeden odejdzie wolny drugi zapłaci - tak się zdaża.

Nie emocjonujmy się tak EULA - lepiej patrzeć na własne sumienie a jeżeli bardziej nas interesuje korzyść - śledźmy wyniki spraw sądeowych tego typu. Zwłaszcza na zachodzie gdzie obowiązuje prawo precedensowe (tz. można się oprzeć na innym wyroku w podobnej sprawie) daje to najlepszą wykładnię.

Oczywiście w polsce obowiązuje pewne prawo które (jak to już ktoś pisał) jest nadrzędne w stosunku do eula.

Jeżeli EULA pistoletu zezwala ci na zabijanie sąsiadów albo nawet cię do tego zobowiązuje musisz liczyć się z tym że tylko szybka ucieczka do RPA uratuje cię przed konsekwencją.

Nie ma czegoś takiego jak postanowienie “drobne”. Co najwyżej mogą być wiążące lub nie.

Zgadza się, tylko Ty jesteś licencjobiorcą. Nieodpłatne zainstalowanie jej np. na PC kolegi będzie skutkować odpowiedzialnością karną jego właściciela za nielegalne uzyskanie programu + cywilną dla Ciebie jako użyczającego. Oczywiście pomijam problemy natury dowodowej.

Znowu zgodnie z prawem. Korzystać z oprogramowania może tylko licencjobiorca, chyba że licencja stanowi inaczej. Użyczenie np. udostępnienie na chwilę do pogrania koledze lub bratu jest nielegalne. Odpowiedzialność jak wyżej - karna dla kolegi / brata i cywilna dla Ciebie.

A to już “inna bajka”. Złamanie tego postanowienia naraziło by Cię raczej co najwyżej na odpowiedzialność cywilną

Jeśli pierwszą zainstalowaną kopię usuniesz, to masz w sumie zainstalowaną tylko jedną. Czyli wszystko gra. Ewentualne zapisy licencyjne ograniczające możliwość przenoszenia praw do (nabytej w Europie) kopii programu są w Polsce nieważne z mocy prawa. Patrz art. 51 ust. 3 ustawy o prawie autorskim. A że zgodnie ze swoim społeczno-gospodarczym przeznaczeniem oprogramowanie uznawane jest za samoistny przedmiot obrotu gospodarczego, nie można więc również zastrzegać dodatkowych warunków jego zbycia np. wraz z komputerem lub jego częścią. Z powyższego wynika, że każdą licencję można bez ograniczeń przenosić między komputerami, własnych nie wyłączając.

Aha, gwoli dodatkowego wyjaśnienia. W polskim prawie nie ma czegoś takiego jak “przypisanie kopii oprogramowania do sprzętu”. Związana z nią procedura aktywacji produktu jest sprawą czysto techniczną, nie skutkującą zmianą statusu prawnego licencji. Każdą legalnie nabytą kopię można dalej odsprzedać i używać na innym PC. Nie ma znaczenia czy to OEM czy też wersja BOX, ustawodawca nie rozróżnia ich.

EULA to tylko zwykła umowa licencyjna. Dla przeciętnego licencjobiorcy (z reguły użytkownika końcowego) ważne jest co W PRAKTYCE grozi (lub nie) za naruszenie jej konkretnych fragmentów oraz nieujętych w niej praw przysługujących właścicielowi utworu. Niestety temat właśnosci intelektualnej jest obszerny i grząski niczym bagno. Wszystko trzeba interpretować w kontekście obowiązującego prawa, a nawet orzecznictwa (vide słynna “korzysć majątkowa” z art. 278 par. 2 KK). Na zamieszaniu korzystają oczywiście wydawcy i producenci. Często straszą oni swoich klientów niezgodnymi z polskim prawem zapisami. Niektórzy posuwają się nawet do nonsensów typu powoływanie się na… amerykańskie ustawodawstwo karne (widywałem takie “kwiatki” na polskojęzycznych stronach Adobe oraz Microsoft).