“W ostatniej chwili policjantom z Wrocławia udało się uratować życie nastolatka z Wrocławia, który próbował popełnić samobójstwo, bo rodzice chcieli ograniczyć mu dostęp do komputera. Chłopiec zamknął się w łazience i próbował się zabić. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, już nie oddychał”.
Był czas najwyższy na leczenie odwykowe.
I oczywiście nikt nie zbada problemu tylko zwali się na komputery (ewentualnie gry) i elo. Rodzice jak widać nie wyłapali uzależnienia, a na uzależnienia najgorsze co można zrobić to terapia wstrząsowa tak ni z gruchy ni z pietruchy.
“Zabieram laptopa, masz się uczyć i nie przeszkadzaj mi oglądać Netflixa!” Model 90% rodzin w PL.
Winny jest komputer, nie rodzic lampiący jak troglodyta w TV, zabrać TV i będzie to samo.
Najgorszy model podejścia do sprawy. Znajomy jak jeszcze studiował miał poważną drakę z rodzicami, którzy “nie umieli w internety i technologię”. Zabrali mu laptopa gdzie miał materiały do nauki, pomoce, kontakty do ludzi, z którymi wymieniał notatki itp. a ci widząc, że spędza dużo czasu przy laptopie ceremonialne mu go zabrali i kazali się uczyć… Dzisiaj komputery to ważna pomoc przy nauce i takie bezrefleksyjne zabieranie dostępu paradoksalnie może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Wiele bym dał by mieć tak sam dostęp w czasach szkolnych, głównie w szkole średniej. Co prawda miałem komputer i Internet, ale nie było jeszcze wtedy tak swobodnego przepływu informacji - jak kończyłem naukę to NK dopiero się rozkręcał.
Właśnie równolegle czytam ten wywiad z prof. Michałem Kosińskim…
Polecam. Grubo się kroi…I to nie długo!
http://next.gazeta.pl/next/7,151243,25637063,sztuczna-inteligencja-prof-kosinski-algorytm-na-podstawie.html#s=BoxMMt1
Jak w jednym zdaniu widzę “Sztuczna Inteligencja” i" algorytm" to wiem, że reszta artykułu będzie jakąś większą bzdurą. Duzo sie nie pomyliłem. Profilowanie przez Machine Learning już jest z nami od dawna i nie ma co piać głupot, że to Sztuczna Inteligencja jest… Zresztą my rozmawiamy tutaj o wiedzy ,a nie profilowaniu przez Facebooka - którego notabene nie mam już jakoś od dwóch lat, bo nie chciałem sie legitymować dowodem osobistym.
Świetny wywiad. U Sroczyńskiego lubię to, że pozwala się swoim rozmówcom swobodnie wygadać.
Ten fragment mnie zainteresował:
Czy media społecznościowe odpowiadają za polaryzację społeczeństw?
Nie. To bajki wypisywane przez część publicystów. Na każdą zradykalizowaną przez media społecznościowe osobę przypada tysiąc osób, które stały się mniej zradykalizowane. I na to jest masa dowodów, niestety zupełnie ignorowana.
Jakich?
Na przykład coroczne badanie opinii publicznej w Polsce, Europie, Stanach i na całym świecie, które pokazuje nieprzerwany marsz opinii społecznej w kierunku większej liberalizacji, większej progresywności, praw kobiet, praw mniejszości, większej tolerancji, większej akceptacji dla praw człowieka. Oczywiście, w danym roku czy dwóch latach może się zdarzyć krok wstecz w jakiejś sprawie, ale jeśli spojrzeć na ogólny trend, to on jest jasny.
To dlaczego w kółko czytam komentarze - również pana kolegów, psychologów - że media społecznościowe powodują polaryzację społeczeństw, rozrost teorii spiskowych, rozplenienie się antyszczepionkowców itd.
Mówimy o fake newsach i teoriach spiskowych? Przecież one były i będą. Kiedyś niosły się z ust do ust albo powielały się poprzez prasę, dzisiaj przenoszą się do internetu. Ale gdybyśmy policzyli, ile teorii spiskowych wyznaje dzisiaj przeciętna osoba, to jest to znacznie mniej, niż 100, 10 lub pięć lat temu. Na każdą osobę, która uwierzyła w jakąś bzdurę, przypadają setki osób, które dzięki tym samym mediom społecznościowym są dziś lepiej poinformowane niż kiedykolwiek w historii.
A podział społeczeństw na dwa radykalne obozy? To się przecież dzieje w wielu miejscach.
Nie dzieje się. Występuje natomiast inne zjawisko: internet i media społecznościowe otworzyły nas na siebie, ludzie żyjący w małych miejscowościach, którzy wcześniej byli odcięci od telewizyjnych występów, oraz elity mieszkające w wielkich miastach, które w tej telewizji i radiu występowały, nagle mogą się dzięki mediom społecznościowym bardzo dobrze widzieć. I to, co widzą, często niektórych przeraża. Te wszystkie radykalne poglądy, seksistowskie, rasistowskie, występowały wcześniej, tylko pan ich nie słyszał w przestrzeni publicznej, siedząc sobie w redakcji w Warszawie. Przypomnę: reprezentatywne badania pokazują nieprzerwany marsz opinii społecznej w kierunku większej liberalizacji, większej akceptacji dla praw człowieka.
Internet jest znakomitym narzędziem diagnostycznym, żeby wiedzieć, o czym ludzie rozmawiają. Tradycyjne media i telewizja przekazywały nam to, o czym myślą i rozmawiają elity, które tam występowały. Na Twitterze każdy może się wypowiedzieć. I jeżeli słyszymy tam radykalne stwierdzenia, to nie znaczy, że tego jest obecnie więcej. Okazuje się, że po prostu słyszy pan o tym więcej. Dam taki przykład: gdyby udało nam się wymyślić i wdrożyć nowe znacznie lepsze narzędzie do wykrywania raka, to nagle pojawiłoby się dużo więcej przypadków tej choroby. Ale czy to znaczy, że to nowe narzędzie wywołuje raka? Tak samo jest z mediami społecznościowymi: zwiększają one widoczność radykalnych opinii. One nas nie dzielą, a jedynie uwidaczniają te podziały.
Internet nas wszystkich zdemokratyzował, dał dostęp do kanałów wymiany informacji i opinii nie tylko elitom, lecz także osobom, które tradycyjnie były z dialogu społecznego wykluczone, na przykład ludziom z małych miast, którzy nie mieli pod domem kiosku z dziesięcioma tytułami gazet. Większość tych ludzi jest konserwatystami, prawicowcami, tradycjonalistami, bo na całym świecie prowincja raczej jest konserwatywna. Tak więc powstaje złudzenie, że nam się przesuwa wahadło na prawo.
Nie ma pan wrażenia, że na przykład Twitter jednak ludzi radykalizuje? Znam kilku dziennikarzy, na co dzień ludzi spokojnych i kulturalnych, którzy na Twitterze zmieniają się w krwiożercze potwory, glanują, rozdają razy, wygłaszają szybkie sądy.
Ale oni tacy zawsze byli, tylko pan tego nie słyszał! Ci sami dziennikarze wygłaszali tak samo głupie i pospieszne sądy, tyle że w rozmowach przy rodzinie czy bliskich znajomych. A dzisiaj mają nowe medium, coś między rozmową prywatną w domu a napisaniem artykułu. W dodatku natychmiast spotykają się z równie agresywną reakcją z drugiej strony, wcześniej gadali sobie wśród swoich, wszyscy kiwali głowami, a teraz nagle ktoś inny odpowiada, często również mocno.
Selekcja naturalna
a kto dzwonił?
Chłopak musiał mieć jakieś problemy psychologiczne (mocne uzależnienie), bo przeciętny - zdrowy - nastolatek raczej będzie kombinował jak na lewo uzyskać dostęp do kompa po takim banie…
Ja jak miałem lat 8-9 dla mnie sztuczną inteligencją był MÓZG ELEKTRONOWY.
Było to pudełko z płaską baterią 4,5V (m-ki Varta na spodzie), plątaniną drucików miedzianych (bez oplotu), a na wierzchu kładło się kartki-wkładki
z pytaniami. Aby odpowiedzieć prawidłowo na pytanie należało wetknąć dwie końcówki z wtykami w odpowiednie dziurki we wkładki. Itd…, a wtedy zapalała się
żaróweczka bladym światłem ( jeśli odpowiedz była prawidłowa).
To był mój komputer ZE SZTUCZNĄ INTELIGENCJĄ ( wtedy jeszcze nie znałem TEJ NAZWY) a/i Amerykanie polecieli wtedy na Księżyc ( mieli jakąś namiastkę kompa )
Jakoś się ogarnąłem z techniką w ciągu następnych 35-ciu lat (pierwszy komputer) i dalej przez następne, kolejne dwudziestolecie sobie dziergam. Nieświadomie…
Ad Rem: Trochę dłużej żyję na tym świecie i chyba intuicyjnie bardziej czaję bazę ku czemu zdąża komputeryzacja/SZTUCZNA INTELIGENCJA.
@LORDEK - widziałem jak momentalnie odpowiadasz na mój post w tle = nie czytałeś wskazanego przeze mnie artykułu… aczkolwiek miałeś już wyrobione zdanie w tym temacie i bezapelacyjną pewnością zmierzając z odpowiedzią.
Moja wnuczka (lat 5) siedząc koło mnie, dużo kuma i chce coś kombinować na PC. Na swój sposób przez prawe ramię dziadka.
A sztuczna inteligencja pomykając przez mój względnie krótki niebyt pomiędzy mną a wnukami ( mam ich więcej) pokazuje mi fakolca!
Na mój gust - mamy PRZESRANE!
edyta: dla młodzieży - tak wyglądał MÓZG ELEKTRONOWY w latach mojej młodosci
Prawda, miałem odpaloną odpowiedź, ale w międzyczasie czytałem wywiad i jest jak sądziłem - nic ponad euforyczne nazywanie algorytmów ML sztuczną inteligencją. Nie jest to SI. Algorytm nie uczy się, nie dodaje sam nowych możliwości tylko robi to co mu zaprogramowano i jak człowiek walnął byka w algorytmie to algorytm błędy popełnia. Przerąbane mamy dlatego, że ktoś filtruje te dane i na tej podstawie przypisuje nam cechy, które mogą być całkowicie niezgodne z prawdą - już pokazano niejednokrotnie, że zbyt duża ilość danych potrafi dać nieoczekiwane rezultaty gdyż algorytm jest głupi i nie odsiewa szumu informacyjnego.
I jeszcze jedno:
Raz pan mówi, że SI to fantastyczna zmiana. A za chwilę - że będzie naszym końcem.
Może będzie. Ale zanim tak się stanie, znacznie poprawi nam życie. Cały ten proces oddawania SI sterów świata jest trudny do zatrzymania, bo to wszystko jest zbyt wygodne, żeby człowiek się zatrzymał.
Jest to typowa bezpieczna odpowiedź jak nie jesteśmy pewni naszych przypuszczeń by potem nikt nie gadał, że mieliśmy rację/nie mieliśmy racji. Najpierw wielki wywód by na końcu stwierdzić “Nie wiem, choć się domyślam”.
Problem może być tylko taki, że jak to w nowoczesnym świecie jest nagminne, ktoś zbyt zaufa niedoskonałemu algorytmowi - powtarzam, to nie SI - i na podstawie tego będzie wydawał osądy.
Takich wywodów o “SI” jest w sieci masa. Zgubi nas co najwyżej bezkresna wiara w algorytm, a nie algorytm sam w sobie, ale skutki nie będą na poziomie armageddonu jak to dzisiaj się głosi.
Tak się zastanawiam w jaką stronę to wszystko zmierza.
Do Skynetu…
Do 1000 fpsów w CS:GO
San Junipero