Nie gnajcie po śmierć nocą

Krótki temat, jeszcze w emocjach pisany. Jechałem swoją megane 1.6RT z 96 roku bez ABS, bez wentylowanych tarcz i bębnami z tyłu, 70km/h zamiast legalnych 90km/h, to mnie oraz stan auta uratowało, pierdolony łoś wybiegł mi przed maskę i staną, patrzył się jak próbuję wyhamować auto zapierając się już o pedał hamulca. Dopiero jak na milimetry samochód wyhamował, to ten #@$@#% odszedł niespiesznie. Przecież to cholerstwo ma całe ciało na wysokości mojej szyby, jak by mi tak wpadł do środka, po mnie… A kusiło jechać szybciej, droga była gładka, równa, prosta, jednak to że prawie 12 w nocy była, a ja męczony to wolałem jednak zwolnić i dzięki temu żyję.

Gdzie Ty mieszkasz, że pomykając samochodem, natknąłeś się na łosia?
Mi jak jeż zajdzie drogę, to wszystko na co mogę liczyć.

Zdarzyła się raz sarna, a na dojeździe do lotniska w Katowicach dzik, ale to już wszystko pozamiatane przez poprzedzające ciężarówki :slight_smile:

1 polubienie

No to pozdrawiam z Podlasia, gdzie na łosie, sarny, dziki, zające i lisy trzeba uważać jadąc drogami, nawet tymi głównymi i prowadzącymi przez kompleksy leśne. Szczególnie w ostatnich latach pojawia się coraz więcej zwierzyny i nie mówię o terenach rezerwatów i puszczańskich, a o tych przy granicy Mazowsza. Sam miałem bliskie spotkanie z sarną i wiem jak po niej przód w samochodzie wyglądał (Volvo s40 II) i jak kosztowne było jego naprawienie, dlatego cieszy mnie, że chociaż przy drogach szybkiego ruchu pojawiają się siatki odgradzające drogę od reszty terenów. Łosia wolałbym nie spotkać, bo większość takich zdarzeń kończy się nieciekawie również dla kierowcy i pasażerów- to jednak ponad pół tony wbiegające na drogę i 1,5 tony pojazdu w ruchu.

Fakt, podlasie i lubelskie w tej chwili przeżywa natłok zwierzyny sarno i łosiopodobnje.
Praktycznie nie ma tygodnia, żeby jakiś łoś nie próbował zajrzeć do środka do samochodu.
Podobnie z sarenkami. Sąsiad nie dawno spotkał sarenkę i kosztowało go to 1000 zł (przedni pas, zderzak i zrobienie chłodnicy). Ale przecież nie można zwierzątek odstrzelić…

Łosi w Polsce faktycznie jest coraz więcej, co zaczyna stanowić problem, ale niestety nadal są pod ochroną, więc regulacja ich populacji jest niemożliwa.
Kiedyś stanowiły ciekawostkę Podlasia i okolic, teraz można je spotkać nawet w Podkarpaciu czy Małopolsce gdzie nie mają typowych dla siebie podmokłych/bagnistych terenów.
ps.
To wyjątkowo głupie zwierzęta są :smiley:

Ale to my wchrzaniliśmy się z butami na ich tereny, to ludzie pobudowali drogi tam gdzie kiedyś było ich naturalne środowisko, więc to chyba nie łosie powinno się odstrzelić.

1 polubienie

Kultura wypowiedzi nie obowiązuje?

Mieszkam w Trójmieście, nie raz widziałem 5 min od centrum Gdańska sarnę lub dzika.
Raz mi zajec przed moturem śmignął, gdybym nie przyhamował (zabrakło dosłownie metra) mogło by się skończyć nieprzyjemnie bo nad ranem pusto, leciałem ponad 80, taki rozpędzony kicaj jak trafi potrafi przewrócić.

największy problem to fakt, że ludzie używaj non-stop aut, nawet jakby mogli się przejść spacerkiem 10 minut do sklepu kupić zakupy itp. nie mówię o sytuacjach w który samochód jest niezbędny ale bardzo czesto ludzie z lenistwa wsiadają do auta zamiast się przejść 10 minut :confused:

Po swoim mieście głównie chodzę z buta/rowerem, szkoda paliwa oraz czasu w korku. A że muszę po prostu, z uwagi na prace robić te 150km gdzieś dziennie inna sprawa. Najgorsze to jest co innego, ludzie patrzą bo ma być dobra marka auta i ładna buda, a reszta ich nie obchodzi. Moja megi ma purchle wszędzie, klar schodzi z maski, ale co mnie to? Podłużnice zdrowe, podłoga zdrowa, progi względnie też, a najważniejsze mechanicznie jak z salonu. Ale polaczki myślą kupie passata czy golfa, niech sąsiadowi oko zbieleje :confused: A przyjdzie awaryjna sytuacja i wychodzi że tróp, bez hamulców, podłużnic… Najpierw mechanika, wszystko to co za bespieczeństwo swoje oraz innych na drodze odpowiada, potem jakaś ładna felga, i polerowanie lakieru.

spoko, pisałem tak ogólnie, nie była to szpila w twoją stronę :slight_smile:

lajcik kolego :slight_smile:

Jak nie masz ABS, to musisz sobie wyrobić nawyk hamowania pulsacyjnego. Ja sobie taki nawyk wyrobiłem i nie raz mnie to uratowało przed wjechaniem komuś w tyłek, gdy nagle zaczął hamować. Przydaje się szczególnie zimą, wtedy masz większą kontrolę nad pojazdem, nawet gdy wpadniesz w poślizg.

Jeszcze inny ważny nawyk, nigdy nie hamować ze sprzęgłem. Sprzęgło wciskasz tylko i wyłącznie przed zatrzymaniem pojazdu. Hamowanie silnikiem i hamulcem daje Ci to, że zanim wciśniesz hamulec, samochód mocno zwalnia, hamulec zaczyna dokładać swoje i czas hamowania Ci się skraca.

1 polubienie

Niektorzy sie boja czarnego kota jak im przeleci przez droge.A taki los to chyba by spanikowali i skręcili do rowu.Widac ze nie spanikowałeś i to cie uratowalo bo jakbys spanikowal i gdzies skręcił zeby nie walnąć w tego losia to rożnie moglo by sie skonczyc.No brawa ze wyszedłeś z takiej sytuacji jak mistrz kierownicy mimo starego samochodu.

Prawda, banda czubków wystaje w korkach a ja ich mijam na rowerku w drodze np do dentysty, do pracy w “szczycie” nie jeżdżę ale tam tez albo na rowerku albo na motorze.