Witam forumowiczów, chciałbym od razu przedstawić swój problem. Otóż po wpisaniu moich danych w Google, oprócz stron o których wiem że na nich się znajdują, w wynikach wyszukiwania pojawiły się dziwne strony na zagranicznych domenach, z zawartością pisaną w języku polskim, ale jakby z translatora, zawierającą coś w rodzaju fragmentów tekstów z serwisów informacyjnych, pomieszanych z treściami jednoznacznie seksualnymi typu portal randkowy i różnymi wulgaryzmami. Po wejściu na daną stronę, następuje przekierowanie na zapewne lewy serwis randkowy o nazwie ,bzykrandki". W żadnych takich miejscach nie podawałem swoich danych i nie wiem skąd te strony mogły je pozyskać. Nie wchodzę na podejrzane witryny internetowe, a jeśli już to w trybie incognito, w którym nie zapisują się logowania z nieprywatnych sesji, a co za tym idzie zapisane wcześniej adresy np. ze sklepów internetowych. Co mogło się wydarzyć? Dane łatwo powiązać z moją osobą że względu na ich rzadkość. Liczę na Waszą pomoc!
Sprawdź czy "imię nazwisko"
je wyświetla (w cytacie).
Jak nie to pewnie cudem dobiera oba słabo popularne słowa i jest już szansa, że w „description” tego nie widać lub najnowszy kod randek na bzyczenie już ich nie zawiera.
Niby możesz wynik zgłosić jako prawo do zapomnienia:
Jak stosujecie postanowienia najnowszego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie prawa do bycia zapomnianym?
https://support.google.com/legal/contact/lr_eudpa?product=websearch&hl=pl
Pewnie najszybsza forma, bo jak nawet randki padną to wynik z miesiąc może się usuwać lub strona nie ma administratorów z rozumem i godnością człowieka (gorzej jak widzisz link na profil z ukradzionym zdjęciem np. facebook/firmowym/szkolno-studenckim).
Dzięki wielkie za odpowiedź i przydatny link. Jutro chyba na spokojnie wypełnię ten formularz. W zeszłym tygodniu dwukrotnie zgłaszałem to do Google przez inny formularz (Informacje o sobie na stronach z uciążliwymi zasadami usuwania treści) - mając na uwadze właśnie ten brak rozumu i godności człowieka u hipotetycznych administratorów. Niestety w obydwu przypadkach odpisano mi że podałem za mało informacji i nie mogą zlokalizować obraźliwych treści. Może tym razem się uda. Na tych stronach są tylko te dane, nic ponad to, zastanawiam się tylko jak u licha się tam znalazły. Dziwna sprawa. Dziękuję raz jeszcze!
Moje na jakieś dziwnej stronie znalazły się na podstawie publiczności profilu Facebook, pewnie jakaś wtyczka dziwnie kradła dane i generowała dziwne miniaturki setek ludzi na stronie - coś w stylu za wielkiego widżetu „oni polubili fanpage”. Na stronie w sumie też nic ciekawego nie było.
Możliwe, że oryginalna strona to już parked domain, stąd otwieranie randek i takie dziwactwa w Google.
Raczej mała szansa, że ustalisz skąd był wyciek (w wielu miejscach nie kupujesz na fejkowe dane teleadresowe) lub kto je wrzucił w serwis randek / w system reklam używany na „domenach zaparkowanych”.