Hejka,
ostatnio przeglądając allegro w poszukiwaniu kluczy do gier zauważyłem nowy sposób sprzedaży. Mianowicie należy podać dostęp do swojego konta (login, hasło) po czym sprzedający dodaje grę i jest ona dostępna. Ewentualnie może utworzyć nowe konto i dać do niego dostęp.
O co chodzi z tym sposobem? Wiem, że dawniej po prostu przyznawali dostęp do swojej biblioteki. Tutaj niby gra jest dostępna na naszym koncie. Skąd więc takie zabiegi, zamiast przesłać po prostu klucz, który ja sam mógłbym sobie aktywować?
To proste: twój login i hasło trafiają na drugą aukcję
Mogę sprzedać ci dostęp do paru kont steam (gry są w trybie offline)
Kupuje Ci grę przez VPN w Argentynie lub Zimbabwe, tam gdzie taniej. Nastepnie, po godzince, Ty sie logujesz z Polski, bo “juz gotowe”, a Steam odnotuje i (niewykluczone) gre/konto zabierze.
Jeżeli chcesz kupić grę przez VPN, to zrób to sam i siedź tam dostatecznie długo żeby wyglądało to na przeprowadzkę. Płącenie na Allegro … cóż, Twoje ryzyko.
No, ciekawe…
Teraz niby musi wykombinować jeszcze argentyńską kartę podarunkową, by nie odrzucili transakcji.
Takie aukcje są po to, żeby ich unikać.
Beka jak zaczną pojawiać się przy szukaniu mebli lub AGD… za sprawą:
Nie mam zamiaru korzystać z tego typu ofert, bo mi to śmierdzi jakimś przekrętem na kilometr. Tak średnio mi się podoba podawanie dostępu do konta i ryzykowanie utraty za kilkanaście złotych oszczędności. Zastanawia mnie po prostu, co to za kombinacje przy tym są robione.
W przypadku gier żadne, chyba, ze niemiec przyjeżdzający do polskiego fryzjera czy dentysty to oszust, kretacz i złodziej. Oszczędności nie ukradną, najwyżej konto, ale te aukcje bazuja na różnicach cen pomiedzy bogatymi i biednymi krajami. Za cenę połowy kawalerki w Warszawie w stolicy Kambodźy kupisz mały domek, taki nawet z woda i prądem. Z grami na Steam jest podobnie.
Ok, dzięki za info. Sprawa teraz wydaje się jasna.