Ale w ogóle to kto ma tyle samozaparcia, aby dokładnie nad każdym śmieciem się zastanawiać, czy wolno go wyrzucić do tego, tamtego, czy jeszcze innego pojemnika?
A nie jest to proste, skoro wydaje się pieciostronicowe broszury (bo pojemników w domu ma być co najmniej 5), opisujące co do czego, a czego nie wolno do tego samego, lub innego. Przykład podałem w tym poście.
Do tego drastycznie podwyższa się opłaty dla ludzi segregujących, za segregację domową.
Są miejsca, gdzie w ubiegłym roku były to podwyżki sięgające 300%, a w tym roku może być kolejne 200% (od kwoty uprzednio podniesionej o te 300%).
Co jeszcze śmieszniejsze stosuje się odpowiedzialność zbiorową.
Jeśli (optymistycznie, wręcz nierealnie) przyjąć, że w jednym domu dobrze, z podziałem na frakcje i sumiennie segreguje 100 rodzin, a 1 osoba nie, to wszystkim naliczy się stawkę jak za śmieci niesegregowane.
A wiadomo, że zawsze się ktoś trafi, kto nie będzie segregował.
To jak to zachęca do segregacji pozostałych?
No i taki przymiar ostatnio dostałem za 2 miesiące bodajże w tył, bo była kontrola śmietnika
Sama idea segregacji i odzyskiwania surowców wtórnych jest jak najbardziej szczytna, tylko u nas w kraju jak zwykle wszystko trzeba niepotrzebnie skomplikować
No i wracamy do punktu wyjścia mojej tezy - czemu kara się tych, co już i tak segregują skoro większość załóżmy segreguje. Znowu chcą szczuć sąsiada na sąsiada? Żeby każdy na każdego donosił, że nie segreguje i przez niego nam podwyższyli opłaty?
Najlepsza jest torebka po herbacie. Żeby ją odpowiednio posegregować podobno trzeba ją rozciąć i zawartość wysypać do jednego pojemniczka a pusty woreczek wyrzucić do innego pojemnika. Śmiech.
Bo nie można przyłapać winnego.
Może tak zatrudnić ochroniarzy do sprawdzania,
co wyrzucają mieszkańcy do śmietników, a kosztami obciążyć mieszkańców.
Wówczas nikt nie zada takiego pytania “czemu kara się tych, co już i tak segregują”.
A skąd wiadomo, że to nie oszustwo firmy aby zwiększyć zyski.
A kto ich skontroluje?
Czytałem, że w jakimś mieście każą myć niektóre śmieci przed wyrzuceniem.
Np. kubeczki po jogurtach detergentem i wodą, słoiki i butelki oczywiście też. “Ekologia”, kurcze…
Ale cała ta segregacja jest mocno nieintuicyjna i to też zniechęca. Tego się trzeba uczyc na pamięć, czy za każdym razem sięgać do ściągawki “co gdzie, dlaczego?”
Podam przykład z Gdańska, pewnie gdzie indziej jest podobnie.
Śmieci mamy dzielić na 16 frakcji. Serio. Na szesnaście.
Część jest oczywista, jak np. “zużyte baterie”, czy “zużyte opony”.
Ale.
Mamy mieć co najmniej 5 pojemników w domu.
Np. “BIO”. Tam mamy wrzucać m.in. obierki, odpadki warzywne, kwiaty, resztki jedzenia.
No i teraz, powiedzmy, że skończyliśmy obiad (kurczaczek, surówka warzywna i ziemniaki) i co teraz?
No to gdzie z tym? Do BIO? A skąd! Ziemniaczka tak, ale kości z kurczaka już nie! Do BIO nie wolno.
Mamy też pojemnik na szkło. No to gdzie wrzucimy rozbitą szklankę? Gdzie rozbite okulary? Gdzie rozbite lustro? Albo rozbita szybę? Do szkła, prawda? A guzik prawda. Tego wszystkiego do szkła wyrzucić nie wolno.
Mamy pojemnik na papier. Mamy np. papier pakowy i chusteczki. Dobrze się domyślacie, nie możemy ich razem wyrzucić do papieru…
A gdzie to wszystko wyrzucać? Do innych, konkretnych pojemników. Do jakich? A to trzeba sięgnąć do broszury, bo inaczej kara dla całego bloku!
Po pierwsze, producent nie daje Ci butelki za darmo, tylko ją wypozycza (płacisz za nią kaucję, którą odzyskujesz po oddaniu butelki).
Po drugie, firmy recyklingowe oprócz tego, że zarabiają, mają też koszty - ktoś musi kupić pojemniki na odpady, ktoś musi je odebrać, ktoś musi je posegregować itd.
Ty z tego masz tyle, że jeśli segregujesz płacisz mniej za wywóz. Przynajmniej u mnie tak jest - segreguję 10 zł, nie segreguję 16 zł.
W Monachium zwykłe codzienne śmieci należy posegregować na 8 kategorii: papier, bio i to co nie pasuje do innych kategorii wyrzuca się w do oddzielnych pojemników w śmietniku, a pozostałe trzeba nosić do ustawionych w różnych miejscach kontenerów. Musze do nich iść półtora przystanku autobusowego…
Oczywiście nie pisałem o elektrośmieciach, czy bateriach bo z tymi jest jeszcze inaczej.
Bo nie wolno karać tych co te śmieci produkują. Są tacy, którzy na wypuszczaniu śmieci na rynek zarabiają i są tacy, na których zrzuca się dolegliwości i kary.
Chyba… ja pierwszy to opublikowałem.
W Bawarii to może… Grüß Gott
Bo trzeba codziennie wynosić, chyba, że nikt nie wychodzi z domu.
i wytrzepać kawę z filtra papierowego
Ale nie we wszystkich Landach tak jest.
W Hamburgu są kontenery na śmiecie w ziemi:
czarny, żółty, niebieski i brązowy.
Aby z niego skorzystać trzeba mieć specjalny klucz.
Te cztery kolory wystarczają,
i nikt nie robi z tego paranoi na 8 czy 16.