Sytuacja jest taka. W domowych komputerach mamy zainstalowany Office 2003 w wersji dla nauczycieli i uczniów (żona jest nauczycielką).
Jak wiadomo, wersja ta wyklucza zastosowanie komercyjne. A zatem, jeśli mam napisać np. artykuł do gazety czy powiedzmy scenariusz dla telewizji - czy mogę skorzystać z Worda 2003? Na zdrowy rozum - nie.
Ale jest jeszcze coś. Z dawnych czasów mam pełną licencjonowaną wersję Worda 97. Jeśli zatem będę w trakcie pracy używał Worda 2003 i w finale zapiszę plik w formacie Worda 97 - czy będzie to można uznać za dotrzymanie warunków licencji?
Szczerze mówiąc do takiego pisania, jak moje, pewno wystarczyłby o wiele prostszy program, ale nie uśmiecha mi się ani instalowanie Office`a 97, ani tym bardziej pisanie w WordPadzie
ja w sumie nie jestem totalnym przeciwnikiem M$ i uważam że oni mają prawo do wyznaczania cen swoich produktów ale z tymi umowami na przykładzie z tobą nawski to jest niezłe zamieszanie i to o głópi tekst… lepiej zainstaluj open office
Widzisz, ja jestem tzw. wolny strzelec - nie mam czegoś takiego, jak “w pracy”.
A pytanie zadałem transmitując pytanie odbiorcy moich tekstów: “Ale oprogramowanie, panie kolego, to pan ma legalne, prawda?”. Wiem - jemu akurat nic do tego, mógłbym na drzewo go posłać, ale pomyślałem, że warto popytać jak to jest teoretycznie.
i386: Niby racja, ale jakoś tego Worda lubię - to raz. Nie ukradłem go - to dwa. Jak już mam kombinować z kolejnym instalowaniem softu, to wolę doinstalować tego Office 97.
A ile to tego worda '97 zainstalować?? A co do Offica dla nauczycieli - to o ile dobrze myślę (niech mnie ktoś poprawi), o ile licencja inaczej nie stanowi to używasz go na określonym kompie, czyli nie łamiesz prawa.
Office dla nauczycieli można instalować na 3 komputerach w jednym domu. Prawa pod tym względem nie łamię. Ale za to, co napiszę, dostanę honorarium - a zatem skorzystałem z programu dla celów komercyjnych. Chyba, że bez sensu rozciągam pojęcie “komercyjnie” - tu właśnie proszę o ewentualne sprostowanie.
Zainstalowanie Worda 97 - to technicznie pryszcz, tylko po jasną cholerę mam w jednym komputerze mnożyć byty?
Jestem niemal w identycznej sytuacji jak ty. Używam Microsoft Office do celów domowych, choć czasem… Cały komputer mam od początku do końca legalny, więc życzę takich problemów Gatesowi z innymi. Chyba przesadzamy z rozstrząsaniem licencji. A tak swoją drogą nie lekceważyłbym Open Office 2.0 - chyba go nie uzywałeś, skoro piszesz, że wolałbyś Word 97.
Przemox - ja nie lekceważę Open Office`a. Są tylko takie małe “przeciw”:
po pierwsze, Word to standard obowiązujący w branżach, z którymi współpracuję; nie wyobrażam sobie, że nagle, kiedy jest deadline oddania tekstu, coś się “nie otwiera” czy też sypie formatowanie (w przypadku scenariuszy - dosyć specyficzne);
po wtóre, Worda znam od lat, bardzo mi odpowiada łatwość operowania szablonami a w ich ramach stylami (np. skróty klawiaturowe, które sam sobie mogę do nich przypisać); być może Open Office ma te same funkcje, ale nie bardzo mam czas (czytaj: nie chce mi się ) uczyć czegoś od nowa;
po trzecie, wszelkie “wodotryski” są mi absolutnie zbędne - Word jest dla mnie ni mniej, ni więcej - tylko inteligentną maszyną do pisania.
Nie chodzi mi o to, by wyjść na fana Open Office’a, ale chyba sie w kilku sprawach mylisz. Po pierwsze wystarczy, że plik Open Office dasz zapisz jako Word i nie ma żadnego problemu z odczytaniem takiego tekstu w Wordzie (obecnie nie ma też żadnych problemów z polskimi znakami). Po drugie niczego praktycznie nie musisz się uczyć, bo interfejs Open Office’a jest prawie identyczny jak Worda. Po trzecie wreszcie, nie wiem o jakie wodotryski masz na myśli, bo - jak już pisałem - pragramy sa bardzo zbliżone. Przełaj się i sprawdź Open Office, nic nie stracisz. A tak swoją drogą to kolejne kraje Zachodu (w sensie instytucji państwowych) przechodzą na Open Office’a. :o