Mam uszkodzoną kartą graficzną a że laptop z ubiegłej dekady trzeba wymienić płytę główną. Chyba by wzięli z Allegro, gdzie widziałam albo używane ( 1 rok gwarancji) albo uszkodzone. Usługa wyceniana na ok. 400zł.
Jaka jest opłacalność naprawy ? (Toshiba Satellite L40)
Przecież cena tych laptopów jest połowę niższa na allegro…
Na moje w ogóle nieopłacalne. Tam masz z tego co wiem Celerona i to jednordzeniowego. Jeżeli tak to lepiej dołożyć do tych 400 zł kolejne 600 i kupić coś polesingowego. Za 1000 zł dostaniesz już jakąs stara i5 z dwoma rdzeniami.
Naprawa nieopłacalna
…dwurdzeniowy. Za 1000 zł polesingowy to masochizm
Nowy Ci się marzy za 1k?
Przecież nie płacisz za sam procesor. Pamięć RAM co najmniej 8GB, dysk SSD, system.
Nie jest tak źle, 770 gotowy do pracy z roczną gwarancją.
“Akceptowalny” na pierwszej czy drugiej generacji i3 dostaniesz za 500. Za 1500 masz nówkę.
Nawet nie naprawiałbym tego kalkulatora, ze 2 GB tam może masz i jednordzeniowy procek, a to naprawdę o wiele za mało dzisiaj.
…a czytam, ze niżej i4 nie warto…
Z nowych 15,6" za 1500 dobrych nie widziałam
Oglądałam o nawet dobrych parametrach polesingowy za ok. 1401600zł Dell ale albo blady ekran, albo kolory wyblakłe albo ślady zużycia jak po wojnie
Kupno z wysyłką odpada
… bo nie warto, ale bardziej nie warto naprawiać tego netbooka.
Fakt wyjdzie 100 zł więcej, a hdd na ssd kiedyś wymienisz. Wydajnosciowo te starsze poleasingowe Ryzen zgniata na tyle, ze nawet sporo gier esportowych nieźle działa (te 60fps w csgo wyciągniesz lekko, ale na 120 nie licz). Poszukaj na promocjach, może gdzieś poniżej 1500 spadł.
Laptop warty góra 100zł, jak jest w ładnym stanie.
Serwis chce ciebie zrobić w ptaka, pewnie jakiś janusz biznesu. Laptop twój można kupić za 100 zł sprawny. To jest bardzo stary sprzęt. Każda interwencja serwisu przekracza jego wartość.
Są sytuacje kiedy naprawia się takie szroty, np. licencyjne oprogramowanie warte tysiące albo już nie sprzedawane (np. jakieś procesy przemysłowe albo diagnostyka specjalnych maszyn czy pojazdów), czyli wartością jest program na urządzeniu, a nie samo urządzenie - wówczas naprawa nawet za 400 zł ma sens. Ale dla użytku biurowo-domowego - absolutnie nie ma sensu.
W drukarniach np. są komputery typu 486 gdzie opłaca się go zreanimować nawet za 10 tys. bo nowa maszyna kosztuje kilkaset tysięcy. Kilka lat temu w takiej maszynie padł napęd 3" i firma bez problemu zapłaciła 2 kilozłotych za całą operację.
Dzięki wszystkim
Rozjaśniło mi myślenie …
Przeważnie poleasingowe już po wymianie na SSD i konserwacji mają 6 mies. gwarancji. Co jeszcze może paść w przysłowiowym takim DELL-u za ok. 1700 zł ? z dobrego serwisu ? Co mogę zrobić z Win 7 z płytą i kluczem ?
Zostawić, może się przydać zawsze jak kupisz kompa bez systemu to postawisz z niego Win10.
W takim przysłowiowym Dellu najszybciej ma szansę paść bateria.
Wszystko.
- Mogą zatzreć się łozyska wentylatorków, to ewidentna mechanika, której żaden serwis bez powodu nie wymieni.
- Może puścić lut procka/ czipu graficznego. Luty bezołowiowe mają to do siebie, ze odpadają, a żaden serwis nie robi “profilaktycznego reballingu”. (najbardziej widoczne w kartach graficznym po 5-7 latach, ale w lapkach też bywa).
- Może zużyć się matryca, jej się nie konserwuje a każda ma określoną przewidywaną żywotność.
(kiedyś czytałem, że podobno jest to około 3 lat pracy 24/7, czyli około 8-10 lat w systemie 8-16) - Może być niewydolny układ chłodzenia, i nie chodzi tu o “wymianę pasty”. Miedziane ciepłowody są często wypełnione gazem poprawiającym przewodzenie ciepła. Nikt w serwisie nie bada rozszczelnień i nie wypełnia.
- Mogą niektóre klawisze chodzić “inaczej” przez zużycie mechaniczne klawiatury.
- … o baterii Pancia wspomniał.
Wybacz, ale zakup “poleasingowego”, “bo Dell” trochę dla mnie mija się z sensem. Bierzesz krótszą, 6 miesięcy zamiast 2 lat gwarancję, gorszą wydajność (tak nawet stare mobilne i7 przegrywają ze współczesnymi prockami) i płacisz jak za nowy…
Jeżeli nic innego nie przemawia do Ciebie, to pomyśl: czemu sprzedawca daje “aż 6 miesiecy gwarancji” na taki niemożliwy do popsucia sie sprzet…? Wiara sprzedawcy w oferowany towar jest dla mnie zawsze = długości oferowanej gwarancji.
6 miesięcy na używany sprzęt to dużo, a jeśli już kupować używkę, to właśnie Dell, albo podobnie solidnej firmy żeby do minimum obniżyć ryzyko awarii jakie wymieniłeś.
Częściej biedalaptopy supermarketowe pękają i maja przeróżne awarie niż Delle używane, nie wspominając jak wyglądają po roku z porysowana i wytarta obudową, rozklekotanymi zawiasami i roztelepanymi klawiszami i ledwo reagującym touchpadem
Jak dla mnie dobrze, a to już 1,5 roku i o pokrowcu (ani trzymaniu w odpowiednim miejscu, zwykle gdzieś na podłodze na noc zostawiam) nie słyszałem. Jak ktoś nosi w damskiej torebce z pilnikami, czy na stole w kuchni… to jasne, ale normalnie tak źle nie jest z tymi obudowami.
DELL, ale trzeba dodać że latitude.
Jest to porządna seria sprzedawana głównie do korpo, często komponenty są wymienne, a i z częściami nie ma problemu.
Tańsze serie niż latitude cechują się różną jakością wykonania, można trafić na coś porządnego, można też na plastikowy szajs.
W przypadku zakupu używanego komputera unikałbym takich z dodatkowym układem graficznym, ponieważ jest to prawdopodobnie najczęściej ulegający awarii komponent w laptopach.