Partycja przywracania czy czysta instalacja z nośnika - laptop Lenovo

Mój laptop wymaga odświeżenia systemu głównie dlatego, że wraca na dniach z serwisu (port USB nie działał), a wolę po takim używaniu komputera przez obce osoby zawsze system na nowo postawić. I stąd pytanie:

  1. Czy lepiej wg Was przywrócić system z partycji przywracania i przebrnąć przez wszystkie aktualizacje do 10’ki (jest tam bardzo stara kopia z 2015 roku jeszcze) oraz pousuwać zbędne śmieci od producenta czy może lepiej zainstalować system z zewnętrznego nośnika? Oryginalnie był tam Windows 10.
  2. Czy po instalacji czystej jest potrzeba instalacji jakichś driverów z Internetu czy te które znajdzie system są wystarczające?
  3. Czy w ogóle myślenie moje, żeby postawić na nowo system jest słuszne?
  1. Bezdyskusyjnie nowy

  2. Przeważnie sam pobierze właściwe, ale zdarza się, że trzeba.

  3. Jeżeli masz ochotę stawiaj. Nie wiem co mam powiedzieć :blush:

  1. Lepiej postawić od nowa - bez śmieci od producenta.
  2. Niektórych sterowników może nie wykryć i trzeba pobrać ze strony producenta.
  3. Oczywiście że ma sens.
  1. Ja zawsze kasuję partycję przywracania i instaluję czysty Win. A ściągnij sobie system poprzez https://www.microsoft.com/pl-pl/software-download/windows10 wypal na pendrive i z głowy
  2. Ogólnie wszystkie drivery Windows 10 zapewni Ci. Później możesz sobie wejść w Menedżer urządzeń i sprawdzić sobie. Zawsze możesz sobie też porównać Twoje wersje z wersjami od strony producenta
  3. Jasne :slight_smile: Ja np co pół roku stawiam na nowo system aby lepiej hulał. Nie wiadomo jak by rozsądnie się z nim obchodzić i jak dbać, to raz na jakiś czas dobrze postawić na nowo, u mnie co pół roku. Kilka godzin i z głowy.
1 polubienie

Ja średnio raz na tydzień odtwarzam partycję. 10minut łącznie.

Instalacja samego Windowsa z pendrive to 20 min czy tam 30. Ale wgranie całego softu, skonfigurowanie, itd to już łącznie u mnie z 4h.
Ale jaka później radość, wszystko nowe i czyściutkie :wink:

PS. Zresztą, jak dla mnie to też sama przyjemność instalowanie sobie wszystkiego na nowo. Pewnie jest to dziwne :sunglasses:

Nie lepiej clonezillą sobie zrzucić dysk? Obraz będzie zajmował z prawie połowę mniej niż faktyczny zajęty obszar na dysku.

Chociaż co półroku to i tak się nazbiera tych aktualizacji, to może nie ma co.

No własnie chodzi o to, aby wszystko było nowe i czyściutkie haha

Przecież pakiety aktualizacji to naturalne bakterie potrzebne systemowi do prawidłowego funkcjonowania :upside_down_face:

Poza tym, jakby miałoby być czyste, to by musiało być zerowanie, a tak to masz niewidoczne śmieci na dysku :stuck_out_tongue:

Laptop parę dni temu wrócił ze z serwisu z wymienioną płytą główną. Zainstalowałem na nim na czysto Windows 10 z nośnika USB. Wszystkie sterowniki wykrył sam. Ze strony Lenovo wgrałem tylko Lenovo Yoga Mode Control, czyli taką małą aplikację, która odpowiada za działanie Continuum (to jest laptop konwertowalny). Ogólnie wreszcie laptop sprawia wrażenie świetnego sprzętu (mam tam Core i7 6-tej generacji), a nie ledwo działającego badziewia z wysypującym się co chwilę systemem jak to było na systemie fabrycznym.

Laptop to troche jak smartfon. Na smartfonie tez nie dostajesz czystego systemu tylkoz masa nikomu nie potrzebnych wgranych fabrycvznie aplikacji. Cześć bez problemu wywalisz, odinstalujesz reszta wryta w system na chama, na stałe. To samo robią producenci laptopów. Juz ktos kiedyś znół przepowiednie, że producenci laptopóœ zaczną blokowac juz nie pamietam jak, ale blokować czyste instalacje windowsa na laptopie i linuksa. Widocznie zmądrzeli, albo im sie to nie opłaca.

Jak masz wolną partycję albo drugi dysk, to zrób obraz takiego czystego systemu i następnym razem przywróć system z obrazu zamiast siedzieć kilka godzin przy instalacji programów.