Po co istnieje matura?

Pirx , Samo przejście szkoły średniej specjalnie o niczym nie świadczy. Ciężko w jakikolwiek sposób porównać by było uczniów z różnych szkół, czy wręcz porównać poziom w różnych szkołach. W czym niby egzaminy wstępne byłyby lepsze od matur. Niezależne od szkół średnich jak i od uczelni wyższych wykluczają podciąganie przez średnie wyników swoich uczniów, w szkołach wyższych dużo trudniej o różnego rodzaju przekręty- uczelnia sama z siebie nic nie ocenia, nie sprawdza prac. Mogę startować na różne uczelnie, nie muszę pilnować gdzie, kiedy jakie egzaminy, czy się przypadkiem nie pokrywają. Wszystko sobie piszę spokojnie u siebie w szkole. Nie wiem co byłoby lepszego gdyby te same egzaminy pisało się gdzieś po uczelniach.

Jeśli mowa o studiach dziennych lub b.obleganych kierunków. Bo na wieczorowe/zaoczne biorą “jak leci”, ważne żeby mieć papier.

Na dziennych faktycznie wstępne są o wiele bardziej uczciwe, dające wszystkim równe szanse. Jest niestety parę szkół, co za byle co ma się 3.0, za coś 4.0, a są też inne wymagające, gdzie nawet średnia 3.5 jest naprawdę dobra (wszak to ponad 50-70% wiedzy z przedmiotów). Wstępne egzaminy faktycznie wtedy weryfikują wszystko jak trzeba.

Ale w czym widzicie różnicę między egzaminami wstępnymi, a maturami? Przecież głównie różnica polega na miejscu pisania testu.

Tak jak do egzaminów wstępnych można podchodzić kilka razy tak i maturę można poprawiać. Różnica w tej chwili jest taka, że każdy przedmiot piszę raz i piszę wszystko w jednym miejscu, a mogę składać do wielu szkół (na wypadek jakby mi się noga właśnie powinęła). Czyli jak się nie dostanę na jednej uczelni to może na ten sam kierunek dostanę się na innej (często jest ten sam kierunek, a trochę inne kryteria, albo mniej chętnych, albo mniejsza renoma). A tak wszędzie z danego kierunku egzaminy zrobili 1 dnia i trzeba było się decydować.

Każdy pisze u siebie co chce, każda uczelnia przeprowadza rekrutację z czego jej pasuje.

O ile można dyskutować nad samymi arkuszami, sposobami sprawdzania, poziomem pytań… bo tu zawsze można coś poprawić to sama idea matury jako kryterium w rekrutacji jest imo bardzo słuszna.

A swoją drogą egzaminy wstępne są nadal- dla osób, które pisały ‘starą’ maturę. Są one na tym samym poziomie co matury i liczą się w tym samym rankingu przy rekrutacji bez żadnych przeliczników.

Już pisałem - na wyjściu zawyżana jest średnia (tym samym ponoć teraz jakieś punkty). Uczelnia robi swoje testy równe dla wszystkich. Woli wpuścić 10 z niższą średnia ale coś potrafiących aniżeli 30 kołpaków z zawyżonymi średnimi.

Prawie jak ślub - bierzesz 1 naraz albo wcale;) A tak serio to są poważniejsze decyzje w dojrzałym życiu które trzeba podjąć i też się nie ma wyboru - wóz albo przewóz i koniec. Ponoć matura to egzamin dojrzałości…

ra-v ,

  1. Nie rozumiem w sumie o czym piszesz. Jaka średnia? Przecież matury takie same cała Polska pisze. Nie słyszałem o żadnych dodatkowych punktach za średnią.

  2. Nie bardzo rozumiem co w tym lepszego, że ktoś miał możliwość kandydowania tylko w jednym mieście. Jak ktoś chce to dalej tak może. Właśnie dzięki temu miejsca są przydzielane bardziej sprawiedliwie i nikt nie może mieć pretensji o to, że się nie dostał, a ktoś składający na to samo do innego miasta się dostał mimo, że gorzej napisał. Każdy może kandydować gdzie mu się podoba. Przy mocno obleganych kierunkach imo spora zaleta.

To już się 20 razy mieniało od końca starych matur że faktycznie znowu może jest inaczej… to co - znowu inaczej o 180*? Liczy się tylko matura? Czuje się jak w kręcącym się kotle.

To już by haczyło o rasizm gdyby było inaczej.

  1. nie wiem czy się zmieniało i kiedy. Wiem, że tak jest od dobrych kilku lat co najmniej. Jeżeli jest już gdzieś średnia liczona (chociaż z tego co się orientuję to są pojedyncze uczelnie to tylko w wypadku kiedy wyniki z matur są identyczne. Wiem, że Uniwerek Medyczny w Poznaniu miał takiego dziwoląga w regulaminie rekrutacji.

2.Czemu rasizm? Przy egzaminach wstępnych tak właśnie było, że trzeba było przed pisaniem egzaminu zdecydować się na 1 uczelnię. A że są uczelnie bardziej popularne jak i mniej to są i różnice w progach na nie. Startując na bardziej cenioną trzeba było się liczyć z tym, że wszystko albo nic, nie było możliwości już później jak brakło kilku punktów żeby załapać się na jakąś inną uczelnię. Teraz się niczym nie ryzykuje. Więc można startować spokojnie na swoja wymarzoną uczelnię i zabezpieczyć tyły. Nie wiem czemu tu narzekać.

W tej chwili pytanie po co istnieje matura zyskuje nowego sensu. Nowa matura została wprowadzona po to, zeby nie było egzaminów wstępnych na studia, a podpisana ostatnio nowelizacja ustawy o szkolnictwie ma zapis, że można te egzaminy dowolnie wprowadzać :shock:

http://matura2011.net/nowelizacja-ustaw … o-zmienia/

ja już nic w tym kraju nie rozumiem…

mikiqu , można wprowadzać ale tylko z materiału nieobjętego maturą. Czyli np. testy sprawnościowe na AWF, test z rysunku na architekturę, z modelowania na techniki dentystyczne, testy psychologiczne na policyjną. Takei testy cały czas były… różnica polega tylko na tym, że teraz nie będzie potrzeba jakiejś szczególnej zgody na to.

Matura to „pozostałość” po starym systemie edukacji zwłaszcza przed wojennym (dla mniej zorientowanych w historii naszego kraju przypomnę że chodzi o rok 1939) kiedy to fakt posiadania jej o znakiem prestiżu oraz posiadania pewnej ogólnej wiedzy.

Wiedzę szczegółową, kierunkową zdobywało się już na wyższych uczelniach.

Nie było wówczas internetu i matury nie można było kupić. Trzeba było umieć.

Wtedy było trochę inaczej. Nie każdego było stać na to aby posłać młodzieńca po podstawówce do czegoś co było potem (wtedy chyba gimnazja lub średnie). To wszystko kosztowało. Wiadomo jaki był dojazd, tzn że praktycznie go nie było. Wtedy Matura to był taki “prestiż” jak dziś studia - czyli miało się papier i można było go teoretycznie wykorzystać na tronie jeśli nie miało się umiejętności, w praktyce kto zna historię choć trochę to wie jak było.

Tego nikt nie jest pewien jak wielu rzeczy, o których m.in. moi rodzice opowiadali a o których się nie mówiło z wiadomych powodów.

A poza tym kto normalny kupi maturę, aby mieć na chwilę. Potem się wyda i leci wszystko na łeb na szyje. Maturę da się zdać siłą woli albo już z nudów za 10 razem.

matura to pikuś więc się nie ekscytuj. a moze zapytaj po co sprawdziany w podstawówce? przecież żeby iść na plastykę nie musisz wiedzieć ile to 2+2

Studia to “prestiż”? Nie zgodziłbym się do końca, kiedyś było to coś, teraz jest to coś dla każdego, coś codziennego :wink:

To tak, jakby każdy był milionerem, to te miliony byłyby tak jak dzisiejsze wypłaty :wink:

A ja si,ę zapytam - po co istnieje ten temat? Matura to banał. Trzeba być idiotą, by jej nie zdać.

“DiamondBack” - Otóż to :!: Trafiłeś w samo sedno tematu.

DiamondBack , i na tych słowach powinna być skończona dyskusja :slight_smile:

Pewnie obraziłeś 25-50% ludzi w Polsce, ale co tam - to szczegół.

sla17 , jestem tego samego zdania, bo watek schodzi na poziom wp.pl.

No z tym idiotą bym nie przesadzał, bo z takiego polskiego to super zapasu nie miałem (polska mowa, trudna mowa xD). Ale w każdym razie ktoś podchodzi do matury i ją oblewa to tak średnio świadczy o jego szarych komórkach. Nie chodzi mi o osoby, które nie przystępują, bo im to nie jest/nie było do niczego potrzebne. Bo szczerze mówiąc nie kojarzę żadnej osoby, która by maturę oblała. Kwestia tylko jeszcze jak ją się zda.