Nacięliście się kiedyś na bardzo „atrakcyjne cenowo” podzespoły komputerowe?
Niestety, to w przypadku komputerów działa podobnie jak ze wszystkim innym.
Dzisiaj zademonstruje wam nabytek jednego z klientów, który postanowił nabyć atrakcyjny dysk w dobrej cenie i miał problemy z usunięciem partycji.
Sporo takich wynalazków „okazyjnych” ostatnio się trafia. Dlatego raczej sugeruję uważać co się kupuje i skąd.
Amazon też ma podróby !!! Dwa miesiące temu, mieliśmy klienta, który kupił baterie na Amazonie, i były ZAMIENIONE PRZEWODY ZASILANIA !!! Te od baterii do płyty, Poszedł laptop z dymem, na szczęście, chyba mają jakieś ubezpieczenie, i zaoferowali zwrot kosztów naprawy. Podobno, bo nie wiem jak to się dalej skończyło po naprawie.
Pełno tego jest na aliexpress, na allegro, wszędzie. Na Ali można sobie wybrać odpowiedni kolor dysku przypominający WD albo Samsung i inne popularne firmy.
U nas też trzeba uważać na pendrivy, podobno bardzo dużo ludzi to kupuje.
Np. taki markowy Lenovo 2TB w atrakcyjnej cenie.
Ja kupiłem partię Lexarów w hurtowni i teraz to reklamuje od paru miesięcy ciągle. To po dobrych opiniach w internecie, akurat Kioxi na stanie nie mieli. Tak te dyski wyglądają po pewnym czasie, nie kupujcie tego.
Miałem to samo i dokładnie z tym samym modelem NQ100. Kupiony w x-kom, za pierwszym razem były to dokładnie 3 egzemplarze i pozwolę sobie wkleić moją opinię z powyższego sklepu:
Kupiłem kilka takich dysków, mają ciekawą przypadłość: już po zapisie około 60-80 GB danych (zapisie, nie zajętości) komputer zaczął przycinać podczas pracy w systemie, a jego czas reakcji strasznie zmalał. Po wyeliminowaniu innych przyczyń (RAM, temperatury itd.) wykonałem testy wydajnościowe dysku w systemie produkcyjnym i na systemie WinPE bootowanym z pamięci USB (w celu wyeliminowania samego systemu i sterowników jako źródła problemu). Wszystkie benchmarki pokazały to samo, prędkość zapisu na dysku SSD nie przekraczała 25 MB/s, a sprowadzała się raczej do 9MB/s! Wykonałem kopię dysku, wykonałem Secure Erase na dysku SSD i transfery wróciły do prawidłowych wartości, zawartość dysku przywróciłem. Dysk od tamtej pory działa OK, system też, bez ścinek i przycięć. Wygląda to tak jakby pewna partia dysków zeszła z taśmy nieprzygotowana do zapisu danych.
Możesz sprawdzić czasy dostępu w programie Victoria po wykonaniu Secure Erase, u mnie problem nigdy po tym nie powrócił. Drugi raz już tych dysków jednak nie kupię, chociażby ze względu na szemraną specyfikację techniczną. Według specyfikacji w sklepie x-kom dysk bazuje na kościach NAND TLC, natomiast prędkości transferu, testy itd. oraz literka Q w oznaczeniu modelu dysku bardziej przekonują mnie, że ten model dysku bazuje jednak na kościach QLC.
Z drugiej strony mam też wiele egzemplarzy Lexara, a dokładnie modelu NS100. Są to dyski w ciągłym użytku i póki co żadnych problemów nie było, żaden egzemplarz też nie padł… czego nie mogę powiedzieć o GOODRAM CX400 gen.2 gdzie naprzemiennie wywala się albo firmware kontrolera albo siadają komórki pamięci.
Ja reklamowałem już jakieś kilkadziesiąt sztuk tych dysków. To szmelc jest, albo partia była walnięta. Tak czy owak dyski Lexar trafiły u mnie na jedną półkę z syfem takim jak Adata, Goodram, Apacer, Panther itp. Rozumiem kilka % walniętych, ale nie 30-50%. W Kioxi mam może z 1 na 100 sztuk, w WD może z 1 na 200-300 sztuk.
Dokładnie. Od ponad roku a może i trochę wiecej jest zalew chinskich fałszywek dysków Samsunga, po „okazyjnej” cenie. W artykule jest opisane czym między innymi różnia sie te naklejki od oryginalnych.