Witajcie,
Mam już dość użerania się z Mantą, w której wiotkie jak włos piny w slocie CF muszę co jakiś czas prostować (co w życiu nie miało miejsca w urządzeniach), ostatnio zaczęła się rozłączać, czas więc na nową.
Chcę kupić coś naprawdę porządnego i nie sprawiającego kłopotu. Urządzenie małe zewnętrzne na USB 2.0 lub 3.0. Ma czytać CF i SD (w tym musowo SDHC i fajnie gdyby też SDXC, reszta kart mnie nie interesuje)
edit:
na oku mam w chwili obecnej:
-
SanDisk ImageMate All-in-One
-
Lexar Proffessional LRW400CRBEU
edit2:
już się skłaniałem do któregoś z powyższych licząc, że firmówka bubla nie wypuści, ale komentarze na Amazonie skutecznie mnie zniechęciły - SanDisc też ma wiotkie gnące się igły w gnieździe CF, często nie rozpoznaje nawet własnych kart… Lexar oprócz tandetnego plastiku nagminnie uwala RAWy. Co się dzieje?!
Odnoszę wrażenie, że tego urządzenia na USB3.0 nie wyrosły jeszcze z chorób wieku dziecięcego, więc bardziej skłaniam się do urządzeń na USB2.0 (zwłaszcza że z kilku komentarzy osób posiadających równolegle starszego Sandiska ImageMate na USB2.0 wynika, że był bezproblemowy)
A może Hama, Natec?