Jak w temacie. Karta chodziła mi miodzio przez ok. 2 i pół roku(gwar. to 24 miechy więc było FUUUU!) po czym pewnego razu gdy chciałem uruchomić kompa nie usłyszałem sygnału biosu, dioda na monitorze migała jak w stanie wstrzymania i mimo prób resetu nie dała się przeprosić. Po podłączeniu mojej poprzedniej karty, starego Geforce 4 MX wszystko było ok(tyle, że nie pogram choćby w Fable, o Wiedźminie który wcześniej chodził mi płynnie na High detalach już nie wspomnę).
to było ze cztery miesiące temu. Dzisiaj coś mnie tknęło żeby sprawdzić, a nuż widelec się przeprosiła(tak wiem, kretynizm). Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy po podłączeniu karty i odpaleniu kompa wszystko działało normalnie! Gdy załadował się Windows przez chwilę było ok, po czym nagle znowu pojawił się czarny ekran wstrzymania monitora, że tak to nazwę.
Karty na gwarancji oddać nie mogę, trwała 24 miesiące więc się skończyła, a poza tym została kupiona w Siriusie który już nie istnieje.
Powiedzcie, że da się coś z tym zrobić. Jakoś nie za bardzo mam kasę żeby kupować nową.
Kondensatory nie spuchnięte, płaściutkie jak morda rozjechanego neandertalczyka. A złącza już przedmuchałem tak, że mi w płucach powietrza brakuje. I swoją drogą cierpliwości. Jakieś inne pomysły?
P.S. Zapomniałem dodać, że W OGÓLE nie robiłem OC. Normalnie średnio była zawsze temp. ok. 50 stopni.