Witam wszystkich
Mam problem z moją grafiką i postaram się go opisać bardzo dokładnie. Proszę o wyrozumiałość za długość postu i dziękuję tym, którzy wytrwają do ostatniej linijki i odpiszą swoją sugestię. Każda może być pomocna, bo mi brakuje pomysłów i chyba szykuje się kupno karty nowej, a ta moja nie jest słaba. Ale do rzeczy.
Od pewnego czasu komputer włącza się (od samego początku, odkąd pokazują się wszystkie parametry kompa) z jakimiś kropkami w różnym kolorze (ale zawsze z palety podstawowej, czyli czerwony lub zielony lub niebieski) na całym ekranie jakby artefakty, następnie system startuje tak jakby karta graficzna miała wyłączony akcelerator grafiki w jakimś sprytnym trybie a’la “low profile”…
Mówiąc bardziej szczegółowo: na samym początku startu komputera, mam czarny ekran (z wypisaniem wszystkich parametrów, czyli prockiem, ramem, co podłączone do poszczególnych SATA itd.) i jest on równomiernie po kropkowany, a kiedy powinna pojawić się animacja startująca system Windows 7, komputer startuje z paskiem znanym z Windows’a Visty (czyli w taki sposób kiedy karta nie włączała akceleracji 3D). W tym też momencie, czyli przy ładowaniu systemu, równomierne kropki, zamieniają się na dość równomierne…poziome kreski długości ok. 3-4 cm. Po włączeniu systemu, kreski pozostają bez zmian, a ekran ma rozdzielczość 640x480 i 16 kolorów i nie da się tego zmienić. W ustawieniach menadżera urządzeń mojej karty figurują dwa różne kody błędów: kod 31 oraz kod 43 (czasem jeden, czasem drugi). Co prawda z systemem można prawie że normalnie pracować (działa Internet, można słuchać muzyki), jednak jest to dość niewygodne (no i tak nie powinno być).
Cóż dalej mogę powiedzieć? Karta ma zainstalowane najnowsze sterowniki (o czym powiem więcej za chwilę), możliwie dokładnie przeczyszczona (jak i cały komputer), bios płyty głównej to samo (myślałem w pewnym momencie, że coś może z płytą nie tak). W dniu dzisiejszym, kartę zaniosłem do kolegi, podłączyliśmy i dokładnie te same problemy u niego. Więc chyba obwiniałbym o to samą kartę, żaden inny podzespół. Co więcej karta czasem pracowała w 100% poprawnie (nawet przy dużym obciążeniu), a czasem rano wstawałem, włączam kompa i dzieje się to co po wyżej opisuje. Ale w chwili obecnej od 4-5 dni sytuacja nie zmienia się i komputer włącza się tylko w tym fatalnym stanie. Karta w moich obserwacji również nie poci się zbytnio (dobrze wentylowana obudowa, temperatura według wskazań nie przekracza 50 stopni w tym obecnym stanie, a kiedy pracowała normalnie, to w idle miała około 60 stopni, w stresie do 80-85), a nawet jeśli, to nie to jest to raczej przyczyną problemów, bo jak wspomniałem kilka linijek wcześniej, po całej nocy nie używania potrafiła się włączać właśnie w takim dziwnym stanie.
Problem zaczął się pojawiać od momentu, kiedy około 2 miesiące temu (kompa mam przeszło 3 lata, nigdy nie było problemów) zainstalowałem nowsze sterowniki i mam podejrzenie, że może zmieniły one coś w ustawieniach wewnętrznych karty (o ile to w ogóle możliwe przez stery). I mówiąc szczerze nie mam pomysłu cóż mogę jeszcze poradzić. Myślałem o aktualizacji BIOS’u samej karty, ale słyszałem, że jest to dość trudne.
Na koniec oczywiście wypiszę podzespoły mojego komputera i czekam na jakieś opinie i sugestie od was. Dziękuje za każdą gorąco
Płyta główna: ASUS P5E Socket 775 (Bios: 1201)
Procesor: Intel Core2Quad Q6700 4 x 2,66 GHz
Karta graficzna: EVGA GeForce 9800GTX KO
Pamięć RAM: GEiL Black Dragon 2 x 2GB DDR2 800MHz
Karta muzyczna: Asus Xonar Essence STX
Zasilacz: OCZ StealthXStream Power Supply 600W
HDD: Seagate Barracuda 320GB (ale nie pamiętam modelu)
System operacyjny: Windows 7 Professional 64-bit