Problem z klawiaturą

Witam posiadam laptop SAMSUNG NP300V5A na starej klawiaturze dzialaja tylko przyciski num2 i num0 na nowej jest to samo w czym moze byc problem

Po co dublujesz temat.

Uszkodzone gniazdo na taśmę? :thinking:

sorry 1 raz na tym forum jestem

miałem laptopa samsung, naprawiałem w prywatnym serwisie gniazdo od ładowania, kiedy otrzymałem laptopa okazało się że przestały działać wszystkie klawisze poza kilkoma. Oczywiście oddałem laptopa do serwisu że coś zchrzanili oni oczywiście sie wypierali i potem powiedzieli że to klawiatura była zalana czy coś… gdzie ja nigdy nie zalałem jej, po 2 wszystko działało przed oddaniem. Ostatecznie zamówili mi nową klawiaturę bo tamta podobno była uszkodzona. Nic im nie zapłaciłem. (oprócz za zrobienie wejścia)

Problemów może być wiele od uszkodzenia samej klawiatury poprzez taśmę/gniazdo po multi I/O. Bez laptopa lunb szklanej kuli na stole nie da się tak po prostu zgadnąć.
A inne peryferia Ci działają?
Spróbuj podłączyć klawiaturę USB i zobacz, jak się zachowuje.
I czy laptop nie był zalany? Ale szczerze, bo mam klientów, którzy wypierają się w żywe oczy także w przypadku ewidentnych śladów zacieków, korozji, a nawet kiedy z laptopa jeszcze coś kapie…a potem wstyd przed zaskoczoną żoną, jak jej podsuwamy śmierdzącą piwem płytę do powąchania:)

1 polubienie

:+1:

Kaleron, a co powiesz na to że mi nie działało samo wejście do ładowania, oddałem do naprawy, po naprawie nie działało mi 90% klawiatury, powiedzieli potem że laptop czy tam klawiatura była zalana kawą, gdzie nikt oprócz mnie tego laptopa nie używał, a ja NIGDY nie piję kawy bo nie lubię. :slight_smile:

Sądzę, że nie tylko Kaleron coś na ten temat wie: po prostu trafiłeś na nieuczciwy serwis, który sam coś sknocił czy zalał, ale lepiej mu było wmówić to klientowi. Co (niestety) jest coraz częstsze.

Ja oszustów spotkałem w Komputroniku (NIE POLECAM!!!), a bezpośrednio mnie obsługiwał salon Gdańsk w galerii Bałtyckiej, gdzie oddałem smartfon, który przestał reagować na dotyk, na naprawę gwarancyjną.

Ich “rzeczoznawca” stwierdził uszkodzenie, więc nie uznał gwarancji (sic!).
Na pytanie o jakie uszkodzenie chodzi dostałem odpowiedź, że o reklamowane.
Dlaczego nie naprawią? Bo niby “mechaniczne”, pomimo że żadnego uszkodzenia, poza niedziałającym dotykiem, nie było.

Co więcej - po oddaniu mi smartfona okazało się, że w Komputroniku zepsuli wyświetlacz - wyświetlał tylko około 20% ekranu. Na moją reakcję, że zepsuli padło stwierdzenie: a jest gdzieś w protokole informacja że wyświetlacz jest w 100% sprawny?
Papiery z tego smutnego wydarzenia mam do dziś, nigdy w Komputroniku nic więcej nie kupię i odradzam komu mogę.

Tak więc @Andoy - nie dziw się, że próbują (czy raczej próbowali) coś zwalić na ciebie - tak to bywa, niestety.

Takim sklepom mięknie rura jak przy oddawaniu sprzętu go sfotografujesz z każdej strony. Nie musi być to zrobione profesjonalnie. Odhaczają sobie, że klient wie co oddaje i ma na to dowody. U mnie to standardowa procedura jak oddaję sprzęt by nikt mi nie mógł wmówić, że pokiereszowany telefon/laptop/cokolwiek to moja wina.

Inna rzecz. Oddając sprzęt pracownik wypisuje wspomniany protokół. W nim jego zasranym obowiązkiem jest wyszczególnienie widocznych wad podczas zdawania. Skoro nie wpisał w protokole, że wyświetlacz jest uszkodzony, to znaczy, że w momencie oddawania musiał być sprawny. Dałeś się niestety naciąć na tanie zagrywki sklepów. To nie tak, że tylko Komputronik tak robi. To dość powszechna praktyka. W Polsce dalej jak w lesie. Od nieuczciwych sklepów po serwisy, które same niszczą sprzęt czy go zalewają, a potem zrzucają odpowiedzialność na użytkownika.

To było wiele lat temu, a ja po prostu odpuściłem sprawę, bo nie chciało mi się bawić w sąd. Protokół był, w zasadzie gdybym chciał, to pewnie sprawę bym wygrał, no ale dla mnie mój czas też jest cenny.
Zbyt mała wartość (naprawdę taniego) smartfona na takie zabawy.

Pół biedy jak faktycznie cena sprzętu jest niska i już trochę sprzętu poużywaliśmy. Inna sprawa jak sprzęt jest drogi i dość szybko się zepsuł. W takim momencie bym nie odpuścił. Nawet sprawę o zerwaną plombę da się przepchnąć. Sklepy nauczyły się dawać naprawdę badziewne plomby w formie kawałka papieru, który potrafi się rwać czy przecierać. W UOKIK takie sprawy dosyć często się wygrywa, bo sprzedawca/producent nie zadbał należycie o zabezpieczenie. Same plomby na laptopach uważam za chory pomysł. Nic nie wymienisz, nie wyczyścisz czy nie dołożysz, bo masz na klapie plombę - a teraz już klapy serwisowe to rzadkość, choć i na nich plomby umieszczano. Kupujesz laptopa z myślą, że dołożysz sobie np. SSD na M.2, a tu zonk, bo Ci ktoś przywalił plombę. Mało tego. wiele sklepów robi problemy i nie chce podejmować się dołożenia czegoś do laptopa na Twoje życzenie.

No jakby to było coś droższego, to też bym nie odpuścił. :slight_smile:

A co do plomb - to naprawdę jest chore. Taki DRM na sprzęcie. :wink: To trochę tak, jakby sprzedawca samochodu nakleił plomby na masce silnika. Nie sprawdzisz poziomu oleju, płynu hamulcowego, nie dolejesz płynu do spryskiwaczy, bo utrata gwarancji. :wink:
Sprzedawcy chcą się w ten sposób zabezpieczyć i przesadzają.

Dawno temu w kilku komputerach u mnie w pracy odkryłem, że sprzedawca naklejał na wszystko (wewnątrz komputera) swoje “stickersy” w postaci papierowych naklejek. Takich, jakimi kiedyś metkowało się towary w sklepach naklejając cenę. Zwykły papier z klejem. No i również na… procesor. Z góry. :bangbang: Tam, gdzie powinna być pasta przewodząca ciepło, były papierowe naklejki z nazwą jego firmy. Zamiast pasty. Więc nic mnie już nie dziwi. :wink:

Plomba na procesorze, to przegięcie, ale jakby klienci nie kombinowali, to by sprzedawcy nie plombowali. Kiedy jeszcze handlowałem, zdarzało mi się, że klient potrafił kupić coś po to, by za tydzień przynieść na reklamację drugie uszkodzone, takie samo, tyle że z innym numerem seryjnym. Parę lat temu były modne blaszki podkładane w laptopach pomiędzy procesorem, a radiatorem. Też miałem sytuacje, że po wymianie grafiki klient sobie podłożył taką blaszkę, dociągnął śrubami i popękał mu laminat. Oczywiście przyszedł zareklamować swoją głupotę, ale nawet tej blaszki nie wyjął. Trzeba było go za drzwi wyrzucić, bo twierdził, że to nie on tę blaszkę wstawił.
Nie każde uszkodzenie urządzenia widać od razu. Zalania np. przeważnie wychodzą dopiero po rozebraniu, bo z wierzchu każdy powyciera i wysuszy. Ogólny poziom serwisów w ciągu ostatnich 10 lat się dość znacząco podniósł. Konkurencja robi swoje i naprawdę ciężko się utrzymać na rynku nieuczciwymi zagraniami. Może się to zdarzyć komuś, kto otworzył serwis miesiąc temu, ale nie komuś, kto działa kilka lat. Natomiast nieuczciwych klientów jest nadal sporo. Jak jedna firma nie chce już ich obsługiwać, idą do następnej. Za dobrze wiem, jak takie historie wyglądają, by na opowieści o nieuczciwych serwisach nie patrzeć mocno przymrużonym okiem.