Kupiłem radio ROBERTS Stream 94i.
W instrukcji jest tak napisane:
Aby zmniejszyć zużycie energii, gdy nie jest używane,
system dźwiękowy automatycznie przełącza się w tryb gotowości.
gdy wykryje, że nie jest on już używany w następujących okolicznościach:
radio internetowe - przesyłanie strumieniowe zostało zatrzymane,
odtwarzacz muzyczny - zatrzymano odtwarzanie muzyki,
Spotify Connect - zatrzymano przesyłanie strumieniowe
Aux-in - brak sygnału wejściowego audio.
Jeśli którykolwiek z tych warunków zostanie wykryty przez ponad 10 minut,
system audio rozpocznie odliczanie 5 minut przed przejściem w tryb oczekiwania.
Pozostały czas jest pokazany na wyświetlaczu.
Po 15 minutach bezczynności system dźwiękowy przechodzi w tryb czuwania.
Naciśnięcie dowolnego klawisza podczas 15-minutowego okresu resetuje timer w trybie gotowości.
I właśnie to się u mnie dzieje przy odtwarzaniu piosenek z pamięci USB.
Z jednej strony rozpoznaje tam piosenki i odtwarza prawidłowo
a z drugiej zaraz przy starcie uważa, że:
w odtwarzaczu muzycznym - zatrzymano odtwarzanie muzyki
i zaczyna odliczać czas a po 10 minutach wyskakuje pasek
na którym widoczne jest odliczanie pozostałych pięciu minut.
Ładowałem po 10 piosenek w 3 różne pamięci USB
z formatem FAT i FAT32 i to samo.
Czy ma ktoś pomysł co jeszcze (oprócz zwrotu) można z tym zrobić?
To jest problem.
Kupuj sprzęty markowe, z krajowej dystrybucji, tak abyś mógł udać się do sprzedawcy i dać mu w pysk za to że gówno ci wcisnął.
Chińczyk który to sprzedaje polskiego nie rozumie więc się nie dogadasz.
To jest markowe radio, może nie w Polsce.
Już działa. Brak połączenia z Internetem radio traktuje również jako
"“odtwarzacz muzyczny - zatrzymano odtwarzanie muzyki”",
a to błąd w oprogramowaniu, może któraś aktualizacja to zmieni.
W sumie radio jest bardzo dobre (a ja ma wysokie wymagania co do sprzętu)
jedyny błąd który razi to, że w polskim języku pokazuje w ustawieniach
"O?wietlenie". W innych miejscach “ś” jest wyświetlane prawidłowo.
To również błąd w oprogramowaniu.
Ja, już widziałem większe wpadki. Kupiłem kiedyś w sklepie w Niemczech
translator podręczny, prawdopodobnie był chiński.
Na liście krajów do tłumaczenia zamiast polski, pisało polerować.
Uważam, że wiele firm w Polsce zatrudniających np. programistów
nie kieruje się jego kwalifikacjami tylko wysokością wynagrodzenia
lub powiązaniami rodzinnymi albo po tzw. znajomości.
Trzeba jednak te dzienniki oglądać, a pokazywali ile to programistów
z Ukrainy i jakichś egzotycznych krajów zostało ściągniętych do Polski.
a dlaczego?
Ale jak Ci się udało tak płynnie przejść ze źle napisanego w Chinach firmware do problemu z programistami w Polsce? Co to ma wspólnego (ponowię temat)?