Witam. Wydaje mi się że nie istnieje na ten moment taki program ale może jednak? Program który sam przekształcałby zdania w języku polskim tak, aby znaczyło to samo, ale zmieniło niektóre choć słowa na synonimy - wyrazy bliskoznaczne. Wiadomo jak tylko 2-3 zdania samemu nie problem zamienić ale jak dłuższe jakieś już wypowiedzi to przydałby się jakiś program żeby szybko zamienić i uniknąć ewentualnego plagiatu czyjejś pracy, mam na myśli np. pisanie jakichś dlugich recenzji o czymś, gdzie na stronach nierzadko jest napisane “kopiowanie treści strony zabronione”. I jak wiadomo, jak mamy swoją stronę internetową, jeśli kopiujemy prawda czyjeś zdania żywcem i wklejamy na swojego dajmy na to bloga, to niestety google nas zrzuca na dół, bo google lubi unikalne treści a nie kopiowane
Czy ty jesteś aby normalny? Pytasz nas w jaki sposób kraść pracę innych, aby samemu na niej dużo zarabiać?
Prostymi synonimami Google nie oszukasz.
W przeglądarce jako dodatek masz np. “LanguageTool”, ale i tak musisz klikać (dwuklik) po wyrazach, które chcesz podmienić na synonimy.
W każdym razie teksty często są na prawach autorskich i bez pytania, wyraźnej zgody autora nie można Ci tego robić, bo możesz się spodziewać pozwu ze strony autora.
Co innego fragmenty tekstów na prawach cytatu lub tłumaczenie na inny język. W każdym razie pierwotnego autora musisz wskazać.
Jeżeli jasno jest zdefiniowane “kopiowanie treści strony zabronione” to jest to jednoznaczny komunikat i nawet umysłowa ameba powinna to zrozumieć.
Sprowadziliście mnie na ziemię Szkoda, że google jest tak okrutny i bezlitosny. A jaki darmowy program polecacie do wykrywania plagiatów w sieci po wklejeniu tekstu? Napisałem samodzielnie jakiś np. artykuł o czymś i chcę sprawdzić czy jakiś fragment mojego tekstu nie jest już na jakiejś innej stronie, jeśli nie to mogę spać spokojnie i teraz osoba po mnie ewentualnie może zostać posądzona o plagiat. Czy może darmowe programy są tak słabe że jeśli już to tylko płatny kupić - czyli wykupić pełną wersję?
Są programy, które takie rzeczy robią, ale one są nie dla ludzi, a dla botów.
Dostaniesz kiepski stylistycznie tekst, w sam raz do niemoderowanych katalogów / precli.
Wykorzystanie fragmentów czyjeś pracy, nawet 2 zdań, bez podania odwołania, jest plagiatem. Zawsze.
W pracy naukowej powinieneś podać przypis, w Internecie przynajmniej podać na końcu artykułu, że cytowałeś prezesa Obajtka z taśm w Pcimiu.
Jeżeli masz problem z brakiem treści, to kup ją. tylko miej świadomość, że za 5 złotych 1000 zss nie dostaniesz dobrego tekstu blogowego. Pomnóż to x3.
Mam na myśli pisanie recenzji, to jesli powtórzy się jakieś zdanie w mojej recenzji to to już plagiat
Jeżeli napiszesz je samodzielnie, to nie. Jeżeli przepiszesz, to tak. Pomijając zdania Ala ma kota i cytaty, to jest mała szansa na stworzenie idealnie takiego samego zdania.
Czyli muszę sprawdzać dany fragment tekstu w programie do wykrywania plagiatów zapewne, jeśli coś takiego gdzieś jest to muszę diametralnie zmienić swoje wypociny
Nie, nie musisz.
Jeżeli Chińczyk po dzbanie wina ryżowego napisze po polsku:
“Litwo ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie na kacu ciężkim i bolesnym.”, to nie splagiatuje inwokacji, bo napisał to samo, ale o Mickiewiczu nie słyszał, a polskiego to on generalnie nie zna, a tylko na kacu takie mu się zawijasy napisały.
Jeżeli natomiast ten sam mieszkaniec państwa środka uzna, że mu się inwokacja bardzo podoba i zamieści w swojej pracy, to musi ją oznaczyć lub będzie plagiat.
Oczywiście w Internecie, a nawet w pracy naukowej, nikt o jedno zdanie się nie będzie awanturował, nawet najlepszy mógł zapomnieć dodać 1 czy 2 przypisów, to mogło się zdarzyć. Natomiast 5-6 zdań słowo w słowo lub nawet cały akapit albo i kilka (ewentualnie z zamianą i na oraz), to trochę duża zbieżność.