Pytanie o zakup samochodu

Witam. Jestem na etapie zakupu samochodu używanego. Zastanawia mnie czy istnieje coś takiego jak ewentualna możliwość (skutecznej) reklamacji w przypadku, gdyby w samochodzie wyszły na jaw ukryte wady, o któych właściciel nic nie wspomniał?

Zazwyczaj w umowie jest punkt, który mówi, że jesteś świadomy stanu technicznego samochodu.

Trochę z tym ciężko, zależy, na kogo też trafisz. Ja osobiście kupowałem w ubiegłym roku używany samochód (Ford Escort MK VII), w tym samym dniu po kupnie okazało się, że elektryka jest niesprawna, później hamulce były do roboty, przełącznik zespolony i włącznik świateł przeciwmgłowych tylnych. Oczywiście poprzedni użytkownik o niczym nie wiedział (tak tak, a przeróbkę czujnika wstecznego to ja robiłem…). Ostatecznie facet zrobił elektrykę (i tak nie całą i wcale nie najlepiej, musiałem po nim poprawiać u elektryka), więc takie “słowo honoru”, że nic z samochodem nie jest, to trzeba brać z dystansem. Najlepiej jechać ze znajomym mechanikiem i albo kanał i niech ogląda, albo stacja diagnostyczna (u prywatnego jeszcze jakoś ten drugi sposób wychodzi, z komisami różnie, bo oni się wszyscy znają).

A sytuacja z kupna samochodu miesiąc temu - kupowałem na autokomisie, facet zapewniał, że 2 tygodnie mam na zwrot w razie czego, gdyby coś się stało, albo coś nie grało (no i nie grało, ale po kontakcie z poprzednim właścicielem wyszło, że nie jest to usterka faktyczna, tylko błąd komputera i sondy lambda), to można zwrócić, a jak już przyszło co do czego i chciałem się telefonicznie umówić, żeby samochód oddać (przed rozmową z poprzednim właścicielem i ustaleniem tej usterki), to się gość wypierał takiej opcji. No cuda niewidy. Ale jak już mówiłem - wszystko zależy od tego, na kogo trafisz i co ważniejsze - co zawrzesz w umowie. Możesz przerobić gotowy formularz z internetu w taki sposób, że dodasz punkt o tym, że w razie niespodziewanych usterek na okres dajmy na to 2 tygodni czy miesiąca, sprzedający zobowiązuje się pokryć lub uczestniczyć w kosztach naprawy (czyli po zakupie najlepiej od razu na warsztat wjechać i sprawdzić wszystko).

Z ciekawości - za czym się rozglądasz?

@up - tak? Ale co w przypadku, gdy kupujący nie ma takowej wiedzy, bo sprzedający coś zataił? Właśnie o to XOR-owi chodzi.

A sprzedający musi mieć takową wiedzę? Może nie wiedzieć o usterce tak samo jak kupujący a przecież kupujący kupując auto podpisał iż znany jest mu stan techniczny. Kłamał on w takim razie? ;d

Od znania się na usterkach są mechanicy zwykły użytkownik nie musi wiedzieć czy np. stukanie w tylnym kole jest usterką

najlepiej jak kolega pisał jechać na warsztat - to najlepsza opcja jeżeli się nie ma wiedzy o autach / albo pewności czy jest w 100 % sprawny

Najczęściej, jeśli samochód sprzedajesz, to wiesz, w jakim jest stanie (czasem właśnie dlatego go sprzedajesz i udajesz, że wszystko jest w porządku, “wystarczy lać i jeździć”). Rzadko się zdarza, że sprzedający nie wie, że ma uszkodzony samochód. Czasem usterka pojawia się dopiero po sprzedaży (przykład mojego wujka - kupił od mojego taty samochód, po 1-2 miesiącach padła pompa wspomagania, ale u nas działało wszystko w porządku, musiała po prostu paść ze starości i eksploatacji, a trafiło na wujka), co może się zdarzyć, chodzi tu jednak o wady, które już są. I tu trudno jest samemu sprawdzać wszystko, najlepiej, żeby zrobił to mechanik, przynajmniej będzie pewność, zapłacisz parę złociszy więcej za kontrolę, ale nie kupisz kota w worku.

Teoretycznie tak - z tytułu rękojmi.

Dlaczego teoretycznie? Czy klauzulę o rękojmi muszę uwzględnić w umowie?

Bo praktycznie raczej nie słyszałem, by ktoś z tego korzystał. Co nie znaczy, że nie można. Według zacytowanych przepisów, nawet jeśli w umowie jest odpowiednia klauzula, że bierzesz samochód “jaki jest” i sprzedający nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne usterki, jeśli jakaś wada będzie podstępnie zatajona (sprzedający musi o niej wiedzieć i musi to być jakaś poważna wada, bo drobne usterki w samochodzie który ma tych kilka lat są czymś normalnym), ta klauzula nie obowiązuje.

Rękojmia obowiązuje automatycznie, klauzulą można ją ograniczyć.

Kiedyś we wzorze w umowie było pole UWAGI. Zawsze można wymusić żeby wpisał pierdy np. “zmatowiały lakier, nie działające opuszczanie tylnej szyby, brak płynu w klimie, pozostałe elementy są 100% sprawne”. Może to głupie ale w sumie daje jakąś podstawę do tego żeby się zabezpieczyć.

A tak trochę z innej beki, zdarza się oferta, której cena realna jest niższa od tej podawanej. Tj. auto kosztuje 25 tys zł, zajeżdżasz na miejsce i sie okazuje że kosztuje 27 tys zł. Dlatego warto szukać czasem auta w regionie, a nie na 2. końcu polski;-)

Przecież nie ma jakiegoś ogólnie obowiązującego wzoru umowy kupna-sprzedaży, każdy może tam wpisać co chce - ważne tylko by były dane jednoznacznie identyfikujące sprzedawcę, nabywcę i sprzedawany produkt (tutaj pojazd samochodowy). A że teraz taką umowę z reguły redaguje się na komputerze, pole “uwagi” nie ma większego sensu, bo uwagi można po prostu dopisać jako osobny paragraf/punkt.

Są zawsze, zależy tylko kto będzie sprzedawcą: firma czy osoba prywatna. Od tego zależy jak będzie wyglądała droga reklamacyjna.

Przeczytaj na początek: http://regiomoto.pl/portal/finanse/samo … sprzedawca

  1. Zapis z umowy, że kupujący zapoznał się ze stanem technicznym praktycznie nie ma znaczenia jeśli wystąpią wady ukryte. Jeśli kupujący nie zauważy widocznego wgniecenia, braku jednej wycieraczki, to nie będzie mógł tego reklamować. Wady ukryte, których przy normalnych oględzinach nie można zauważyć, a o których nie zostaniesz powiadomiony, już można reklamować.

  2. Zapis o rękojmi nie musi być ujęty w umowie. Rękojmia obowiązuje. Za to może się znaleźć zapis o wyłączeniu rękojmi. Jeśli sprzedawca coś takiego będzie chciał zawrzeć, to nie proponowałbym zakupu. Wówczas nie ma już żadnej drogi do reklamacji.

(Wszystko powyższe to przy zakupie od osoby prywatnej lub między firmami)

Był gdzieś wywiad z takimi sprzedawcami aut używanymi i oni twierdzili, że w wielu przypadkach kupujący musi udowodnić, że dana usterka już była, a nie pojawiła się podczas normalnej eksploatacji itd. - co nie jest takie łatwe w wielu przypadkach. A numery tego typu, że mój znajomy sprzedał auto, a w komisie jest wystawiony z zupełnie kłamliwymi informacjami jest bardzo częste.