Historia stara jak dzieje motoryzacji. Przede mną stanął samochód, ja rowerem za nim, a za mną już nie. Tak czy inaczej mam do oddania, sprzedania?, to co zostało. Bez błotników, nóżki, chyba, że ktoś by nalegał ;).
Poważnie pytam, czy ktoś by tego nie chciał. Przed wypadkiem były robione hamulce - nowe klocki, łańcuch, linki od przerzutek. Układ hamulcowy wygląda na sprawny. Nie zauważyłem pęknięć czy wygięć. Kasety też są w dobrym stanie - przód na pewno. Na pewno walnięty jest przedni widelec z amortyzatorami - nie wiem czy da się to naprawić, no i tylne koło, ale to chyba widzieć Kierownica, manetki od hamulców i przerzutek też są ok.
Rzeczoznawca od OC sprawcy ocenił “zbywalne” pozostałości na 100 zł.
Rower demontuję, zabezpieczam co się da, bo nie mam miejsca na balkonie dla nowego
@bachus najechał na mnie w korku. Był zajęty ważniejszymi rzeczami niż to co na drodze. Nawet mnie nie wywrócił. Być może straty byłyby mniejsze, gdybym nie przywalił w auto przede mną. Tak poszedł przód. Oprócz wqr**** nic mi się nie stało
Ja jeżdżę więcej niż przeciętny człowiek (np. w tym roku zrobiłem ponad 5000 km). Mało jeżdżę po mieście, ale gdy mam okazję, to pieprzę jazdę po ulicach. Wiem, że przepisy zabraniają w większości wypadków jazdy po chodnikach, ale mam to gdzieś. Nie będę ryzykował jazdy po ulicy. Dziwie się tym odważnym rowerzystom, którzy jeżdżą po naszych niebezpiecznych drogach i to często bez kasku.
Co do roweru, to on nadal jest sporo warty. Sam hamulce hydrauliczne z tego roweru są warte ponad 100 zł. Nie mówiąc już o reszcie.