[rozwiąz.] Komputer nie chce się włączyć. Na pewno zasilacz?

Najpierw się resetował, potem wyłączał całkiem, aby wybudzić się po długim potrząsaniu obudową lub samoistnie. Myślałem że to dysk, zwłaszcza że jest stary i dziwnie postukiwał, ale z odłączonym od zasilania dyskiem również padł po kilku sekundach.

Teraz nie włącza się w ogóle.

Myślałem, że to może być wina przycisku Power. Wypiąłem więc z mobo kabelki odpowiadające za przedni panel i włączałem komputer, zwierając piny śrubokrętem. Działał przez weekend , a gdy spróbowałem go włączyć w poniedziałek, odmówił posłuszeństwa.

Wykręciłem więc zasilacz i po zwarciu pinów próbowałem rozruszać go… fizycznie. Zadziałało: komputer wstał i podziałał przez chwilę. Potrzebował do tego kilku silnych uderzeń w korpus jednostki zasilającej , ale działał.

Teraz zaś - nie działa. Wczoraj wstał na chwilę, gdy ułożyłem zasilacz odwrotnie niż zwykle, mocno naciągając kable. Dziś już nie włącza się wcale - nie działa ani wielokrotnie zwieranie tych biednych pinów pwr_on, ani kręcenie zasilaczem w różne strony.

Ale kupno nowego zasilacza wiąże się ze zbyt dużymi, jak na ten wiekowy sprzęt, kosztami. Zamówienie używanego trwa. Pożyczyć nie bardzo mam od kogo. Dlatego chciałbym zapytać, może trochę naiwnie - czego winą może być taki stan rzeczy? Czy są wewnątrz zasilacza lub na płycie głównej jakieś elementy, których dociśnięcie postawi komputer na nogi? O 18:00 wracam do domu i zostanę tam przez weekend, nie ukrywam, że miło byłoby mieć działającego PC w domu.

W grę wchodzi najwyżej wymiana motherboard, bo mam w szafce bardzo podobny model, ale czy to coś da?

Trzy fakty na koniec:

  • kondensatory w porządku

  • komputer leży otwarty na boku, więc mam do niego dostęp

  • ostatnio padł nawet podczas wyświetlania na mobo kodu FF, który oznacza prawidłowe działanie systemu. Nie dziwiłbym się przy C6 lub innym komunikacie, ale FF przez cały długi weekend towarzyszył mojej nieprzerwanej pracy.

Raczej nie, bo wydaje mi się że to wina zasilacza. Otwórz zasilacz i zobacz czy wszystko jest z nim w porządku.

Otwierałem już wielokrotnie, ale jedyne, na co potrafię zwracać uwagę, to kondensatory. Te są w porządku - płaskie i proste.

Również po “włączeniu komputera” naciskałem delikatnie patyczkiem różne miejsca i przestrzenie wewnątrz otwartego zasilacza, ale nie ruszył.

EDIT:

co powiecie o TYM zasilaczu?

Podaj co obecnie jest za zasilacz, potem przestań grzebać w zasilaczu patyczkiem jeśli nie jesteś pewien co robisz - dobrze mieć jeszcze przez parę lat wzrok i nie zjarać reszty sprzętu :slight_smile:

Jeśli możesz to pożycz od kogoś zasilacz - jeśli będzie wszystko działać ok to go wymień.

http://www.pecet.net.pl/podzespoly/zasi … x-2-2.html - chyba go kupię. Co myślicie? Dobry jest do takiej konfiguracji? max 4 miesiące.

Nie wiem ,na którym pietrze mieszkasz,im wyżej tym lepiej.Można skorzystac z windy albo iść schodami,ale wydaje mi się to za dużym wysiłkiem.Z tego,co opisaleś,w jaki sposób obchodzisz się z komputerem,nie powinno być dla ciebie problemem wyrzucenie go przez okno ew.balkon,zejście po niego i ponowne uruchomienie.Powinno wszystko zadziałac.Innym rozwiązaniem jest zastosowanie najprostrzego narzędzia informatycznego,jakim jest młotek.Można jeszcze podgrzewac,ale może nie…

Sądzę, że przy twoim sprzęcie duża inwestycja w zasilacz niema większego sensu - komputerek jak się domyślam ok.8-9 letni. Do końca swojego życia, którego mu z resztą dużo nie zostało powinien wytrzymać na nnnnych zasilaczach.

Podaj specyfikację, ale podejrzewam że stary i albo ryzyko na wybuchowym shicie albo zakup nowego komputera - ciężko będzie znaleźć dobry zasilacz z 20pinowym złączem zasilania mobasa, a rozłaczalne 24 nie przejdzie, bo sam próbowałem.

Kupiłem Modecoma Feel2 za 77 złotych. 24-pinowy (4 wystają), 400W. Pomogło, komputer działa i nie wygląda, jakby chciał się prędko wyłączyć.