Wszelakie - od elektrycznych, przez elektroniczne, po systemy i sieci. Ale od umiejętności ważniejsza pasja i zaangażowanie w robotę.
Zależy od pracodawcy - czasami dostaniesz narzędziówkę, laptopa i wygonią Cię w miasto, czasami wygodny fotel ze strzętem jaki potrzebujesz i służbowe auto.
Moim zdaniem żadne, ważniejsza jest praktyka i to co pkt. 1
… nie wiem jakie stado śrubokrętów… malutki do lapków, troche większy do PC i duży do szaf rackowych to już stado?
czasem precyzyjnym/zegarmistrzowskim nie da sie odkręcić (tu przydają się kombinerki), spotkalem sie już z torksem i tzw. gwiazdką (laptop Toshiby), czasem potrzeba dłuższego, czasem krótszego srubokręta, płaski przydaje się do rozszczepiania plastikowych elementów… bynajmniej, nie są to dwa lub trzy jak sugerujesz 8)
No tak, torksy… zapomniałem o tych dziadach. Pisałem wyłacznie o płaskich - na co dzień 3 takie w zupełności mi wystarczają, a philipsy to zbędne kilogramy Poza tym nauczyłem się, żeby kupować mało, ale porządne (czyt. drogie) narzędzia - za dużo połamanych kombinerek, bocznych, spalonych wkrętarek przerobiłem żeby pracować jednorazówkami. edit: i ukręconych śróbokrętów oczywiście!
jak ma się urwać zatrzask, to sie urwie niezależnie od narzędzia… ostatnio otwierałem kieszeń Maxtora pilnikiem do paznokci - nic innego nie weszłoby w szczeliny 8)
zaczepy to pikuś, najgorsze są śrubki, które wiecznie zostają…
E tam najgorsze, dzięki temu nie trzeba dokupować ciągle nowych śrubek - jeżeli mi nie zostają śrubki po skręceniu lapka, to znaczy że dany egzemplarz jest u mnie drugi raz.
Improwizowane narzędzia też dają radę… zwłaszcza jak się jedzie np. do znajomych na obiad a okazuje się że to usługa rozliczana barterowo (skoro już jesteś, to może zajrzysz do kompa?)