Tak się zastanawiam czy jest sens teraz składać komputer z myślą o Windows 11? W tej chwili mam dość mocną jednostkę tj. i7-8700k + 32 GB RAM 3200 MHZ + ASUS Z370-E + GTX 1080 problem w tym, że ten sprzęt nie ma modułu TPM i Windows 11 mówi papa. W tym momencie mam dylemat z jednej strony nie wyobrażam sobie bez końca na Windows 10, trzeba będzie w końcu zrobić przesiadkę na Windows 11, z drugiej sam sprzęt, który mam obecnie mi wystarcza. Zrobię przekładkę RAMu, grafiki i dysków ale CPU i płytę trzeba będzie kupić. W tym momencie pojawia się pytanie czy robić to teraz, jeszcze przed premierą Windows 11 czy jednak odczekać jakiś czas tyou rok, dwa i wtedy kupić sprzęt a do tej pory siedzieć na Windows 10? Uprzedzając odpowiedzi - tak, ja wiem, że Windows 10 ma wsparcie jeszcze kilku lat, dlatego mogę chwilę poczekać ale z 2 strony mam do czynienia z dużą ilością sprzętu więc trzeba być na bieżąco no i wiadomo jak to jest po premierze nowego sprzętu, stary niby ma wsparcie ale zaczyna sprawiać coraz wiecej problemów. Wiem też, że można zrobić hack omijający sprawdzanie TPM ale nie - nie robię, nie lubię, nie uznaję takich hacków, wychodzę z założenia, że jeśli już wydaję kasę na licencję i sprzęt to ma działać w pełni natywnie bez códów, które jak się ms coś nie spodoba ucegli sprżęt.
ROG STRIX Z370-E GAMING BIOS 3004
Support Windows 11 by default, no settings changes required in the UEFI BIOS.
Sprawdź jaką masz wersję. Przy uaktualnianiu bądź czujny jak pies podwójny - zawsze coś może pójść nie tak Postępuj zgodnie z procedurą w instrukcji płyty głównej / producenta.
Ja nie mam takich dylematów. U mnie komputer wytrzymuje 6- do 12 miesięcy, dokładam parę zł i kupuję nowy.
Zawsze generację niżej niż to co wchodzi/ nie przepłacam za nowości/
I nawet się nie zastanawiaj i wskocz na i7 10 gen.
A swój procek i płytę jeszcze dobrze sprzedasz.
Twoja płyta ma „14-1 pin TPM connector”. Sprawdź w czy istnieje zewnętrzny moduł TPM 2.
Wydaje mi sie ze taki jak ASUS TPM-M R2.0 Module powinien sprawę załatwić.
Kupić, wpiąć i poustawiać w biosie.
Instalator od Windows 10 i podmienić install.esd na install.esd z Windows 11 w folderze sources. Tak zrobiony pendrive zainstalujesz Windows 11 na każdym sprzęcie. I tak można jechać na tym tricku aż skończy się wsparcie Windows 11
Dzięki za odpowiedzi, chyba faktycznie odczekam z rozbudową sprzętu, inna kwestia, że jak od zawsze miałem intela to się coraz mocniej zastanawiam nad jakimś ryzenem ale to temat na inny post
Tak jak pisałem nie uznaję takich hacków, zwłaszcza, że już coś piszą, że nie będzie aktualizacji przy takim omijaniu ale przede wszystkim, nie do przyjęcia jest dla mnie sytuacja, że mam się zastanawiać czy system mi wstanie po aktualizacji czy też może kiedyś wywali BSOD bo ms sprawdzi, że nie ma TPM. Jeśli ktoś lubi robić reinstall co chwilę i ma na to czas bo np. chodzi do szkoły i jedynym jego obowiązkiem jest odrabianie lekcji i przygotowanie do sprawdzianów proszę bardzo, ja jestem za stary na takie dziwactwo, sprzęt mam postawić raz i ma działać latami bo potrzebuję by działał a nie, żeby obserwować paski postępu.
Gorzej jak obraz RTM (stabilny) będzie weryfikował pliki przy starcie choćby przestarzałą sumą MD4 jak to robi program Windows Repair (All In One) - raczej SHA256 by się za długo weryfikowało.
Dodatkowo niby MS ma zezwolić na zachowania „zainstaluj pan i doznaj frustracji, że sprzęt za słaby”.
A instalowanie przestarzałej bety by po 30 minutach przejść na stabilną wersje Windows raczej jest głupie - dodatkowo można się naciąć że część aktualizacji nie pojawi się.
Ciekawe jest też padanie PC co 6-12 miesięcy, chyba katowane przez Jajec na kryptowaluty by się zwrócił zagubiony portfel jaki okazyjnie kupił za małe pieniądze.