No właśnie jak wygląda skuteczność zabezpieczenia przy wykorzystaniu wyłącznie narzędzi Windowsowych? Ten antywirus daje radę czy lepiej nie ryzykować i zaopatrzyć się w jakąś płatną ochronę przed wirusami?
Nie ma dowodów na jakąkolwiek wyraźną przewagę narzędzi płatnych nad systemowymi. Moim zdaniem nie warto przepłacać. Jeśli już to obok systemowego Defendera można postawić np SpyShelter Firewall.
W pełni popieram przedmówcę. Skuteczność systemowego defendera oceniam na wysoką. Przynajmniej u mnie się sprawdza.
Bo dużo zagrożeń wykrywa?
Właśnie, że nie. A skąd wiem, że mam robaków? Sprawdzam od czasu do czasu partycję systemową Kaspersky Virus Removal Tool, ESET Online Scanner i Malwarebytes
Poza niebezpiecznymi ciasteczkami z reguły czysto.
Inna sprawa, że nie pamiętam alerty od defendera. Albo odwiedzam tylko te sprawdzone strony porno i nie szukam craków po ruskich stronach albo pułapki w sieci zmieniły formę. Stawiam na to drugie - co stawia pod zapytaniem celowość w ogóle antywirusa w klasycznej formie.
Czyli jesteś zwolennikiem racjonalnego korzystania z Internetu dzięki czemu oprogramowanie, które w poprzednim poście wymieniłeś, nie znajduje żadnych zagrożeń i na tej podstawie twierdzisz, że Defender jest skuteczny…
Nie… sugeruję jedynie, że jest równie skuteczny co płatne antywirusy (Kaspersky, ESET). Po kilkuletnim użytkowaniu Defendera inne (przez wielu uważanych za lepsze) skanery nie znalazły niczego co przepuścił systemowy antywirus.
Równie skuteczny lub równie nieskuteczny
Chyba mnie lubisz, bo szarpiesz za te warkoczyki
…a tak poważnie - odpisywałem na pytanie: czy zaufać Defenderowi, czy kupić licencję płatnego antywirusa? OK, może przesadziłem ze skrótem myślowym, że ochrona systemowa ma wysoką skuteczność. Chodziło mi, że jej skuteczność jest porównywalna z płatnymi konkurentami. A jeśli coś jest tanie i dobre to po co przepłacać?
Chodzi mi o to, że skuteczności programów av nie można oszacować po tym, że nie wykryły żadnych zagrożeń. Tak samo jak nie można zrecenzować książki, której się nie czytało etc. Zdanie „av się sprawdza bo nic nie wykrywa” ma tyle samo sensu co zdanie „ale fajnego filmu nie oglądałem”