Tabliczki znamionowe fałszują. Na stacji diagnostycznej sprawdzają te tabliczki, ale nie pod kątem ich autentyczności, tylko zgodności z dokumentami auta, więc to nic nie da.
Nie wiem, może policja ma jakiś rejestr skradzionych aut (zapewne policje teraz już się wymieniają informacjami w skali Europy). Jakiś specjalista mógłby potwierdzić autentyczność tabliczek, bo wie czego szukać, ale nie orientuję się w tym gdzie go szukać.
Dealerzy najczęściej mają informację o zagranicznych autach. Jeśli nie szczegóły o właścicielu, to na pewno gdzie i kiedy pojazd został wyprodukowany (to ważne w celach serwisowych - producent dostaje informację zwrotną o awariach, przez co wie jakie zmiany wprowadzić w produkcji, nawet normy ISO9000 to wymuszają) i czy nie figuruje w bazie skradzionych (choć producenci rzadko mają informację o skradzionych autach, nie informują kupujących, że mogą powiadomić dealera o kradzieży). Może sprawdzają tylko po znajomości, może chce jakiś pieniędzy, tego nie wiem.
Jeśli auto z jakichś przyczyn zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego (chociażby nadmiernie przyciemnione szyby), to jazda nim jest nielegalna, tak jak korzystanie z pirackiego oprogramowania. Skoro oprogramowanie może być nielegalne, to samochód też
Większej bzdury już dawno nie czytałem. Nielegalnego (np. kradzionego lub którego część podzespołów jest kradzione) samochodu nie masz prawa nawet posiadać, nie mówiąc o poruszaniu się nim po drogach publicznych a takim z przyciemnianymi szybami (a nawet zamalowanymi jakimi chcesz kolorami) możesz jeździć np. po swoim podwórku oraz możesz go mieć zaparkowanego pod blokiem.
Samochód nie spełniający wymagań technicznych nie przestaje być z tego powodu samochodem legalnym.
Zależy, co się rozumie jako nielegalną rzecz. Ale faktycznie porównanie do oprogramowania nie jest trafne, bo pirackiego oprogramowania nie wolno posiadać.