Witam. Wgrałem z ciekawości Ubuntu 18.04 na wirtualnej maszynie VMWare Workstation 14 Player i szczerze to tak źle działającego systemu dawno nie widziałem. Windows 10 April 2018 Update to przy tym mistrz stabilności i wydajności. Chodzi wolno jak nie wiem, nawet strony nie można otworzyć. Co chwilę się coś crashuje. W ciągu 5 minut po instalacji zcrashował się Firefox na Google, panel ustawień oraz aktualizator systemu. Nie mówiąc, że przy pierwszej próbie zcrashował się instalator, podczas drugiej zamarzł i dopiero za trzecim razem się system zainstalował.
I mam pytanie do użytkowników Linuksa: Ten system tak ma czy to wina VMWare? Czy można coś z tym zrobić czy chcąc mieć Linuksa na VM lepiej odpuścić sobie Ubuntu 18.04 i wziąć coś innego?
EDIT:
OK. Po wgraniu aktualizacji i restarcie, system jest stabilniejszy, ale wolno chodzi dalej.
To jest właśnie powód, dla którego nigdy nie testuję systemów w wirtualkach. Można się zrazić widząc, jak zwirtualizowane systemy potrafią chrupać. Zwłaszcza jeśli chodzi o środowisko graficzne. Tylko “na metalu”!