Udostępnienie osobie trzeciej pracy dyplomowej do wglądu

Witam,

 

Jest taka sytuacja: obroniłem kilka lat temu pracę dyplomową, której jestem jedynym autorem. Czy w związku z tym jako jedyny autor mogę udzielić osobie trzeciej (odbywającej na tej samej uczelni aktualnie seminarium magisterskie lub licencjackie) jednorazowe upoważnienie? Standardowo odbywa się to w taki sposób, że seminarzysta musi mieć zgodę promotora lub dziekana właściwej Uczelni.

 

Pozdrawiam,

przemor25

Jak masz  swój egzemplarz to  nad  czym  się zastanawiasz, jeżeli  tylko masz na  to  ochotę ?

Jesteś autorem, posiadasz autorskie prawa majątkowe do swojej pracy, możesz ją nawet opublikować w Internecie. Uczelnia ma prawo do pierwszeństwa publikacji w przeciągu 6 miesięcy, ale w Twoim przypadku to już zapewne czas minął :slight_smile:

Upoważnienie do czego? Skopiowania? To będzie plagiat, a nie praca autorska tej osoby. Może ona skorzystać z twojej pracy, ale musi zaznaczyć, że z niej pochodzi cytowanie. Ja jak pisałem pracę inżynierską, zawsze musiałem podać cytowanie, jeśli był to fragment z jakiejś publikacji i źródło, gdy ująłem zdania własnymi słowami, zwasze. Takie były wymagania pracy.

Nie wiem jak jest teraz, ale ja przy oddawaniu pracy musiałem podpisać oświadczenie, że praca jest mojego autorstwa i jestem świadomy co mi grozi za plagiat.

Tak jak pisze @mktos.

Jako autor i jedyny właściciel praw autorskich i majątkowych możesz ze swoją pracą robić co ci się podoba. Możesz ją sprzedać, podarować, opublikować za darmo lub zarobkowo.

Każdy cytujący twoje dzieło w swojej pracy musi podać źródło cytowania.

Promotor nie ma tu nic do gadania. Tym bardziej, że jedna z kopii twojej pracy powinna się znajdować w archiwum uczelni, tak aby każdy zainteresowany miał do niej dostęp, mógł ją przejrzeć, czytać, cytować, badać postawione tam tezy, hipotezy, twierdzenia, analizować rozwiązania, powoływać się na nie. W związku z tym ty nawet nie masz wpływu (i nie możesz mieć) na to kto do twojej pracy zagląda i kto ją cytuje. Wszystko w granicach prawa. Prace naukowe są JAWNE.

Trzeba było prosto z mostu napisać że chcesz sprzedać. Nie rozumiem po co sobie życie komplikować.

W takim wypadku problem nie leży w prawach autorskich, a jedynie w tym, że uczelnia może zakwestionować plagiat jeśli to wykryje. Bywa, że w takich sytuacjach sprawa jest zgłaszana do prokuratury, ale tu odpada łamanie praw autorskich, bo za zgodą autora. Nie mniej jednak nie można tak robić (oficjalnie), bo to chyba i tak przestępstwo.  

 

Z kolei z punktu widzenia praw autorskich możesz sobie zrobić co chcesz ze swoją pracą, nawet spieniężyć. Jesteś właścicielem swojego utworu.

Poczytaj: http://antyhaczyk.blogspot.com

Jak chce cię zacytować, albo odnieść się, albo robi pracę przeglądową. to co się bawisz w jakieś upoważnienia. Niech ci przyniesie w zamian kratę piwa albo ślimaki w maśle, cokolwiek tam chcesz.

Jak chce cię skopiować to plagiat pracy oddanej kilka lat temu na tej samej uczelni to chyba najgłupszy pomysł jaki widziałem.

O czym praca, jeśli można spytać?

To było tylko pytanie czysto techniczne. Chodziło mi o to czy jako autor własnej pracy (w sytuacja gdybym nie posiadał jej w wersji papierowej lub cyfrowej) mogę udzielić upoważnienia znajomej (poza procedurą, która jest na uczelniach, że takiej zgody mogą udzielić promotor). Osoba ta pisze z zupełnie innej “działki” więc nie ma ryzyka splagiatowania pracy :slight_smile: Ani nie zamierzam jej sprzedawać, bo nie uważam, żeby kogoś zainteresowała :stuck_out_tongue:

Jako student uczelni pedagogicznej pracę pisałem na temat uzależnienia od Internetu ale tytuł został zmieniony przez promotora. 

Ale o jakiej ty procedurze piszesz?

Żadna procedura nie może stać w sprzeczności z polskim prawodawstwem, w tym wypadku z prawem autorskim.

Poza tym jak pisałem WSZYSTKIE prace dyplomowe (licencjackie, magisterskie, doktorskie, habilitacyjne tym bardziej bo to książki) są W PEŁNI JAWNE. Nikt tnie może zabronić wglądu do dowolnej z tych prac. Uczelnia ma obowiązek je przechowywać w archiwach i udostępniać w czytelni każdemu zainteresowanemu. Chodzi o unikanie plagiatów, o możliwość weryfikacji zdobytych stopni naukowych i dyplomów.

Takie zachowanie promotora, o którym piszesz jest dość podejrzane. Znane są przypadki promotorów, którzy przywłaszczali sobie część (fragmenty) prac swoich studentów publikując je pod własnym nazwiskiem. Nakładając takie horrendalne ograniczenia może chce zmniejszyć prawdopodobieństwo porównywania jego prac z pracami swoich studentów. A jest to możliwe gdyż przeciętny student piszący pracę, zaraz po obronie całkowicie o niej zapomina. Mało tego, zdecydowana większość nie śledzi dorobku naukowego dziedziny z której pisali pracę - bo to ich kompletnie nie interesuje (nie mówię że to coś złego). A inni nie mają wglądu do pracy bo nakłada jakieś wymyślone, pseudoprawne ograniczenia. Zatem bardzo łatwo promotorzy mogą sobie przypisywać jakieś ciekawe fragmenty, myśli, ustalenia, przemyślenia.

 

@przemor25

Podkreślam _____ nie ma absolutnie jakichkolwiek przeciwności abyś swoją pracę udostępnił do wglądu, publikacji, opublikować sam, sprzedać, podarować - i nikogo nie musisz się pytać o zgodę. To raczej ty możesz komuś udzielać zgody bądź nie. W przypadku sprzedaży czy przekazania nie masz absolutnie wpływu na to co kupujący zrobi z nią dalej, dlatego też nawet gdy ktoś ją opublikuje pod własnym nazwiskiem to ON łamie prawo (plagiatuje), a nie ty (jesteś niewinny). Korzystając z tej konstrukcji prawnej działają ci, którzy piszą na zlecenie, bądź serwisy pośredniczące w kupnie/sprzedaży gotowych już prac. Polskie prawo sankcjonuje plagiaty - czyli przywłaszczenie sobie czyjegoś dzieła, przypisanie je sobie. Sprzedaż dzieł jest dozwolona. Kup obraz/rzeźbę znanego artysty i sprzedaj ją pod swoim nazwiskiem. Jak myślisz, kto będzie pociągnięty do odpowiedzialności - artysta czy ty?

ok