Wadliwy dysk - czy można go naprawić?

Witam.
Wpadł mi w ręce dysk twardy z laptopa, z którym są problemy. Podłączyłem go pod swój stacjonarny sprzęt, zrobiłem pełen format, który się ciągnął godzinami i niby wszystko działa, ale jednak przy ściąganiu i wypakowywaniu większych plików mam błędy CRC. Błędy pojawiają się też przy instalowaniu gier z tego dysku. Filmy i ogólnie multimedia zdają się działać poprawnie. Mam w kompie jeszcze dwa dyski talerzowe i z nimi nie mam takich problemów.
Czy istnieją jakieś narzędzia, które mogą w jakiś sposób naprawić ów dysk? To dość mało używana (niewiele ponad 1tyś godzin) Toschiba.

daj najpierw screen z CrystalDiskInfo parametrów SMART tego dysku i wtedy można będzie nad nim gdybać. może ma uszkodzone sektory/wolne sektory, problem z głowicami. Bez parametrów nic nie będzie wiadomo.

Potrzebny odczyt SMART,czy dysk nie ma czasem kilkudziesięciu bad sektorów,kilkudziesięciu oczekujących na relokację,problemów z silnikami,z głowicami.

Czy chodzi o te okno programu?

Półroczny (?) dysk na śmietnik. Chociaż pewnie jeszcze masz gwarancję. Zobacz sobie, że dysk D też jest podejrzany, zakładam, że też uszkodzony.
Na przyszłość lepiej kupić WD lub Hitachi.

Z dyskami jest jak ze sprzętem AGD - czysta loteria. Dysk D też pokazuje, że jest coś nie tak, ale działa bez zarzutu i jest waśnie firmy WD. Dyska E, to Seagate stary jak świat i działa do tej pory. Toshiba ma więcej, niż pół roku. Chyba dużo więcej. Dysk wyciągnięty z laptopa kolegi, który nie chciał się już z tym bawić, bo i tak miał zamiar wstawić sobie tam SSD.
Czy coś z tych danych można tutaj wywnioskować?

Wywnioskować można to, co napisałem wyżej - dysk na śmieci albo gwarancję.
To, że seagate działa a WD jest walnięty, to żadna reguła. Generalnie wg raportu awaryjności, najmniej awaryjne są właśnie Hitachi, potem WD, Seagate z tego co pamiętam wraca ponad dwukrotnie częściej na gwarancję niż WD, Za to Hitachi około 3-4 razy rzadziej niż WD.

O tych regułach, że ich nie ma, to ja bardzo dobrze wiem.
Wczoraj użyłem jeszcze starego programu Disk Repair i nawet nie zdołał go w połowie zeskanować. Dziś jeszcze spróbuję sprawdzić to innym programem - MHDD. No chyba, że polecacie jakiś inny program. Jak nie pójdzie, to na śmietnik.

Activ@KillDisk: Wymazanie dysku twardego programem Activ@KillDisk Czyli wymazanie dysku spod bootowania. Potrwa to kilka godzin. Potem dysk zainicjować, nadać partycję i sprawdzić Cristal Info.

1 polubienie

Jeśli dysk masz na gwarancji to z operacjami naprawczymi bym się na razie wstrzymał. Pierwsze, to należy zrobić skan na potwierdzenie istnienia niestabilnych sektorów, do tego co pokazuje smart atrybut C5. Dopiero po wynikach skanu, dalsze decyzje. MHDD jak najbardziej można zrobić skan i co wykaże. Jakby były problemy już na początku z MHDD, nie chciał wykryć dysk pomimo odpowiednich ustawień w biosie. To do skanu wykorzystaj VIVARD do wykrycia badów, nie listuje wolnych sektorów jak MHDD oprócz badów. Oba programy wyżej wymienione mają w opcjach zerowanie i remap.

1 polubienie

Szkoda czasu, gwarancja lub śmietnik.

Dzięki za podpowiedź. Gwarancji nie ma, więc ta opcja odpada. W innym wypadku nie próbował bym go naprawić.

Naprawianie baboli na dysku w systemie plików NTFS, to nie do końca można nazwać naprawianiem. Błędy pozostaną, tylko omijane jak się uda.

U mnie zadziałał inny sposób. Zainstalowałem minta na całym dysku i chodził. Potem doszedłem do wniosku, że mint cięższy od XP, a wine jest trochę ograniczone.
Usunąłem gruba, przywróciłem MBR i zainstalowałem XP. Tym samym naprawiło się partycjonowanie uszkodzone przerwą w zasilaniu i znikły logiczne problemy na dysku.
Wychodzi na to, że zmiana systemu plików na FAT i format, potem powrót do NTFS - tworzenie partycji i format z poziomu instalatora windows - wyeliminowało błędne zapisy na sektorach. Potem easeus master utworzył jeszcze dwie partycje z pozostawionego miejsca.